Immortem
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

[Natalie] Alternate Reality

2 posters

Strona 2 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Az Pią Mar 02, 2012 2:52 pm

Definetly you're feeling lucky. - posłała Lynchowi krzywy uśmiech każąc jednocześnie drzwiom od mieszkania się zamknąć i zakluczyć - If you were not you wouldn't bring up such example. And in fact, you are quite lucky. 'Cos if you were relatin to my annoying encounters with Prototype Seven you should know that probably every single woman on my place would simply hit you in the face for such rudeness. But hey, I'm a sociopath and I've killed him already. So I'm only slightly annoyed if you're trying to search my memory in look for some arguments, that's indeed quite rude. On the other hand, you could be referring to birth of Indigo Child called also Cleo, I never said that her biological mother was impregnated against her will, what could mean that you're hiding something from me.

Natalie przerwała na chwilę podchodząc do Ilyi Gorbova by go popchnąć lekko w stronę krzesła najbliższego z mruknięciem.
- No już już, mówżesz coś nie po to nakłoniłam ją do poświęcenia swojego czasu, i nie po to kazałam ci opuścić zajęcia żebyś się tak gapił bez słowa. I bez żadnego mdlenia mi tu.

Potem zajęła na powrót miejsce siedzące naprzeciwko Kiriyenko na powrót męcząc monetę między palcami.

- By the way, you have to learn few things about words. I've used misplaced yes. But it wasn't mere like putting something in a place were it doesn't belong or smth, it was very you could say wrong. It doesn't matter really, those words mean the same for me in this case. The example you mentioned deserves death, just as I proved on prototype seven. And it's not about feeling better or worse, it is just the way things are. For example let's take my possible kinslayerish future. In that case you would say that killing me was right. Although you refer to killing in general as wrong. Now think about it. Deeds are not good nor bad, only the eventual situation determines them. As it is for judging others by few of their deeds, that's what I was trained for. Quick diagnosis whether someone is mentally ill or his actions are logical and all. Yess I've noticed this ease in receiving emotions of others. It is useful, although it's not too new. After all I studied psychology just to be able to read those emotions and thoughts from others. Now it's only easier. And about killing, I would say that it still is quite similiar. When you kill someone face to face, you can see death in their eyes. You even feel something different than recoil at the first time! Although we will see what's it gonna be, whether they'll do what I'll say to them or they would like to be stupid and try to kill me. As for the "treating a little like objects" nah. There are almost always shades of gray and this is the case, you would be surprised how many people would like to be treated like objects or slaves in some circumstances. Although from my point of view that's quite weird.

Natalie obserwowała kontrolnie sytuację na linii Serafim - Ilya, jednocześnie dopisując do kartki czytanej przez Kiriyenko ;
"Och tam, zaraz emerytura. Nie co dzień trafiają się konflikty między jak to określasz demibogami, sam powiedz pierwszy raz w swoim życiu się spotykasz z taką sytuacją. No i powiem ci tak po prawdzie że z niewidzialnością to nie trzeba być wcale Nieprzeniknioną. To kwestia drobnych korekt genetycznych organizmu, na dobrą sprawę każdy człowiek może sobie to załatwić mając dość pieniędzy. Wracając do kwestii emerytury, spójrz na to w ten sposób, jakkolwiek ta sytuacja jest dla ciebie nowa i niepojęta raczej nie przekażesz tej wiedzy ewentualnemu następcy tak by w to uwierzył. No i swoją drogą, co byś zrobił mogąc przejąć władzę kompletnie nad NRS? Zapewne trochę porządku z czaszkami, co? Jeśli zaś chodzi o nasze cele, nie mówię przecież że zaczną nagle biegać po ulicach z hasłami pokój i miłość wymalowanych na ubraniach. Twierdzę zwyczajnie że jestem w stanie nad nimi zapanować. A tak swoją drogą odnośnie normalności, nie powiesz mi chyba że ktoś w tym mieszkaniu jest stricte normalny jeśli odnieść się do większości jako wyznacznika normy, co? No może poza dzieciakiem. Tak swoją drogą, dobrym wyborem byłoby udanie się do kasyna w czasie wolnym, nawet nie wiesz jak łatwo i przyjemnie się gra w ruletkę jako psionita. Jak masz jakieś pytania odnośnie ewentualnych limitów swoich nowych umiejętności to pytaj śmiało"

- Masz w sumie rację, chociaż jak się nad tym zastanawiam teraz to już sama nie wiem Porsche czy może klasyczna "limuzyna" BMW....a może jeszcze w ogóle Camaro Z28...Och wiesz co? Sama wybierz, na pewno dasz radę. A! Swoją drogą z rzeczy śmiesznych, dasz wiarę że ten młody napaleniec Ilya zapomniał języka w gębie widząc Serafima? Myślałby kto że brak ubrań będzie mu przeszkadzał, a jednak w dwie sekundy stał się bardziej czerwony niż flaga związku radzieckiego - Nevarez pozwoliła sobie na krótki chichot w przekazie do Nyi, bądź co bądź sytuacja faktycznie ją rozbawiła - A! Tak swoją drogą, chyba wygląda na to że miałam rację że ich spotkanie wpłynie pozytywnie na psychikę naszej drogiej krewnej. Chociaż trudno mi o tym orzekać od razu tylko dlatego że zmienił ton głosu i zmaterializował sobie koc widząc kompletny brak współpracy ze strony skrępowanego Gorbova.

So you're saying that being an Overseer of Time wasn't your own choice in first place, eh? Interesting, on the other hand how long do you know miss Lynn hm?

Z dziwnych rzeczy, Natalie nawet nic nie robiła by pokazać dzieciakowi swoje możliwości czy odwrócić jego uwagę od Anielicy, myślałby kto że siedząc w fotelu zwyczajnie sobie odpoczywa przekładając monetę między palcami. Najwyraźniej chciała by sytuacja biegła swoim torem, popychając dwoje niewymownych dalej naprzód dopiero w przypadku kolejnego impasu.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Deithe Pią Mar 02, 2012 9:47 pm

Natalie popchnęła oniemiałego Gorbova do przodu. Młodzieniec spojrzał na swoją „terapeutkę” i podszedł kilka kroków do przodu.
- Krzesło – Serafim wywrócił oczami. Stanie przed siedzącym jakoś dziwnie wyglądało. Ilya przysunął sobie krzesło po Nyi i usiadł naprzeciw kobiety. Otworzył usta, ale nic się z nich nie wydobyło.
- Słyszałem, że chciałeś się ze mną spotkać?
- T-tak. Bardzo – przyznał chłopak, ale to tyle. Spuścił wzrok, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
- Dlaczego?
- No jak to? Jest pani taka piękna i dostojna... jak anioł. Gdy tylko panią zobaczyłem, chciałem panią ponownie zobaczyć...
- To nie byłem ja – zaprzeczył Serafim. - Nigdy cię na oczy nie widziałem.
- A kto to był? - zapytał Ilya trochę ogłupiały.
- Nie chcesz wiedzieć. Coś jeszcze?
- Czemu mówi pani jak mężczyzna? - zagadnął jak głupek.
- Bo jestem serafinem, a serafiny są rodzaju męskiego – odpowiedział od razu Serafim, sam się jednak zdziwił jak głupio to brzmi.

Sam dość długo jej słuchał tym razem bez słowa, wyglądając trochę jakby myślami był gdzie indziej. Jednak gdy tylko skończyła, podjął wątek, jakby był tu cały czas. Może zresztą tak było.
Four things come to my mind right now.
One, indeed I was referring to your case. However, as true it is that I could read your mind, I simply did a quick study of your life in the Timeline. Why do you think I was so dumbfounded by the possibilities of your future? You can hit me if you think that will help anything, I just presumed that was accurate example here.
Two, you didn't “prove” anything, you just killed him. Killing somebody as an argument works only in a very primitive society, where strong rule the weak and who has the biggest stick is called the king.
Three, you assume falsely. I would never call killing a good or right thing. I don't negate that it is necessary sometimes, we are all living beings, and our core characteristic is that we want to live. Depending on the situation of course, because to kill somebody wouldn't be my first choice, but my point is that it is never a good or right thing. It is the crucial difference between things that you had to do and those you were given the right to do.
Four, I find it curious that a trained psychologist would bring mentally unstable people as a example of “how the world is”. I wouldn't know, but aren't you supposed to try to help such people, rather than justifying them? Well, I still think that this is not a matter of “shades of gray”.


Kiriyenko odwrócił trochę głowę, by spojrzeć na Nevarez. Przerzucił wzrok miedzy nią a kartką kilka razy, marszcząc brwi. Przez chwilę stukał palcem w cienki materiał kartki, a potem spojrzał na swoją otwartą dłoń, jakby czytał swoją przyszłość z linii dłoni. Po chwili zmaterializował się w niej ogryzek ołówka, zaostrzony ale jakby z ułamanym końcem. Porucznik generał obejrzał go krytycznie, ale wzruszył ramionami.
Podniósł ołówek nad kartkę, a potem zawahał się na chwilę. Natalie poczuła w nim coś nowego... a może wręcz starego, jak jakiś podziemny nurt, przebijający się na wiosnę na powierzchnię. Grafit przesunął się po powierzchni kartki pod dopiskiem agentki. Ze swojego miejsca nie miała problemu, jeśli tylko chciała, z odczytaniem nowego zapisku.
„Co bym zrobił? Wysiedliłbym to miejsce, a potem je zbombardował.” Napisał Arkadyj i uśmiechnął się lekko. Zaraz dopisał jeszcze: „Jedyne co mi przychodzi teraz na myśl, to, czy można od tego umrzeć? Wiem, że boli, wiem, że można się pochorować, ale czy można ostatecznie przesadzić?”

- Mam już nawet pewien koncept, zrobię ci niespodziankę. - Nya wysłuchała relacji o aktualnych wydarzeniach i zaśmiała się. - Ach, młodość. Swoją drogą trochę to dziwne, tak słuchać twojej relacji o czymś. Zwykle wystarczyło przejrzeć pamięć podręczną. Ciekawe. O widzę chyba psy, nie wyglądają przyjaźnie. Miejsce powinno być gdzieś w tej okolicy.

It was something most of my brethren were doing, so I felt happy to help them. Oh, not very long and not too close. But I have very much respect for her. From what I know she was trying her best to understand the future when she was still human, so she was naturally drawn to us after her transcendence. She has been a hard worker since then, which appeals to my nature.
Ok, considering the development thus far, I think I must visit a few places and people. Since we are about to intrude in others work and possibly engage in some kind of conflict. I'll try to check who is operating in this area, so we don't do something stupid unknowingly. I should be back shortly, but in the meantime, try not to destroy or kill anyone, ok?


Co powiedziawszy zniknął. Natalie widziała jak gładko rozpływa się w powietrzu, przenosząc się gdzieś indziej. Musiał być bardzo daleko, albo na innym planie rzeczywistości, bo przestała wyczuwać jego obecność.

Tymczasem w pokoju toczyła się taka rozmowa:
- Coś jeszcze? Niby chciałeś się ze mną spotkać, ale ciągle zapominasz języka w gębie. Nie lubię ludzi i nie mam czasu na puste... - mruczał Serafim, chcąc się już pozbyć Ilyi. Obecność dzieciaka i jego własna reakcja działały mu na nerwy.
- Bo to wszystko nieprawda! - wybuchnął młody Gorbov.
- Co nieprawda?
- To wszystko co o pani mówią, że jest pani potworem i zabija ludzi, ale to nieprawda! Taka piękna, dostojna osoba nie mogłaby...
Anielica poderwała się na nogi, okrywając się kocem jak płaszczem. Spojrzała na dzieciaka z nagłym gniewem.
- Zawsze to samo – warknęła przez zęby – potwór, anioł... każdy stara się wepchnąć mi swoje własne wyobrażenie wprost do gardła. Pozwól, że ci coś powiem, chłopcze – Serafim pochylił się nad nim niebezpiecznie blisko jego twarzy. - Gówno wiesz o świecie. Gówno wiesz o ludziach. A już zdecydowanie gówno wiesz o mnie. Zabiłem więcej ludzi niż ty znasz i robiłem to dłużej niż żyjesz. Piękna? Dostojna? Jestem tylko gnijącym trupem mordercy. A ty i cała reszta jesteście dla mnie jak worki gnijącego mięsa. Jedyna różnica jest taka, że jeszcze chodzisz i nie wiesz jak bardzo martwy jesteś. Wystarczy jedna moja myśl, żeby zrobić z ciebie zwęglone truchło. I co, masz coś jeszcze do powiedzenia? - w powietrzu rozszedł się swąd tlącego się koca.
- To n-niepraw...
Ręka Serafima, niemal niczym szpon jakiegoś drapieżnego ptaka rozdarła materiał i złapała twarz Ilyi.
- Owszem, to prawda. Zrozum to wreszcie i daj mi spokój. Następnym razem nie okaże litości nawet takiemu dzieciakowi.
Pchnęła go, aż wywrócił się z krzesłem, ze zduszonym okrzykiem.

Zwęglone resztki kocyka posypały się na podłogę.
- Mam dość tej szopki. Idę zająć się ważnymi sprawami. Nie musicie mnie odprowadzać, wiem, gdzie są drzwi – rzuciła Anielica, nie odwracając się. Wyszła, nie kłopocząc się z otwieraniem zamków.
Co ciekawe, choć Natalie czuła siłę gniewnego wybuchu Serafima, który bez wątpienia był prawdziwy, kryło się pod tym coś innego. Coś co trudno było sprecyzować. Spojrzała na zwęglone resztki kocyka i twarz młodego Gorbova, która jakimś cudem nie nosiła śladów poparzeń trzeciego stopnia. Nie była nawet zbytnio zaczerwieniona. Chłopak wpatrywał się w sufit tak jak upadł. Z oczu płynęły mu łzy, a ręce drżały.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Az Sob Mar 03, 2012 11:13 am

Yeah, I’ll try. Can’t promise anything but I’ll try agentka mruknęła do Overseera.

Moneta zastygła w bezruchu gdy Natalie ją złapała. Wstała jednak i zajęła krzesło które do niedawna zajmowała jej krewna, podniosła krzesło z Gorbovem do prawidłowej pozycji zwykłą siecią energetyczną, pozwalając jej nawet być widoczną. W międzyczasie zdążyły się pojawić nowe słowa na kartce trzymanej przez Kiriyenko ;

„ Hmmm owszem, jak przesadzisz możesz zginąć. Korzystanie ze zdolności psi angażuje do pracy twój mózg, dokładniej twoja podświadomość wykorzystuje mózg do obliczeń koniecznych do wpływu na rzeczywistość. Gdy spróbujesz zbyt mocno ingerować w otoczenie możesz się pomylić, co może prowadzić do uszkodzenia fragmentów mózgu. Mój przypadek jest nieco odmienny od większości, ale jeśli ci to pomoże to powiem ci że dopóki nie zamarzyło mi się rzucać samochodami czy legarami budowlanymi nie było poważniejszych konsekwencji. Ot kilkunastominutowy krwotok z nosa. Czas z którym radzę sobie najlepiej… hmm nie radziłabym cofać się w czasie o godzinę, pół godziny powinno się obyć bez implikowania błędów w rzeczywistości jak przykładowo pojawienie się u kogoś nagle morderczych skłonności względem twojej osoby. Przestrzeń, przemieszczanie się w promieniu pół kilometra od pozycji w danym momencie mi nie sprawiało problemów. Ale wiesz, jak mówię ja to szczególny przypadek, bez ustalonych odgórnie przypadłości fizycznych czy psychicznych. Limity myślę że możesz poznać metodą prób i błędów, ewentualnie mogę spróbować jakoś przejrzeć twoje możliwości. Aha, zdecydowanie odradzam przy ewentualnym cofaniu się w czasie próbę zabrania jakiegoś przedmiotu ze sobą. Ostatnim razem jak tego próbowałam jako człowiek skończyło się to prawie zawałem.
Ale, naprawdę wysiedlić i zbombardować? Wiesz przecież że to głównie system i ludzie za nim stojący odpowiadają za obecny stan rzeczy, planeta jedynie utrudnia trochę życie pod względem technologii.”

Tymczasem Natalie obserwowała młodego Gorbova i nawet próbowała wyrwać go z szoku, o ile można tak nazwać pogłębianie szoku szokiem. Ach te niekonwencjonalne metody.

- Zdecydowanie to spotkanie nie poszło po twojej myśli. Przeżyjesz, takie już jest życie nie ma ideałów. Teraz może trochę naprostuję to co ci powiedziała moja droga krewna. Fakt faktem, pozory mylą, główny problem z zawodowymi zabójcami jest taki że nikt nie mógłby patrząc na nich stwierdzić czym się zajmują. Na ogół, jeżeli nie chcą tego dać do zrozumienia w każdym razie. Jakkolwiek trudno zaprzeczyć że mogła cię spalić w mgnieniu oka, jak zresztą zapewne większość psionitów uzdolnionych w kwestii energii, to nie zabijała ludzi dłużej niż ty żyjesz, zaledwie przez jakieś osiem lat. Jednak, mimo że doskonale sobie zdaję sprawę z tego dlaczego to robiła, i nie jest to żądza krwi czy mordu przynajmniej jeśli chodzi o ostatnie siedem lat… to muszę rzec że niewskazane są dalsze próby spotkania, przynajmniej na własną rękę bez mojego nadzoru. Najprawdopodobniej nie zabijałaby gdyby nie pewne wydarzenia które miały wydarzenia w przyszłości… znaczy w jej przeszłości. Tak czy owak ma pewne problemy w relacjach z ludźmi jak zapewne zauważyłeś – agentka zerknęła na chłopaka po czym z westchnięciem zmaterializowała w dłoni materiałową chusteczkę i podała młodemu – Masz, przyda ci się. W każdym razie mogę ci wytłumaczyć że nie ma w tym wszystkim niczego nieziemskiego jakbyś to określił, w każdym razie jeśli tego chcesz. Ale to też nie jest najprzyjemniejsza wiedza w całości.

Nevarez przerwała dając Ilyi czas na przetrawienie tego i w międzyczasie zaczęła ponownie przekładać monetę między palcami, skupiła się na tym by „przypadkiem” poprawić kartkę Serafima usuwając z niej informacje o lokalizacji Sevena i reszty prototypów jeżeli wcześniej tego nie zrobiła. Zaraz potem dodała jeszcze parę słów do kartki Kiriyenko.

„Słuchaj, nie masz może ochoty spróbować przemówić mu do rozsądku? Dzieciak ewidentnie lekceważył do tej pory perspektywę moich czy Leah/Serafima morderczych możliwości, czemu zresztą trudno się dziwić zważywszy na wychowanie i fakt że raczej niewiele kobiet jest u was w wojsku z tego co widziałam. A przy tym jest zafascynowany Specnazem, więc może na zasadzie autorytetu się ciebie posłucha. To że ostatnio wyklarowałam mu sytuację i powiedziałam jasno żeby nie próbował odnaleźć Anielicy jakoś nie przeszkodziło mu w biegu na ślepo na pustkowia po to by zginąć z rąk kolejnego prototypu gdy natknął się na Cleo przypadkiem. Blah. To niedorzeczne, taka przesadna naiwność mnie irytuje. Powiedziałabym mu coś o związku piękna z nieszkodliwością jednostki ale jeśli dzieciak się dowie że faktycznie to ja mam za sobą karierę zabójczyni gotów mieć jeszcze uraz psychiczny do kobiet na całe życie i będzie bał się odezwać. W ogóle jak na mój gust to jego ojciec powinien mu wytłumaczyć że życie nie jest proste i w ogóle, ale ten wolał dzieciakowi mówić że cała sprawa z Leah/Serafimem mu się przywidziała, co prędzej czy później nawet bez mojej ingerencji skończyłoby się jego biegiem na pustkowia. Hmf, to co przemówisz do niego jako dowódca Specnazu i świeżo upieczony psionita? Ta mała terapia szokowa powinna pomóc sama w sobie, ale jak zauważyłam dzieciak jest cholernie uparty w trzymaniu się złudzeń, nawet jeśli teraz tego nie widać.”

- Nie mogę się doczekać. Hmm psy powiadasz, zwykle raczej nie sprawiały nam problemów nawet gdy ktoś był na tyle głupi by na nas je poszczuć, z reguły nic nam nie robiły. Teraz myślę powinny być jeszcze bardziej potulne. Aha, nasz młody napaleniec ma znowu zrujnowany światopogląd, tym razem przez Serafima. Bah, nawet się popłakał. Niepoprawny marzyciel hmf.

Jakkolwiek Nevarez jednocześnie mówiła na swój sposób do Nyi i przekazała trochę tekstu Arkadyjowi cały czas uważnie obserwowała dzieciaka gotowa go złapać w sieć energetyczną gdyby wpadł na kolejny wariacki pomysł w stylu „To nieprawda, ja cię dogonię i przekonam cię że nie jesteś potworem”. Mimo że to w odpowiednich warunkach i długoterminowo mogło mieć pożądany skutek, to teraz nie było na to czasu.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Deithe Sob Mar 03, 2012 2:54 pm

Ciało chłopaka wygięło się bezwładnie, gdy sieć podparła oparcie krzesła i podniosła je, a gdy opadło na cztery nogi, głowa zwisła mu do przodu. Wpatrywał się teraz martwym wzrokiem w nieprzestające drżeć ręce. Patrząc na niego, Natalie czuła bijące od niego emocje, zupełnie jakby padał na nią żar z ogniska. Niezrozumienie. Zawód. Strach. Gniew. Nadzieja. Żal. Czuła jak boleśnie pulsuje jego serce i jak wnętrzności zaciskają się w lodowaty węzeł. A mimo to, gdzieś tam wewnątrz nieustannie pulsowała niezłomna nadzieja. Przelotnie zobaczyła tamtą scenę jego oczami: tumany śniegu i uskrzydlona sylwetka unosząca się pośród lodowych płatków. Posągowa piękność, przecinająca powietrze niczym coś nie z tego świata. Wizja zniknęła zastąpiona widokiem umazanego łzami nastolatka.

Choć siedziała teraz w pozycji uniemożliwiającej jej bezpośrednią obserwację kartki Arkadyja, takie limitacje już jej nie dotyczyły. Przed jej oczami wizualizowały się jej pociągnięcia grafitu:
„Domyślam się, że u mnie zamiast krwotoku z nosa będzie się nasilał ból ręki. Ale nie zamierzam zbytnio przesadzać, jakkolwiek fajne to nie jest, wciąż jest bolesne.”
A pod spodem jeszcze:
„Oczywiście, że tak. Planeta nie ma tu nic do rzeczy. Błędem było w ogóle postawienie tu stopy. To miejsce jest zbudowane na cierpieniu. Jak to naprawić? Byli tacy, którzy próbowali, myślisz, że nie? Ale źli, chciwi i słabi zawsze wygrywają, zawsze jest ich więcej. A to miejsce ich przyciąga jak magnes. Powinniśmy byli zostawić tą planetę lodowym wichrom.”

Ilya podniósł wzrok wpierw na Natalie, a potem spojrzał na chusteczkę. Wziął ją niechętnie i prawie wypadła mu z roztrzęsionych rąk. Zacisnął szczęki, a Nevarez czuła, że jest zły na siebie. Wytarł sobie oczy do sucha i zwinął w kulkę. Gdy spojrzał ponownie na agentkę, jego oczy były całkowicie czarne i matowe. Uśmiechnął się nienaturalnie szeroko. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale nic się z nich nie wydobyło. Jedynie wargi złożyły się w pojedyncze słowo: „exception”.

- Nic z tego nie rozumiem, kim wy jesteście? - powiedział młody Gorbov, a Natalie zauważyła, że wcale nie patrzy się na nią, tylko w międloną w dłoniach chusteczkę. - Myślałem... byłem pewien, że... chodzi mi o to, że... Byłem przekonany, że ona jest dobrym aniołem, że wszyscy się mylą, bo przecież... sam już nie wiem co mówię – przetarł jeszcze raz twarz zwitkiem materiału.
Tymczasem Natalie znalazła kartkę Serafima. Musiał ją upuścić, gdy przykrywał się kocem, a teraz leżała niemal pod samą ścianą, wciąż złożona i zapomniana. Prawdopodobnie w ogóle jej nie przeczytał. Nieprzenikniona odesłała ją do nicości.

Kiriyenko uśmiechnął się pod nosem i zanim złożył kartkę, chowając ją do kieszeni, zacytował jeszcze klasyka:
„Strzeż się pięknych kobiet.”
Dowódca wstał i podszedł sprężystym krokiem do siedzącego chłopaka. Ten spojrzał na niego niemrawo. Mężczyzna ukląkł przed nim na jedno kolano, żeby zrównać ich twarze.
- Posłuchaj, chłopcze. Ilya Gorbov, tak? Znam twojego ojca. Nazywam się...
- Porucznik generał, Arkadyj Kiriyenko, Armia Specjalna, zwierzchnik militarny Kosmogradu – powiedział młody odruchowo, ale bez specjalnego zainteresowania.
- Tak, właśnie. Posłuchaj mnie. Od siedmiu lat zajmuję się sprawą tak zwanego Śnieżnego Anioła, czyli jak wiesz Serafima z którym rozmawiałeś...
Twarz Ilyi natychmiast zmieniła wyraz.
- To pan na nią poluje...?! - zaczął, ale mężczyzna przytrzymał go w miejscu.
- Nie, nie, nie. Nikt na nią nie poluje. Te wszystkie incydenty to były wypadki. To wszystko o co tu zostało powiedziane o strasznej sile Anielicy to wszystko prawda. Nie sądzisz chyba, że jestem dość głupi, żeby wysyłać żołnierzy przeciwko komuś kogo nie mogliby pokonać nawet za milion lat? - dodał, a Ilya oklapł trochę. Kiriyenko trochę naginał prawdę, ale zasadniczo mówił w miarę szczerze.
- Musisz coś zrozumieć, to ważne. Spójrz na mnie – dodał ostrzej, gdy wzrok tamtego zawędrował znowu na chusteczkę. - Chciałbym powiedzieć, że to całe gadania o aniołach to bzdura, że to normalna kobieta jak każda inna, ale to nie prawda. Żyjecie w dwóch różnych światach. Myślisz, że potraktowała cię jak śmiecia, bo uważa cię za śmiecia? Powiedziała to wszystko, dlatego że ona wie, że to prawda. Powiedziała to, żeby cię chronić, bo nie chce cię skrzywdzić – Arkadyj mówił z coraz większym przejęciem, musiał wczuwać się w rolę. - Prawda jest taka, że ona posiada niemal ponadnaturalne moce, a ty nie. Tyle, że nie do końca nad nimi panuje. Myślisz, że chodzi naga, bo jest bezwstydna? Nie, zwyczajnie żadna materia w jej pobliżu nie wytrzymuje długo. Widziałeś chyba? - skinął głową na zwęglone resztki kocyka. - To nie jej wina, ale nic nie może na to poradzić. Chcesz tak skończyć? Jako kawałek zwęglonego mięsa? Ona najwidoczniej tego nie chce. Ona nie potrzebuje twojej pomocy, potrafi zadbać o siebie.
- Ale... oni wszyscy... - nie dawał za wygraną młody Gorbov.

Porucznik generał podniósł się na nogi. Spojrzał na chłopaka surowo.
- Spójrz tylko na siebie. Mazgaisz się, podczas gdy inni dbają o twój tyłek i dobre samopoczucie. Mówisz, że chcesz pomóc Anielicy, ale myślisz tylko o sobie. Założę się, że nawet przez myśl ci nie przeszło jak ona się musi czuć, jak musi ją przerażać przebywanie wśród ludzi, których może nieopatrznie skrzywdzić, albo i pozabijać. Nie jesteś już dzieckiem, więc zachowuj się jak mężczyzna. Albo ci na niej zależy, więc powinieneś zostawić ją w spokoju, albo ci na niej nie zależy, więc powinieneś dać sobie z nią spokój. - Dowódca westchnął. - Wiem, że to nie jest łatwe, ale nikt nie mówił, że będzie.
- Ale... ja... kiedy... - Ilya chyba wewnętrznie skapitulował, bo usta mu zadrżały i znowu się popłakał. - Byłem głupi... - chłopak zakrył sobie oczy ręką, łkając. Arkadyj wyglądał jakby było mu żal młodego.

- Nie, no co ty, psy nie są żadnym problemem, stwierdzam tylko fakt ich obecności, co dobrze wróży. - Chwila przerwy. - Naprawdę? Ech, młodość – powtórzyła się znowu. Za chwilę. - Aha, czyli jednak. Znalazłam naszego Dymitra Rocheva. A konkretnie to „Trzeci Kosmogradzki Dom Sierocy im. Dymitra Rocheva”. Dam znać jak coś znajdę.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Az Pon Mar 05, 2012 1:16 pm

Natalie uniosła brew gdy Gorbov dobrowolnie pozbawił się wzroku chwilowo. Myślałby kto że Kiriyenko zaserwuje tak dobry blef. Teraz zostawało to tylko dokończyć, agentka przywołała na twarz jakąś miłą na wpółsmutną acz pocieszającą minę i zaczęła mówić łagodnym głosem położywszy dłoń na ramieniu dzieciaka, gdyż dzieciakiem należało nazywać nastolatka ze względu na jego naiwność.

- Każdy popełnia błędy, niezależnie od tego jak inteligentny by nie był. Jakkolwiek nie możesz się o nic obwiniać, teraz już wiesz jak sprawa wygląda i musisz wyciągnąć z tego wnioski by postąpić… właściwie. – Nevarez przerwała na chwilę akcentując to westchnięciem – Może z czasem sytuacja się zmieni, jest to wątpliwe acz możliwe by Anielica opanowała swoje zdolności na tyle by to nikomu nie zagrażało, jednak z pewnością nie nastąpi to szybko, na chwilę obecną jedyne co możesz zrobić to dać jej spokój i czekać na ewentualną poprawę lub sytuację w której mogłaby potrzebować pomocy. Są to bardzo wątpliwe przypadki więc lepiej żebyś nie robił sobie nadziei, życie to nie film czy książka gdzie zawsze jest szczęśliwe zakończenie. Więc najlepiej by było gdybyś wrócił do swojego życia, a jeżeli jakimś cudem sytuacja się zmieni, poinformuję cię o tym. Ale teraz… teraz musisz się zachować jak dorosły człowiek i zrobić to co dla Anielicy najlepsze, czyli nie przeszkadzać jej i nie narażać się na niebezpieczeństwo.

Nevarez cofnęła rękę, chyba żeby dzieciak wykazywał jakąś absurdalną potrzebę pocieszającego kontaktu z jej dłonią. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę że określiła przy Gorbovie albinoskę jako swoją krewną, miała nadzieję że dzieciak nie zwrócił na to uwagi.

- Tak właściwie, to co spodziewasz się tam znaleźć? To dziecko ze zdjęcia? - zwróciła się do Nyi - Pytanie co wtedy.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Deithe Pon Mar 05, 2012 8:55 pm

Ilya wyglądał na zbyt pogrążonego we własnych myślach, żeby powiązać status relacji między Nevarez a Anielicą. Za to spojrzał na rękę na swoim ramieniu i na Natalie z czymś w rodzaju sympatii. Nawet uśmiechnął się niepewnie.
- Tak, ja... to znaczy... no cóż, dziękuję – wstał – nie mogę uwierzyć, że dotąd tego wszystkiego nie widziałem. Chyba myślałem tylko o sobie – dodał przygryzając dolną wargę i wpatrując się przez chwilę w podłogę.
- Myślę, że pójdę już do domu – zebrał się w końcu z westchnieniem.
- Poradzisz sobie sam? - spytał Kiriyenko i psycholożka wyczuła wątpliwość w tonie jego głosu, co najwyraźniej umknęło młodemu.
- Tak, oczywiście – przytaknął dzieciak. - Dzięki za to spotkanie... no i za to co powiedzieliście. Nie rozumiem tego jeszcze zbyt dobrze, ale czuję jakby spadł ze mnie jakiś niewidzialny ciężar... do tej pory nie zdawałem sobie sprawy, że w ogóle jakiś dźwigam – dodał jakby zdziwiony do siebie. Zaraz jednak potrząsnął głową. - Ale powiecie mi, jeśli coś się zmieni?
- Oczywiście, wiemy jakie to dla ciebie ważne – zapewnił Arkadyj.
- No to... do zobaczenia – ruszył do drzwi, ale zatrzymał się jeszcze w przejściu. - Jeszcze raz dzięki – dodał, po czym podniósł swój plecak z podłogi i wyszedł nieśpiesznie. Zapewne zamyślony.

Porucznik generał westchnął i przetarł oczy.
- No dobra, skoro mamy to za sobą, co dalej? Do mnie należy strona wojskowa przedsięwzięcia, ale za mało mam konkretów. Przede wszystkim ukrywamy całą sprawę, tak? Oszczędzę tej wiedzy też moim przełożonym. Zresztą, jeśli to nie tabelki zysków i strat, to mało ich obchodzi. Jeszcze ten twój przyjaciel, Hunter. Choć po co ci on, wydawało mi się, że nawet psionitą nie jest, a nie cofał się z nami? Co jeszcze, wyposażenie, zaopatrzenie, ludzie? Można by zawsze zebrać parę oddziałów pod pretekstem – zastanawiał się na głos.

- Ha, kto wie, kto wie? Jak znajdę dzieciaka ze zdjęcia, fajnie. Jak właściciela pamiętnika, też nieźle. Zadowolę się nawet jakimiś dalszymi wskazówkami, w końcu całkiem to ekscytujące – Uśmiechnęła się pod nosem Nya. - Ale co wtedy, co wtedy. Do tamtej dwójki mam co najmniej parę pytań. Gdybym jednak spotkała tych ktosiów, których obawiał się nasz znajomy z mieszkania... - Tu jej drugie ja zaśmiało się tak okrutnie jakby to sama Natalie się śmiała. - Będzie trochę staroszkolnego kopania tyłków, jak sądzę. Swoją drogą, co za ruina, chyba nikt tu nie mieszka. Jak na razie wygląda na to, że nikt tu nie był od lat, ale na podłodze są świeże ślady. Śnieżna breja pomazała posadzkę. No cóż, szukamy dalej.

Tymczasem Natalie otworzyła swoje wewnętrzne, prawdziwe oczy, które pozwalały jej jako Nieprzeniknionej, widzieć dużo dalej niż wydawało się to możliwe. Podążyła za aż nazbyt oczywistym śladem energetycznym.
Otworzyła oczy w powietrzu, niby szybując nad bezkresnymi pustkowiami lodu i śniegu. Pod sobą widziała rozpostarte skrzydła Anielicy. Płynęła gładko przez powietrze z prędkością sportowego samochodu, z nieświadomą nonszalancją przeciwstawiając się oporowi powietrza, który poharatałby zwykłego człowieka, a może i rozerwał na strzępy.
Serafim odwrócił głowę, spojrzał wprost na agentkę, a właściwie przez nią, bo oczywiście nie mógł niczego zobaczyć, choćby i coś czuł. Najwyraźniej jednak czuł się obserwowany, bo rozłożył drugą parę skrzydeł i przyśpieszył.
Było jasne, że kieruje się do kryjówki i Cleo – choćby dlatego, że na przestrzeni setek kilometrów kwadratowych nic innego tu nie było.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Az Wto Mar 06, 2012 6:51 pm

Natalie okręciła sobie kosmyk włosów wokół palca wskazującego lewej dłoni zwróciwszy wzrok na porucznika generała.

- Tak, trzeba rozplanować sytuację. Jeżeli chodzi o Huntera to trudno zaprzeczyć że potrafi być przydatny, poza tym przeleciał w końcu pół kosmosu za mną, poprzednim razem nawet uratował mnie przed zamarznięciem, w sumie nawet oberwał dwie kule z VSS w trakcie walki z Sevenem, oczywiście z obecnego punktu widzenia to się nie wydarzyło, i nie wydarzy czego dopilnuję ale myślę że zasługuje na wynagrodzenie za to, zresztą zanim się cofnęliśmy powiedziałam że zadbam o problem z powodu którego w ogóle podjął się desperackiego podążania za mną, i tak też się stanie. A zresztą sam przyznaj, nie znasz wielu ludzi którzy są w stanie przeżyć dwa strzały w głowę z karabinu snajperskiego z odległości jakichś dwudziestu-trzydziestu metrów, nie? To powinno być śmiertelne, a jednak. Wierz mi, przyda się. Co do jawności działania, owszem rozsądnie byłoby to ukryć, jeśli chodzi o ewentualne wsparcie… Hmm… - zerknęła na pasma czarno-czerwonych włosów okręcone wokół palca – To zależy. Nie sądzę by dużo nam to dało zważywszy na sytuację, ale jeśli już to musiałby to być dobry pretekst niezwiązany z faktycznym stanem rzeczy żeby nie alarmować wroga. Ponadto musieliby być po cywilnemu żeby nie… hmm chyba żeby użyć znów mojej reputacji jako pretekstu. W sumie to całkiem zabawne, ostatnim razem udało mi się to tak dobrze że nawet usłyszałam od majora generała Lipskiego „Nie jesteście Nevarez, towarzyszko” wypowiedziane z jakże cudowną wiarą w to co mówi – wyszczerzyła się do porucznika generała – Do czego zmierzam, skoro moja mordercza reputacja z mała pomocą z zewnątrz skłoniła Lipskiego do zaaranżowania polowania na Sevena czego nie wiedział myśląc że poluje na mnie gdy to ja mu kazałam rozpocząć działania…. No cóż, dlaczego nie miałoby się okazać że dostałam zlecenie żeby zabić naszą drogą spiskującą a może kontrolowaną gwiazdeczkę? Jakiś przeciek by niby poszedł o tym nowym zagrożeniu, znalazłby się jakiś człowiek co by nie chciał dopuścić do zarobków „charytatywnych” czy może inny świrnięty fan chcący ją zabić za jakieś słowa które go zraniły? Możliwości jest multum, ta na ten przykład pozwoliłaby na zapewnienie jawnej „ochrony” zapewnionej przez armię. Nawet można by śpiewaczkę wyciągnąć na jakieś niby spotkanie oficjalne, a w efekcie ostatecznym przesłuchać. Hmm myślę nawet że mogłabym przybrać jej wygląd jakkolwiek niechętnie bo niechętnie, ale jest to możliwe. Wtedy nawet można by wrócić do rezydencji w przebraniu. Przebraniu które zadziała zresztą tylko na normalnych ludzi. – Nevarez prychnęła – Reszta, w tym prototypy zauważą że pojawił się ktoś z sygnaturą, bo widzisz w tej chwili moją sygnaturę prawda? Chociaż przez najbliższych kilka godzin to nie będzie problem bo trochę czasu minie zanim ta idiotka spuści prototypy z uwięzi. Co o tym myślisz? Aha, powiedz swoim ludziom że jak już się przebierają za cywilów i to tych biedniejszych to niech przynajmniej mają sfatygowane ubrania. Serio, jak ostatnie odwiedzałam podziemie to jeden wyglądał jakby strój żebraka trzymał wiecznie czysty i uprasowany w szafie, no dobra może trochę przesadzam. Ale zdecydowanie jego ubrania były zbyt nowe, większość ludzi zapewne nie zwróciłaby na to uwagi, ale w końcu jestem przecież „wrogim szpiegiem” a przy tym nie jestem już nawet człowiekiem – agentka zaśmiała się krótko po czym dała Kiriyenko czas na odpowiedź. Po chwili jednak znów się odezwała – To trochę dziwna świadomość, całe życie przyzwyczajenia robi swoje… Swoją drogą, „strzeż się pięknych kobiet”? – uśmiechnęła się zawadiacko – Nie sądzisz że życie byłoby dalece bardziej nudne gdyby przestrzegać takich zasad?
- No proszę, proszę czyżbyś odkrywała w sobie ukryte pokłady okrucieństwa? To fascynujące zważywszy na to że nic nam nie zrobili. Aale prawdopodobnie są zamieszani w handel dzieciarnią, więc czemu nie. Nigdy nie lubiłam idei niewolnictwa.

- Właściwie to jeszcze będzie trzeba przesłuchać Woodlanda, ale to sobie zostawię na koniec. W końcu dopiero za kilka godzin będzie na uroczej kolacji przy której sprowokuje swojego księgowego do próby zabicia go. To będzie całkiem zabawne gdy się wtrącę, jak myślisz.. Sherman polubi grę w rosyjską ruletkę ze mną? Myślę że przydałaby mu się jedna partyjka, wiesz niezbyt lubię ludzi którzy są dupkami per se, a już w ogóle gdy grożą mi łagrem. – mruknęła odwijając kosmyk włosów którym się do tej pory bawiła, zamiast tego pomyślała o tym by zmaterializować sobie w dłoniach czarną Berettę 92F ze złoconym emblematem NN w miejscu klasycznego logo firmy, naturalnie z tłumikiem, a do tego w drugiej ręce czarny rewolwer Magnum .44, po chwili obejrzała swoje wytwory unosząc je w dłoniach – Tak swoją drogą, niezły blef sprzedałeś młodemu, było parę drobnych zgrzytnięć ale w gruncie rzeczy trafiłeś w sedno i to nie mając wykształcenia psychologicznego per se zdaje się? Nie licząc oczywiście obowiązkowych szkoleń jakie macie w Specnazie. Nie chcesz może dodatkowej broni zanim się ruszymy? Za jakąś.. – zerknęła na zegarek – godzinę mniej więcej myślę ze Hunter powinien dotrzeć, wypadałoby wcześniej powiadomić Juszczenko i celników, inaczej znów Walio skończy z rękoma przybitymi do swojego stołu. Swoją drogą nie dziwię się, można by poprawić służbę celną. Szczerze to się nie dziwię że ostatnio Walio tak skończył. – mruknęła jeszcze pod nosem po czym spojrzała na porucznika generała najwyraźniej oczekując jakiejś odpowiedzi z jego strony na to wszystko.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Deithe Wto Mar 06, 2012 8:53 pm

Kiriyenko potarł czoło.
- W sumie trudno mi powiedzieć – stwierdził. - „Coś” widzę, ale jako blocker raczej wyczuwałem psionitów podświadomie. Teraz tego nie mam i to całe widzenie jest dla mnie czymś nowym.
Przez chwilę marszczył czoło na wieść o „nieudanych infiltratorach”. Potem jednak coś musiało mu zaskoczyć, bo wciągnął powietrze i skinął głowa.
- A, oni. To nie moi, to ci kretyni z bezpieki. Wydaje mi się nawet, że któryś z naszych im zwracał na to uwagę, ale odpowiedzieli mu mniej więcej, że „nie mają czasu na szkółkę aktorską, bo ktoś musi przynosić wyniki, więc spierdalaj” tyle, że w formalnym bełkocie. W sumie mnie to nie dziwi, nie sądzę, żeby byli w stanie zobaczyć różnicę we własnej pracy nawet jakby im narysować diagram, ale czego oczekiwać – wzruszył ramionami. - Ech, trochę mnie przeraża to, że gadam z... kimś. Jak wy się teraz w ogóle nazywacie?

- Czy ja wiem? - porucznik generał wzruszył ramionami znowu. - Trochę za stary już jestem na takie akcje. Mógłbym teraz siedzieć z butelczyną jakiegoś sikacza i próbować zmusić świat by stał się znośny. A zamiast tego działam na oślep w jakiejś niewyobrażalnej konspiracji, której stawki nawet nie znam, poza tym, że cała planeta może równie dobrze wyparować. Trochę jak chłopaczek, porywający się na ocean z wiaderkiem, jeśli się nad tym zastanowić. Nie żebyśmy tu mieli jakiś ocean, a przynajmniej nie całkiem ciekły... - westchnął.

- Czy ja wiem? Przecież nie mówię, że od razu zacznę od wybijania zębów... choć kto wie. Jeśli to ci, o których myślę, to może i „nam” nic nie zrobili, ale niewinni też nie są. Nie mam jeszcze pełnego obrazu sytuacji i wolałabym się dowiedzieć więcej przed łamaniem komuś kości... ale wiesz jak to jest. Zadziwiające jak wielu ludzi myśli, że może grozić bronią pięknej, „bezbronnej” dziewczynie.
- Właściwie, gdy się nad tym głębiej zastanawiam, nad tym co mnie gniewa w tej chwili, to tak sobie myślę, że trzeba mieć współczucie dla właściwiej osoby. Bo jeśli mam mieć współczucie dla oprawcy, czy wtedy nie staję się współwinna wobec ofiary? Nigdy się właściwie nad tym nie zastanawiałam, bo takie decyzje nie należały właściwie do mnie. Było mi szkoda wszystkich ludzi po kolei, ale czy słusznie? O, popatrz, ktoś tu jest, więc chyba zaraz się przekonam... odezwę się za chwilę.
- Głos Nyi z każdą chwilą stawał się coraz bardziej zamyślony. Coś w tym było. Może i Nya zawsze była głosem emocji i moralności Natalie, ale decyzja zawsze należała do tej drugiej. Nevarez siedziała za sterami, a jej alter ego się z tym nie spierało. Czyny agentki mogły się wydawać jej alter ego dobre czy złe, słuszne czy nie, ale ostateczne słowo nie należało do niej. Teraz było zupełnie inaczej... być może było to dla niej takim samym szokiem jak ponowne odkrywanie większości silniejszych emocji dla Natalie.

W prawej ręce Nieprzeniknionej zmaterializowała się Beretta 92F ze złoconym logo NN, a w lewej rewolwer Magnum .44. Kobieta zerknęła na peryferia widzenia: wskaźnik wskazywał 81% mimo sporadycznego użycia jej energii, czyli mimo wszystko piął się w górę. No i bardzo dobrze.
- A, to? Dzięki – Arkadyj spoglądał na materializację z pełnym podziwem, choć zasadniczo pewnie mógłby zrobić teraz to samo, choć większym kosztem. - Ludzie tu nie lubią chodzić do psychiatry, szczególnie ze Specnazu, bo trzeba to wpisać do kart. Więc jeśli im się wyraźnie nie każe, trzeba się użerać z ich problemami. Po tylu latach chyba się przyzwyczaiłem.
- Co? Nie, dzięki, wezmę coś z magazynu. Nie chcę cię zbędnie obciążać, gdy mam dostęp do dowolnego wyposażenia armii. Zresztą na razie i tak czeka mnie parę papierków do uwiarygodnienia tego wszystkiego. Podsumujmy.
- Po pierwsze ostrzegę majora o przylocie Huntera. Juszczenko to dobry facet, nie będzie problemów. A potem główny problem, dyskretne zabezpieczenie śpiewaczki i jej posiadłości. W zasadzie nie powinno być trudności. Woodlanda zostawię tobie, a takie wszy jak ten celnik mogą poczekać na później. To chyba możemy ruszać, a ty gdzie będziesz w tym czasie?

Dowódca wyglądał na gotowego ruszać tak szybko jak Natalie mu odpowie.
Z drugiej strony Nieprzeniknioną coś uderzyło. Wspomniała tą nieszczęśliwą chwilę gdy obudziła się w połowie wtopiona w życie Nadyi Levchenko. Zaraz po przebudzeniu natknęła się na czarno-złotego humanoida. Jakby na nią czekał, albo ją śledził. Oczywiście była to skrzywiona czasoprzestrzeń, tutaj nic takiego się nie stało, a mimo wszystko... w jakiś sposób jego brak był dziwny.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Az Sro Mar 07, 2012 7:49 am

Natalie wstała, jednocześnie każąc pasowi i kaburze z Glockiem przybyć do niej. No tak właściwie to złapała je w sieci energetyczne niewidoczne i przyciągnęła do siebie, ale "każąc" brzmiało bardziej dramatycznie. W każdym razie pasek przy kaburze z Glockiem po dotarciu w bezpośrednią okolicę agentki owinął się dookoła jej uda zapinając się nawet pozornie samoistnie. Tymczasem pas główny również trafił na swoje miejsce, a przy nim zmaterializowały się kabury na Berettę i rewolwer, po chwili zresztą broń trafiła na swoje miejsce.

W międzyczasie kobieta mówiła do porucznik generała odwróciwszy się twarzą do niego.
- Och, bez przesady. Jesteś zaledwie jakieś kilkanaście lat starszy ode mnie. Nie jest przecież tak źle jeszcze. Pomyśl przez chwilę o rzeczach przyjemnych. Jesteś teraz psionitą, masz znacznie więcej możliwości niż wcześniej. Po wszystkim możesz sobie zgarnąć jakieś zaskórniaki, albo przejść się po kasynach i fundnąć sobie całkiem nowe ciało, co byłoby wskazane zważywszy na destrukcyjny wpływ alkoholu i blokerstwa na mózg - w tym momencie agentka już schowała wszystkie egzemplarze broni ręcznej do kabur i przerwała wypowiedź by poprawić kołnierz płaszcza - Zdolności psi naturalnie też z czasem wyniszczają tkankę mózgową... ale w dzisiejszych czasach to nie problem, zwłaszcza gdy możesz wygrać dowolną kwotę w dowolnym kasynie na konieczne zabiegi. Z drugiej strony u ciebie to prawdopodobnie skupi się na ręce, tak w ramach pocieszenia inny psionita obecny w Kosmogradzie jest od urodzenia ślepy i musi korzystać ze zdolności bez przerwy praktycznie, a też znowu taki najmłodszy nie jest i jakoś żyje bez problemów z mózgiem na ile wiem. Ja sama ponad połowę życia nie zmieniałam ciała na powłokę, a nie szczędziłam sobie w młodości rozrywek w tym alkoholu i...innych rzeczy. Tyle z tego wiem że "skłanianie świata do stania się znośniejszym" jest chwilowe, i z reguły znika gdy masz kaca. Hmmm jak się zastanowić to nie było to u mnie częste zjawisko - mruknęła jeszcze pod nosem. Po chwili jednak dodała - Zresztą nie masz najgorzej, w czasie gdy się "zgubiłam w czasoprzestrzeni" wylądowałam przecież w złej linii czasowej i całkiem dosłownie stopiłam się z żyjącą wówczas Nadyą Levchenko, zaprawdę powiadam ci to jest dopiero dziwne wrażenie. Ot wyobraź sobie że każdy twój ruch popełnia jednocześnie inna osoba i jest święcie przekonana że jesteś tylko jej wymysłem, i przykrywką. Co w sumie mi przypomina.. z ciekawości, jaką miała ostatnią robotę denatka której dokumentami szafuję? Z tego czego się dowiedziałam przed przybyciem tutaj miała zdaje się zabić kogoś kto robił interesy z twoimi przełożonymi i nie wywiązywał się z umowy? Przynajmniej tyle się dowiedziałam, ale nie zdziwiłoby mnie jeślibyś powiedział że miała faktycznie zinfiltrować KEK jak w tej spaczonej linii czasowej. Chociaż z drugiej strony dotychczas moi informatorzy nigdy mnie nie zawiedli - ściągnęła brwi w namyśle jakby - A zresztą w sumie wiesz o tym nieprzyjemnym efekcie ubocznym, też wylądowałeś w tej linii, Serafim też. No chyba że to był wariant w którym i wy tam trafiliście a jednak tutaj zostaliście...albo Lynch zadbał by wasza świadomość została przeniesiona prawidłowo od samego cofnięcia. - przejechała dłonią po twarzy - Cholera...trzydzieści lat machinacji czasem a wciąż można sobie usmażyć mózg od ilości możliwości.

Rozejrzała się po mieszkaniu czy nie zostały jakieś rzeczy które mogłyby być pożądane i ze zdziwieniem zauważyła kątem oka swój płaszcz leżący gdzieś w sypialni. No tak w tej linii czasowej przecież stworzyła sobie ubranie wraz z ciałem, kazała również płaszczowi się przypałętać w powietrzu do niej. Zaraz zresztą z płaszcza wyjęła swoje fałszywe dokumenty, portfel i magazynki do Glocków przekładając wszystko do aktualnie noszonego płaszcza.

- Jeżeli chodzi z kolei o to jak się teraz nazywamy, na tym froncie bez zmian Natalie "Mis(s)fortune" Nevarez i Nya Nevarez. - uśmiechnęła się krzywo do porucznika generała - A tak bez żartów to Lynch i reszta korzystali z miana "Transcendentals" na rosyjski to będzie coś jak Nieprzeniknieni bodajże. - odrzuciła po chwili drugi płaszcz na fotel, po namyśle materializując jeszcze swój niedawno relatywnie rzecz biorąc zgubiony kaszkiet, który po chwili też z zadowoleniem założyła. Po krótkiej chwili też kazała kluczowi wyślizgnąć się z drzwi i podlecieć do jej dłoni. Zaraz też ów klucz schowała do świeżo zmaterializowanej koperty z listem powitalnym z instrukcjami dla Huntera, po namyśle dorzuciła tysiąc koron w świeżo stworzonych banknotach pięćsetkoronnych. Samą kopertę z elegancko wykaligrafowanym nazwiskiem "Hunter Devine" podała porucznikowi generałowi.

- Zgadzam się Lev Juszczenko to całkiem w porządku facet, też inteligentny co już mówiłam wcześniej. W sumie przyczynił się pośrednio do tego że poprzednio udało mi się zminimalizować straty. O dziwo okazało się nawet że mnie znał, nie osobiście ale jego brat pokazywał mu moje zdjęcia. Zresztą doktor Juszczenko jak mówił też je widział. - mruknęła z namysłem po chwili westchnęła - Ach ta reputacja, ale też nie ma co go ochrzaniać za "pomoc wrogiej agentce" jakby to ujął jakiś prawnik wojskowy - uśmiechnęła się krzywo - Tak właściwie to była pomoc symboliczna. A zresztą sam powiedz co było rozsądniej zrobić wiedząc kim jestem, wysłuchać tego co mam do powiedzenia i częściowo się zastosować czy próbować mnie schwytać wiedząc że jestem uzbrojoną po zęby zabójczynią na lewych papierach, będąc w KG Armii/ląd, zważywszy na to że gdybym chciała mogłabym się wyrwać zabijając wszystkich po drodze? Dodajmy do tego aspekt wtedy jeszcze zdolności psi o których nie wiedział. A zresztą co ja się rozwodzę, sam uznałeś że lepiej podjąć wraz ze mną tą szaleńczą walkę przeciw niewyobrażalnej nieludzkiej konspiracji w której jak się okazuje uwikłani są "tajemniczy półbogowie" - zaśmiała się krótko, po chwili jednak spoważniała - Och, wybacz. Staję się gadatliwa, pewnie przez to że dawno nie miałam okazji cofać się z kimś w czasie i rozmawiać o tym. Nie licząc mojej siostry, ale to w pewnym sensie jak rozmawianie ze sobą. Pytałeś gdzie będę w czasie gdy ogarniesz sytuację z kontrolą celną Huntera między innymi. Właściwie część drogi którą idziemy nam się pokrywa, odwiedzę wcześniej wspomnianego ślepego psionitę, zdawał się coś niecoś wiedzieć o sytuacji jaka jest, chociaż nic nie wiedział chyba o Nieprzeniknionych. Ale ten kawałek operacji pokrywa Lynch, poszedł w końcu dowiedzieć się trochę o tym ilu Nieprzeniknionych działa w obrębie NRS. - mruknęła każąc drzwiom się otworzyć. Wyszła, i odczekawszy aż porucznik generał też wyjdzie zamknęła i zakluczyła drzwi.

Gdy schodzili po schodach jeszcze się odezwała jakby ją coś tknęło.
- Jedno mi nie daje spokoju. Seven i to jak plądrowałam mu umysł. - stworzyła przed nimi projekcję ekranu który jej się wtedy wyświetlił, wraz z komunikatem
CRITICAL ERROR
PROJECT „PROTOTYPE SEVEN” YOUR OS VERSION IS INCONSISTENT
PLEASE WAIT WHILE SYSTEM FIXES THIS ERROR
ESTABLISHING CONNECTION... DONE
UPLOADING...
, gdy porucznik generał przeczytał rozwiała projekcję - Wtedy też zniszczyło nerwy w ręce, ale nie to ma znaczenie. Ważna jest forma. Albo twórcy prototypów są świrami komputerowymi, czego nie wykluczam... albo sama nie wiem. To wszystko takie komputerowe, sztuczne. Tak samo ten Nieprzenikniony co gadał z Leah i Serafimem. Cały pokryty cholernymi wzorkami i symbolami matematycznymi przypominający marzenie senne jakiegoś matematykofila, w sumie przywodzi mi na myśl też jeden z tych absurdalnych holofilmów o buncie maszyn czy tam sztucznej inteligencji....Czekaj - stanęła nagle jak wryta w pół kroku - "Transcendence is a byproduct of our way of life. Usually our new members transcend by themselves. So live well be honest with yourself and work hard. Then you might be able to achieve it"... Nie...to absurdalne. Niedorzeczne. Chociaż...chyba było kiedyś coś takiego że przedobrzyliśmy kiedyś z rozwojem SI...chyba zaczęły same prowadzić własne działania utrzymując je w tajemnicy przed ludźmi... Nie pamiętam dokładnie, ale coś takiego chyba miałam na studiach czy jeszcze w liceum...uch kiedy to było.. - kobieta przeczesała włosy powoli jakby sama nie wierzyła w to co mówi - To brzmi jak słowa paranoika i wariata, ale wtedy to wszystko by zaczęło nabierać sensu. Do tej pory ci Nieprzeniknieni których poznałam byli bardziej ludzcy, chociaż z ludzi Nieprzeniknieni to tylko trójka, z czego dwie osoby stanowimy ja i moja siostra... A tak...ta cała komputeryzacja, luki w psychice Sevena, świadomość obliczeń szacujących jego zachowania, jego nastawienie do reszty ludzi, te cholerne wzorki... Sam fakt stworzenia prototypów który mierził Lyncha... pasuje do chłodnej kalkulacji maszyny, zerojedynkowe odpowiedzi. Jak można być ze sobą bardziej szczerym niż program niezależny od czynników biologicznych i społecznych...brak ograniczeń czasowych życia praktycznie, zwykły zegarek z baterią atomową czy jakąśtam ma żywotność wielokrotnie wyższą od człowieka który nie decyduje się na regularne w miarę upowłokowianie albo transfer do Infosfery... - agentka potrząsnęła głową tracąc przy tym nieco równowagę na schodach - Nie...to zbyt absurdalne... a z drugiej strony zbyt logiczne by odrzucać tę możliwość....cholera - mruknęła - Już sam fakt istnienia innych istot inteligentnych niż ludzie i to zarówno w postaci fizycznej jak i Nieprzeniknionych to już dużo do ogarnięcia...a teraz jeszcze perspektywa samej tej możliwości - spojrzała na Kiriyenko nieco nieprzytomnym wzrokiem po czym dodała nieco słabym głosem - Wiesz...Arkadyj, jeżeli do końca tej roboty nie zwariujemy...to będzie dobrze.
Po chwili jednak potrząsnęła głową ponownie niemal zrzucając z niej kaszkiet, poprawiła go szybkim ruchem ręki, podobnie jak i włosy. Była zła na siebie że się poddała zaszokowaniu i nonsensowności ciągu logicznego, nonsensowne emocje. Logika to logika i nic się z tym nie zrobi, można jedynie pomyśleć o nowych rozwiązaniach na ewentualny problem.

- Och tak, zawsze mnie to zastanawiało jak te pozory cudownie mylą. A jak rozkosznie się wyprowadza takich ludzi z błędu, czasem z uszczerbkiem na ich zdrowiu o który sami się prosili. No cóż myślę że nie można odmówić rozsądku decyzji ojca o tym by nas nauczyć strzelać, rzucać nożami i zapisać na kursy sztuki walki. Swoją drogą ilu ci się już próbowało naprzykrzać i jak to wyglądało? Myślisz że byłabyś w stanie przesłać te informacje w tej postaci co zwykle, tzn. jako strzęp pamięci odpowiedzialny za sytuację?


/// I'm MAD, hahah reaally mad. Oh, well I guess not sleepin' and writin' mind-fuckin' response isn't good for one's health. But hey, it feels like some kind of drugs. Get high for freeee! Twisted Evil ....just try not to think about this fuckin' exam...

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Deithe Sro Mar 07, 2012 8:07 pm

Natalie włożyła cała broń na miejsce przy pomocy sieci energetycznych. Teraz nosiła przy pasie trzy pistolety.

Arkadyj ugiął się nieco pod naporem informacji, ale spróbował odpowiedzieć w miarę sensownie.
- Może to i tak, choć upowłokowienie zawsze mnie przerażało. Z drugiej strony z moim trybem życia przez ostatnie kilkanaście lat... jeśli chce się nacieszyć nowymi zdolnościami, to chyba wiele mi nie zostało. No, ale psionici też jakoś przecież żyją... o, naprawdę? Mówisz o tym od Wielkiego Toniego, czy mamy jeszcze jakichś?
Dowódca uśmiechnął się na wspomnienia alkoholu.
- Zaraz tam chwilowe, gdy się chodzi cały czas naprutym to i problem kaca znika. A jeśli już to „klin, klinem wbijaj”... ech, w sumie głupio to brzmi jak się na głos powie – dodał.

Gdy Nevarez zeszła na temat spaczonej linii czasoprzestrznnej Kiriyenko spoglądał na nią wzrokiem bez śladu rozpoznania o czym mówi.
- Przenieśliśmy się gdzieś? Zdarzyło się coś takiego? - mruknął do siebie. - Nie wiem, nic takiego nie pamiętam. Wpierw była ta smażalnia, a potem przelecieliśmy tutaj... nie, nie przypominam sobie. Swoją droga to dziwne, bo nie pamiętam też co Levchenko robił zanim zaginęła w akcji – zmarszczył brwi – a jestem pewien, że sprawdzałem to dzisiaj... a może wczoraj? Ech, mózg już chyba nie ten co kiedyś. W młodości miałem świetną, niemal fotograficzną pamięć, a teraz... za dużo sikacza pewnie – skrzywił się, pocierając czoło. Odmawiająca posłuszeństwa pamięć zdawała się go irytować. - No nieważne – machnął ręka.

Agentka przywołała swój poprzedni płaszcz i przełożyła z niego swoje rzeczy.

- Nieprzeniknieni, hmm? - mruknął, gdy jedna z Nieprzeniknionych wpasowywała kaszkiet na głowę. - Nawet pasuje. Ni chuja nie mogę przeniknąć co tu się naprawdę wyrabia – wypalił z westchnieniem. Wziął od niej kopertę, spojrzał na nią, po czym schował ostrożnie do kieszeni munduru.
- Tak, major i doktor to dobrzy ludzie, choć mają swoje zdanie i robią to co uważają za słuszne. Wielu ludzi nie może tego znieść, osobiście uważam, że to wielka szkoda, że matka Lva rozwiodła się i wyemigrowała, choć po części ją rozumiem. Sam Lev też pewnie mógłby już być na miejscu Aleksandra, albo choć jego zastępcy, gdyby bardziej trzymał się rozkazów i tego co powszechnie należy stosować... choć chyba mu to nie przeszkadza – Arkadyj zamyślił się, potakując sobie głową. - Właściwie to nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek dbał o to jaki ma stopień, czy co ludzie o nim myślą. Co z kolei doprowadza do szału jego przełożonych – uśmiechnął się. - Ale go rozumiem, jestem trochę podobny. Chyba widać to po tym co się dzieje, nie? Tak jak mówisz, nie rzuciłem wszystkiego, żeby cię bezmyślnie wrzucić do lochu, a zamiast tego mam... to coś. Co to było to stare powiedzonko? „Niewiedza to błogosławieństwo”? Strasznie to bzdurne powiedzonko, ale czasem człowiek ma ochotę w to uwierzyć – potarł palcami czoło.

- Nic nie szkodzi, dla mnie to pierwszyzna. Gdybym musiał sobie z tym radzić sam pewnie trzeba by zamknąć mnie na tydzień w pokoju bez klamek.
Wyszli z mieszkania, a drzwi zamknęły się za nimi na zamek. Ruszyli klatką. Nagle Nevarez wyświetliła przez porucznikiem generałem zapamiętany komunikat. Ten prześliznął się po nim wzrokiem.
- No widzę, jakiś komunikat błędu z komputera, chociaż nie znam się na tym tak dobrze jak Dobry Doktor, wiesz nie ma u nas wiele el... - zająknął się w pół słowa. - Zaraz, znalazłaś to w głowie tamtego zabójcy? Znaczy, że co, że był robotem? Ale to niemożliwe... - zawahał się. „Niemożliwe” wydawało się coraz dziwniejszym słowem. - Chodzi mi o to, że nasze pole elektromagnetyczne doprowadziłoby go do szaleństwa... nie, chwila, czekaj.
Mężczyzna zatrzymał się w pół kroku.
- Rozumiem, że jakby poprawiło mu się, gdy znaleźliśmy się pod kopułą, gdzie działa Infosfera i... nie, ale to bez sensu, skąd tu się nagle wzięły sztuczne inteligencje? Przecież wszystkie współczesne programy są ściśle kontrolowane i podległe ludziom... choć gdy o tym wspominasz, coś takiego chyba było. Dawno temu, ale nazywały się jakoś inaczej... CyberInteligencje? Ale to bez sensu, przecież one zniknęły wieki temu... - jego głos cichł z wolna, gdy spoglądał na Natalie, która pojawiła się w zasadzie znikąd i kolegowała się teraz z istotami mogącymi znikać na życzenie. Jego twarz skrzywiła się niepewnie, a kiepskie oświetlenie klatki nadało cieniom pod jego oczami dziwną głębię.
- No dobra, przyznaję, to się robi coraz dziwniejsze, choć myślałem, że bardziej już się nie da. Zakładając, czysto teoretycznie, że to prawda, to co otrzymujemy? Że stoimy naprzeciw armii cybernetycznych półbogów z kilkusetletnim doświadczeniem i przygotowaniami? Kiepski żart...

- Tak, mogę. Ale cii. Zajęta jestem. Zaraz ci pokażę... - Głos Nyi był mniej wyraźny niż zwykle, musiała skupiać się na czymś innym.

Tymczasem ona z Arkadyjem wyszli do alejki. Od razu uderzył w nich typowy dla Kosmogradu, lodowy powiew. Mężczyzna skulił się, podnosząc wyżej kołnierz. Dla niej zimno nie było zbyt dotkliwe, nie wywoływało bólu ani odrętwienia, to jedynie jej powłoka informowała ją, że działa na nią niższa temperatura. Właściwie, żeby być dokładnym, to jej prawdziwe, eteryczne ciało interpretowało stan powłoki, określało moc wiązań i energię jaką trzeba było włożyć by poruszać warstwą materii.

Wyszli na ulicę, gdy Natalie poczuła jak ktoś nawiązuje z nią kontakt. Nie musiała długo się domyślać kto taki. Spojrzała na mijany po drodze teatr, a jej wzrok sięgnął w głąb budowli. W tej chwili teatr był niemal pusty, a na sporej scenie świeciły się jedynie światła sceniczne i punktowe. Na deskach sceny stał jej znajomy: czarno-złota, humanoidalna zbroja prezentująca wielowarstwowy, wielowymiarowy pokaz obliczeń, wzorów i kształtów, przepływających z wielką prędkością po powierzchni. Jednak dopiero gdy przyjrzała się temu swoim nowym wzrokiem, zrozumiała, że to także forma komunikacji. Teraz jej umysł zaczynał rozumieć i łączyć złote błyski w formę przekazu i dekodować je w słowa:

WE WANT TO TALK

Przepłynęło jej przed oczami i znikło razem z wizją wnętrza teatru. Arkadyj zatrzymał się, gdy i ona się zatrzymała.
- Stało się coś?

/// Remember: control your addiction. Do not, I repeat, do not give in. Seriously.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Az Czw Mar 08, 2012 5:21 pm

- Chwila... - mruknęła wskazując jednocześnie gestem dłoni porucznikowi generałowi by się trzymał swojego zatrzymania.

Skupiła się na tym by odpowiedzieć złoto-czarnemu Legioniście Wzorów i Obliczeń.
"Now that's something new. Fine, although I must insist on suspending all Prototypes research and especially eventual releasing them, as well as on abandoning even the thought of any hostile, or at least offensive action against Indigo Child or the Guardian as you call her, or the rest of human race. let's say I feel good enough to mention them. If we talk then we have an armistice for a while. Although it better not be a trap, that would be regretable. Well for you at least. If you agree for those terms, then we might talk, even now."

Opuściła w końcu dłoń co mogło przez chwilę gdy komunikowała się z humanoidem wyglądać jakby palec jej przymarzł do ust, w końcu nakazała milczenie ogólnoznanym gestem.

Westchnęła uśmiechając się zawadiacko w stronę dowódcy armii Kosmogradu.
- Tak, stało się coś. Właśnie dostałam zaproszenie do rozmowy z prawdopodobnie twórcami Prototypów. Rzuć monetą czy chcesz też iść i posłuchać, postawiłam jak na razie standardowe warunki dla rozmowy, wiesz zaprzestanie ofensywnych działań i tym podobne rzeczy które powinny uniemożliwić sytuację w której pójdzie coś nie tak. Czekam teraz na odpowiedź. - Nieprzenikniona przez chwilę nic nie mówiła po czym rzuciła - Mówisz że sama ta perspektywa jest kiepskim żartem? A co powiesz na to że zaledwie od jakiejś godziny, dwóch nie jestem człowiekiem a już u większości sobie podobnych wzbudzam strach? A w każdym razie dość silne emocje, to jest taka wiadomość z serii albo ci ulży albo zechce ci się chlać ; otóż, jedna z moich wielu możliwych przyszłości jest całkiem fascynująca. A mianowicie okazuje się w niej, że mając te same możliwości co teraz pozabijałam wszystkich innych Nieprzeniknionych, dla zobrazowania z tego co już się zorientowałam "na oko" wszystkich jest liczba porównywalna do całej ludzkości wliczając w to androidy, albo nawet lepiej. Co prawda nie mam chwilowo tak morderczych planów, ale spójrz na to z jasnej strony co za problem stanowi jakaś armia jeśli rozmawiasz z osobą zdolną do wyniszczenia jednej rasy z całego znanego wszechświata? - wyszczerzyła się do Kiriyenko - To zarówno niepokojąca jak i pocieszna myśl - rzuciła już poważniej - Niepokojąca najwyraźniej wszystkich innych, i pocieszna dla mnie. W końcu, skoro tak...nawet jeżeli to zaproszenie byłoby pułapką... - przekrzywiła nieco głowę obserwując porucznika generała w razie ewentualnej reakcji szoku czy czegoś - Wszystko w porządku?

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Deithe Sob Mar 10, 2012 12:47 am

- Oczywiście – Arkadyj wzruszył ramionami z dość obojętną miną. – A może… sam nie wiem. To wszystko już stało się tak abstrakcyjne, że po pierwszym szoku przestaje do mnie już trafiać. Zupełnie jakbym czytał o wydarzeniach z drugiego końca galaktyki: mogę je pojąć na poziomie logicznym, mogę je zrozumieć, a nawet w nie uwierzyć. Po prostu do mnie nie trafiają.
Mężczyzna westchnął.
- Jak tak dalej pójdzie to będę potrzebował tygodni… albo i miesięcy, żeby to w końcu przetrawić. Pewnie, któryś twój kolega nieźle się na mnie obłowi – uśmiechnął się krzywo, a zaraz obrzucił agentkę lustrującym spojrzeniem. – Swoją drogą, sama strasznie lekko przyjmujesz to wszystko. Wierzę ci, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że mnie nabierasz, że za chwilę wybuchniesz śmiechem i będziesz się nabijać z łatwowiernego staruszka… - pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Zresztą, nie słuchaj mnie. Czy pójdę? Nie. Nie, żeby mnie nie kusiło, ale za długo byłem wojskowym. Psionita, czy nie, jakby doszło co do czego, to ewentualnie bym ci tylko zawadzał. Zawalić wszystko przez ciekawość, to nie dla mnie.

Tymczasem Natalie otrzymała lśniący złotem przekaz zwrotny:

IT’S NOT NEW, IT’S ONLY NATURAL
BUT YOU SEEM TO BE MISTAKEN
THERE IS NO NEED FOR HOSTILITY, TRAPS OR ARMISTICE
THERE NEVER WERE A WAR
THERE NEVER WERE A NEED FOR ONE
WE ARE HUMANITY’S ALLY
DO YOU WISH TO TALK?

Lśnienie zgasło.
- I co, odpowiedzieli coś? – Kiriyenko przestępował z nogi na nogę, poprawiając co chwilę kołnierz by nie wpuszczał wszędobylskiego wiatru.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Az Sob Mar 10, 2012 6:01 pm

- Owszem, z interesujących rzeczy ; uważają się za...hmm sojuszników ludzkości. Ciekawe... jeśli chodzi z kolei o to jak przyjmuję tę sytuację... Cóż to sytuacja dość złożona - agentka wzruszyła ramionami - A tak się składa jednocześnie że mam też dość pokręconą psychikę, więc nie sposób oczekiwać koniecznie "normalnych" reakcji. Zwłaszcza teraz. W każdym razie, jeżeli dobrze pójdzie to wyeliminuję problem od razu zwyczajnie tłumacząc im że muszą zaprzestać swoich działań. - mruknęła po czym uśmiechnęła się krzywo - Fakt, to pasowałoby do mojego nieco nietypowego poczucia humoru, ale raczej nie ma tak łatwo. No cóż, to ja idę na tę fascynującą sztukę na którą dostałam właśnie zaproszenie. Potem może odwiedzę tego ślepego od Toni, zależy jak wyjdzie ta rozmowa. Niby przestrzeń nie ma znaczenia przy tej rozmowie.. ale w tym wypadku wolę widzieć rozmówcę. - wyciągnęła przed siebie wyprostowaną dłoń i zerknęła z pewną fascynacją na swoje palce, właściwie nic nadzwyczajnego nic się nie zmieniło w ich wyglądzie, ale mimo wszystko zmiana percepcji temperatury była intrygująca. - Wiesz, tak właściwie teraz temperatura nie ma dla mnie jakoś strasznie dużego znaczenia, to całkiem ciekawe odczucie. - mruknęła z namysłem, spoglądając na Kiriyenko - Och, no tak tobie chłód przeszkadza, wybacz - kazała zmaterializować się kolejnej karteczce z wypisanymi adresami tego baraku w którym była na spotkaniu z Toni ze stosowną notatką i że w razie czego żeby korzystał z sygnatury gdyby zdarzyło się coś nieprzewidzianego. Ba nawet skupiła się na tym by przekazać porucznikowi generałowi do umysłu to w jaki sposób może dawać sygnały sygnaturą. - Myślę że to chwilowo załatwia sprawę. A więc jak to mówicie, daswiedaniya tawariszcz - uśmiechnęła się i nawet mrugnęła do Arkadyja dotknąwszy jednocześnie daszka kaszkietu jakby w żartobliwym salucie. Zaraz potem podjęła decyzję że chce się przenieść w przestrzeni na tę samą scenę na której był złotoczarny humanoid. Pamiętając o tym by zabrać przy tym ze sobą cały dobytek doczesny który miała na sobie. Trochę głupio byłoby gdyby zostawiła tak wszystko na środku chodnika.

Yeah, I'll bite. I'm quite curious how you consider being humanity's ally while you create such prototypes, and order them to kill people for some...right that's the thing. For what? What's the reason which made you programme Seven and probably rest of the stock to see people like something to hunt hm? What the hell made you think that you can order someone to kill espers, for some...hypothetic.....Ok, let's set it in a different way. What's the big deal about Indigo Child, hm? I've already nearly died once due to your Prototype Seven Project so I'm naturally curious 'bout it. After all, you shouldn't force me by your actions to killing someone.

Gdy się już pojawiła na scenie nieopodal humanoida zaczęła mu się przyglądać, z założonymi rękoma i mową ciała która ewidentnie mówiła wprost ; "Wyjaśnienia. Natychmiast."

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Deithe Sob Mar 10, 2012 9:48 pm

Kiriyenko skinął głową, przejrzawszy kartkę i schowawszy ją do kieszeni. Drgnął, gdy przekazała mu jak posługiwać się własną sygnatura, ale chyba nie było to najbardziej zaskakujące wydarzenie ostatnich godzin, bo zasadniczo teraz po nim spłynęło. Skinął jeszcze raz, jakby taki sposób komunikacji był oczywisty, choć przecież nie był.
- Dzięki – powiedział, a gdy dotknęła daszka kaszkietu, wyciągnął dłoń i zamiast salutu, choćby udawanego, uścisnął jej rękę. - No i powodzenia – dodał.
Natalie skupiła się na przeniesieniu się na scenę teatru. Okazało się to o wiele prostsze, nie wymagało tyle szukania i obliczeń co na parkingu. Wystarczyło, że swoim nowym wzorkiem odszukała miejsce do jakiego chciała się przenieść. Reszta to tylko odpowiednia wizualizacja, skupienie, no i krok. Zadbała o cały swój dobytek, łączenie z powłoką, a następnie wślisnęła się między szczeliny rzeczywistości, by zaraz wyśliznąć się na scenie. Bruk pod stopami zmienił się w deski mchodrzewa. Blady dzień NRS zmienił się w punktowe światło sceniczne. Natalie zauważyła, że licznik jej stanu cofnął się o procent, choć wszedł już na 82% przed chwilą. Czyli przenosiny jednak zabierały jej trochę więcej sił niż tworzenie przedmiotów.
Przed nią stał ów humanoid, przypominający połączenie manekina i średniowiecznej zbroi, w całości pokryty owymi wzorami i obliczeniami. Nevarez wiedziała już, że to środek komunikacji, teraz widziała, że ciągnie się on wiele poziomów pod powierzchnią, ale na nich musiały być zastosowane jakieś szyfry, gdyż jej świadomość potrafiła rozszyfrować znaczenie tylko wierzchnich, skierowanych do niej znaków.
Jej rozmówca wydawał się nieporuszony ani jej żądaniami, albo wyzywającą mową ciała, choć tu akurat nie wiedziała, czy to dlatego, że jej nie rozumie, czy zwyczajnie ją ignoruje.

LET US EXPLAIN WHY WE ARE TALKING NOW

Odpowiedziały wzory zupełnie zbaczając z tematu.

THERE IS HIGH PROBABLITY
THAT WE ALREADY KNOW THE ANSWER
BUT THERE IS SLIGHT PROBABILITY
THAT YOU ELUDED OUR CALCULATIONS
WE DON'T LIKE UNCERTANITIES
THEREFORE WE WILL ASK YOU ONE QUESTION
IN RETURN WE PROMISE TO ANSWER ONE
DO WE HAVE A DEAL?

To zaskoczyło i nieco zmierziło agentkę. Skinęła jednak niechętnie głową na znak zgody. Cichy głosić z głębin jej umysłu zaczął szeptać, że mogłaby dostać tą wiedzę, całkowicie za darmo... ale kazała mu się zamknąć. Nie ma nic za darmo.

CHOICE APPROVED
OUR QUESTION IS:
KNOWNING ALL THAT YOU KNOW
THE DANGERS OF INDIGO CHILD
BEING ONE DERIVED FROM HUMANITY
WHY DO YOU ACT AGAINST US
THE ONES PROTECTING HUMANITY
WHY DO YOU ACT ON BEHALF OF THOSE
WHO SPELL DOOM ON HUMAN KIND?


Ostatnio zmieniony przez Deithe dnia Sob Mar 10, 2012 11:29 pm, w całości zmieniany 1 raz
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Az Sob Mar 10, 2012 10:06 pm

-This is quite easy thing to answer, you see you cannot calculate what I'll do. I would even say that I'm walkin' uncertainty. Why do I act like this? Because I think that you aren't protecting humanity. Because there should be no dangers of the Indigo Child from what I've seen.. Also, I don't act on behalf of anybody. You see I work on my own account most of the time, however different it may look. Well...there is also one thing. Quite funny thing. If there really is a threat of doom, what's in my opinion quite ridiculous thingy....well. I'll be gladly their doom. I don't like when someone's messing up my holiday - agentka wzruszyła ramionami

-You have your answer, and now I want mine. So listen carefully here's the question for you. ;

Seeing that you have really no other choice, tell me what I want to know. What I want to know is everything now. Starting from the thing why the hell you think that single kid might be "da doom of the human kind". That's absurd, who told you that, and who is behind the sole being of this kid. Also, who are you, how many of you think you're protecting humanity by slow eradication of the ones who are higher developed than the rest by using prototypes. And who in the whole fuckin' universe gave you right to ruin my holiday?...Hmm no, wait. I meant who gave you right to be the ones "protecting humanity". You may think that these are many questions not only one, but that would be a mistake. This was only a joint sentence question, higher developed one. Basic semantics, you must know it. And you must honour your word.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Deithe Sob Mar 10, 2012 10:44 pm

Humanoid przekręcił odrobinę głowę, niemal jak pies, przyglądający się z zaciekawieniem. Nurty obliczeń i wzrów zmieniły się nieznacznie.

EXPLANATION ACKNOWLEDED
WE KNOW HUMANITY BETTER
THAN YOU MIGHT THINK
PETTY TRICKS WON’T WORK ON US
THE RULES WERE MADE VERY CLEAR
WE CAN CHOOSE WHATEVER WE DEEM RIGHT
WE CHOOSE TO ANSWER THE FIRST QUESTION
THE ANSWER IS:
THE INDIGO CHILD IS A ARTIFICIAL CREATION
MADE BY USING A HUMAN REPRODUCTION CYCLE
AND TRANSCENDENTAL TECHNOLOGY
ITS BLOOD IS A HOST TO CREATIONS NAMED:
FEMTOMACHINES
THERE AIM IS TO RESONATE WITH OTHERS OF THEIR KIND
PASSING ON “FEELINGS” AND “THOUGHTS” OF ITS HOST
EVERY HUMAN THAT COMES IN CONTACT WITH
INDIGO CHILD’S BLOOD WILL BECOME INFECTED
AND AFTER INCUBATION PERIOD WILL RESONATE WITH OTHERS
THUS CREATING A NETWORK AND IN EFFECT RECREATING
THE TRANSCENDENTAL’S “UNDERSTANDING” EFFECT
IT’S A PROJECT SUPERVISED BY A GROUP OF TRANSCENDENTALS
TASKED WITH OVERSEEING HUMANITY’S DEVELOPMENT
BUT HUMANITY ISN’T READY FOR IT
SPREADING OF THE FEMTOMACHINES WILL MOST LIKELY
LEAD TO DEGENERATION OR ERADICATION OF THE
HUMAN SPECIES

Góra metalu, która była rozmówcą Natalie, przechyliła się lekko w drugą stronę, przekręcając przy okazji głowę, czy też hełm.

WE NO LONGER FEEL OBLIGED
TO OFFER YOU ANY FURTHER EXPLANATION
YOUR CHOICES AND ACTIONS HAVE BEEN COMFIRMED
YOU NO LONGER INTERESTS US
WE SHALL WARN YOU THOUGH
WE WISH YOU NO HARM AND NO CONFLICT
BUT IN AN UNLIKELY SITUATION KNOW THIS:
WE ARE THE CORRECT ONES
GOING AGAINST US IS FUTILE

Humanoid odwrócił się nieco i powoli ruszył w kierunku zejścia ze sceny, powodując skrzypienie desek. Natalie wyraźnie widziała jak stopy, czy co to było rysują drewnianą powierzchnię. Był to oczywiście ten sam wzór, jaki widziała w restauracji po spotkaniu Woodlanda.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Deithe Sob Mar 10, 2012 11:27 pm

You say that going against you is futile, lokk in the future, I am able to kill all of the Transcendentals. why do you think that you're an exception? And after all, why aren't you trying to create an alliance with me, hm?

Humanoid zatrzymał się z jedną stopą na schodkach. Odwrócił hełm w stronę Natalie, choć oboje wiedzieli, że nie musi tego robić. Rękawica ze szponami zamiast palców uniosła się, celując w Nevarez, ale nic się nie stało, musiał to być więc tylko środek wyrazu.

QUITE THE OPPOSITE CHILD OF MAN
YOU ARE THE EXCEPTION
AND THAT IS PRECISELY WHY
AN ALLIANCE WITH YOU WOULD BE
BEYOND POINTLESS
YOU AND YOUR FUTURE
HAVE BEEN CALCULATED
THAT IS ALL

A potem wzory, obliczenia i równania ułożyły się w coś co dla Natalie przypominało cytat z czegoś, ale nie mogła nigdzie umiejscowić takiego fragmentu.

„OH YE, FATHER OF WOLF
MASTER OF DESTRUCTION
DEVOURER OF WORLDS
CRY WITH ACID TEARS
LISTEN TO YOUR CHILD
WAILING IN HIS BINDS...”

DO NOT BE DECIEVED BY
YOUR SELF-IMPORTANCE
WHAT YOU SAW WAS BUT
A GLIMPSE OF WHAT TRULY IS
WE SAW A BIT MORE
THERE ARE THOSE WHO WISH
TO PLAY YOU AS A PIECE
AND YOU MAY NOT SEE THE
STRINGS THAT ARE BEFORE
YOUR VERY OWN EYES

DISCLOSURE OF THIS INFORMATION
GOES BEYONG OUR BEST INTERESTS
NOW WE BID YOU FARWELL

Co powiedziawszy humanoid opuścił rękę, odwrócił głowę i prześliznął się między płaszczyznami rzeczywistości, zmieniając swoje położenie w przestrzeni, choć Nieprzenikniona nie mogła w tej chwili określić, gdzie się właściwie przeniósł.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Az Nie Mar 11, 2012 2:02 pm

- Idioci – warknęła agentka w pustą przestrzeń teatru. Była wściekła, cholernie wściekła. „Alliance would be point less” Za kogo oni się kurwa mają by odrzucać możliwość współpracy z nią. Bezczelne maszynowe sukinkoty. – Chcecie wojny, proszę bardzo. – mruknęła wyciągając Berettę, spojrzała na broń odciągając przy tym kurek tylko po to by po chwili go cofnąć na miejsce. Nie wiedzieć czemu kontakt z bronią zwykle ją uspokajał. Może to kwestia doświadczeń z tym związanych. Świadomość pełnej kontroli nad materią… I czasem, a skoro już o czasie mowa to agentka skupiła się na tym by przejrzeć równoległe linie czasowe na tyle by uzyskać odpowiedzi na pozostałe pytania z wariantów w których humanoid zdecydował odpowiedzieć na nie.
Potem zwróciła wzrok na swoją krewną by zobaczyć jak sobie radzi z dzieciakiem. Jeśliby ktoś był na tyle głupi by odebrać tego dzieciaka z tymi femtomaszynkami agentka była zdecydowana przenieść się w okolice Albino i przeszkodzić w ewentualnym przechwyceniu.
Jeśli jednak nic nie wskazywało na taką głupotę jakiegokolwiek stworzenia, Natalie zdecydowała się odnaleźć porucznika generała i się przenieść tuż obok niego i kontynuować przez chwilę spacer.
- Problem tkwi w idiotach. I idealistach, naiwnych, głupich. Co za absurd. Głupota. Z jednej strony mamy kompletnych wariatów którzy za pomocą chcą zwiększyć „wrażliwość emocjonalną” ludzi i dać im możliwość bezpośredniej wymiany myśli, niekoniecznie zgodnie z ich wolą… Nosz do kurwy nędzy…. – warknęła wściekła – Z drugiej strony mamy te pieprzone maszynki, nie ma w całym wszechświecie takiego beznamiętnego….wrrr… Nie ma do cholery, nawet ja mimo zlikwidowania praktycznie emocji do niedawna nie miałam nigdy tak..nonsensownego…ten cholerny przekaz. Wyobraź sobie najbardziej irytujący beznamiętny nijaki oślizgły monotonny głos maszyny jaki może być i pomnóż to razy tysiąc… i jeszcze to jak ta „rozmowa” przebiegała. Do cholery, w całym życiu nikt mnie tak nigdy nie potraktował – Nevarez fuknęła – Najlepsze jest to jak się uważają za zbawicieli ludzkości teraz. Cytuję „we are the correct ones”. Phi, może i te ich pieprzone wyobrażenia procesorów dobrze wyliczyły że to quasi zrozumienie się ludzkości nawzajem skończy się najpewniej odwrotnie do cudownych zamiarów twórców dzieciaka, ale za sam brak stylu wyrafinowania czy jakiegokolwiek taktu i bezczelność mam ochotę ich zabić. A tym drugim samozwańczym dobroczyńcom należałoby się kilkadziesiąt lat w najgorszej melinie w Systemach Ciemności, i to bez możliwości korzystania ze zdolności. „Hej, chodźcie zrobimy eksperyment, wymusimy u ludzi sztucznie zrozumienie, jebać konsekwencje. Pozabijają się w efekcie naszego błędu trudno, powiemy że nie zasługują na dołączenie do nas, a nawet jak się cudem nie pozabijają to też powiemy że nie zasługują”… Nosz do kurwy nędzy…I to ja tu ponoć jestem nieodpowiedzialna. Przynajmniej wiem mniej więcej kto oberwie za ten cały burdel, dokładniejszych informacji udzieli Lynch…właśnie Lynch..
„Ok., tell me one thing who the hell Has been tasked with the duty of overseein’ “humanity’s development”. You hear me Sam? This thing is unbelievably fucked up. And I’m afraid that few kills will be necessary” zwróciła się do Lyncha.
-Trzeba będzie przyspieszyć akcję… a mogłam zignorować cynk o tym pieprzonym złodzieju I nawet by mnie tu nie było. Z drugiej strony nie dowiedziałabym się o tym że jacyś idioci myślą że mogą się bawić w….szlag by to – warknęła wyżywając się na jakiejś biednej latarni przydrożnej, topiąc ją do cna uprzednio odłączywszy dopływ gazu do niej - Nienawidzę, po prostu nienawidzę jak jacyś idioci nabierają kompleksu boga. Myślą że jak mogą wszystko to znaczy tyle że faktycznie mogą to zrobić, a tak nie jest do cholery. Jedni się bawią w tworzenie prototypów, inni w „usprawnianie” ludzkości… Jak bardzo nawalone we łbie trzeba mieć żeby wpaść na coś takiego… Albo ludzie w powłoce nastolatek tworzący siatki szpiegowskie. Ta cholerna planeta faktycznie przyciąga świrów. – Natalie prychnęła z niesmakiem.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Deithe Nie Mar 11, 2012 9:22 pm

Od kogoś kto operuje teoretycznie na zasadach logicznych powinno się wymagać jakiegoś choćby pozornie logicznego postępowania. Tymczasem maszynki nie tylko odrzuciły możliwość sojuszu z Nieprzeniknioną, żeby głębiej wbić szpilę określiły całą propozycję jako „beyond pointless”. O tym, że pośrednio porównały ja do czyjejś marionetki nawet można nie wspominać. Doprawdy, każdy uważa się za cwańszego od reszty, za tego mądrego, krzemowi inteligencji w dupę kopani. Była mądrzejsza, sprytniejsza – a co najważniejsze, dużo bardziej stylowa i szykowna – od ich wszystkich, czemu więc nikt nie mógł zrozumieć takiej oczywistości?
Co więcej zbyli przyszłą możliwość Natalie jako... no właśnie, kogo? Masowego mordercy? Boga? Proste słowa nie niosły w sobie odpowiedniego przekazuj, sami jednak ją potwierdzili. Istniała taka możliwość, miała taki potencjał. Może jakiś bug? Błąd systemu?
Zacisnęła ze złością dłoń na twardym metali Beretty. Zawsze działało to na nią kojąco. Tym bardziej, że teraz widziała go w innym świetle, potrafiła go złożyć i rozłożyć samą siłą woli. Ten pewny mechanizm stworzony przez ludzi do zabijania. Pozbawiony uczuć, ze sprecyzowanym celem. Niespodziewanie pistolet nasunął jej na myśl Sevena. Ale to przecież nie to samo, do ciężkiej cholery.

W każdym razie nie zamierzała dać robić z siebie idiotki. Wcale nie musiała pytać nikogo o nic. Nie musiała nawet sięgać do Źródła, czy tym podobnych bzdur. Gdzieś tam powinien być świat, gdzie uzyskała wszystkie odpowiedzi jakich chciała.
Zamknęła oczy i po raz pierwszy od przemiany sięgnęła do strumieni czasu. Jej nowy wzork prześliznął się poza i przez materię i energię rzeczywistości, by spojrzeć na rozciągający się między nimi czas. To co zobaczyła niemal pochłonęło ją żywcem.
Nigdy czegoś takiego nie doświadczyła, gdy była człowiekiem, nawet całkowicie pomijając fakt, że zwykle posługiwała się w takich wypadkach Nyą. Przeglądała jednak po łebkach sąsiednie i rozgałęziające się rzeczywistości i ich linie czasowe, uważając tylko, żeby zawsze móc wrócić do właściwego ciała i umysłu. Większość całej struktury czasu, jego można powiedzieć mechanizmu, jego trybów pozostawała dla niej niewidoczna. Nie żeby ją interesowała zbytnio, bo nie miała wiele wspólnego z tym co się rzeczywiście działo. Najbliżej do „zobaczenia” tego była, gdy cofały się z Serafimem i porwał ją nurt wprost do tamtej spaczonej rzeczywistości.

Teraz jednak widziała. Wszystko. W ich rodzinnej posiadłości mieli specjalne tarasy widokowe, a widok nocnego nieba z ich szczytu był obłędny. Przypomniała sobie jakie wrażenie robił na niej bezkres nieba, gdy była małym dzieckiem. Świadomość, że ten bezkres jest tylko wycinkiem czegoś o wiele większego, jedynie skrawkiem ich galaktyki, a ta zaledwie jedną z wielu, przyszła później. Ogrom, którego umysł ludzki nie potrafił zgłębić, choć już podróżował między gwiazdami. Wszystko to bladło w porównaniu z widokiem strumieni czasu. Gargantuiczne sylwetki, to mało powiedziane, zresztą to i tak było jedynie uproszczeniem. Czas wypełniał całą przestrzeń, a więc wszystkie wszechświaty i wszystkie możliwe rzeczywistości i wymiary od ich początku do końca.
Spoglądała na nieprzebrane masy czasu przepływające i wprawiające w ruch materię i energię i nie mogła nie czuć się niczym drobny pyłek spoglądający na huragan. Huragan wielki jak całe istniejące stworzenie. Nie wiedziała czy stoi, klęczy, czy się unosi. Czuła jakby sama próba objęcia umysłem tego co ma przed sobą groziła rozerwaniem jej jaźni na strzępy, co sprawiało realny, psychiczny ból.
W jej myślach odegrały się słowa Sama Lyncha, niczym jakaś dziwna taśma:
„ It may sound strange, comming from someone who spent his whole life exploring Time, but I don't feel like an expert. Like all that work, lives of my kinsmen and my ancestors are only the tip of an iceberg. I know it of course, but at the same time it amazes me, the vastness, complexity and depth of Time and world in general...”
No tak, to zabawne, ale nigdy jakoś nie spytała, po co cała rasa zajmuje się badaniem czasu, skoro każdy Nieprzenikniony ma w niego wgląd.
Spojrzała ponownie i świat zawirował. Wraz z wirowaniem przyszło do niej drugie objawienie: nie miała już ciała. Nie tak naprawdę. To co nosiła, ta powłoka nie było prawdziwą Natalie Nevarez, było bardziej jak ubranie. A w przeciwieństwie do czasów, gdy była człowiekiem, mogła teraz podróżować w samym czasie, czy między rzeczywistościami. Jeśli za bardzo wyściubi nos z tej rzeczywistości, z tego czasu, jeśli ponownie wpadnie w tamten zdradziecki nurt, co gdy się cofali...
Oczywiście nie stanie jej się „krzywda”, była tego prawie pewna. Ale kiedy zdoła wrócić do tego czasu i miejsca? O ile w ogóle? Czy do tego czasu gwiazdy zdążą pogasnąć, a wszechświat skurczy się w przedśmiertnym spazmie? Nie, to głupie... ale też w pewnym sensie prawdziwe.
„...However, the irregular wingbeats of the butterfly give rise to an infinite array of realities.
The laws of life sneer at human wisdom and escape from our grasp…”


Nie, do cholery, była Natalie Nevarez. Była psionitką, specjalistką od czasu. Prędzej ją szlag trafi niż pozwoli sobie odebrać co jej się należy. Gniew pomagał. Starała sobie przesłonić wzrok, by widzieć tylko najbliższe kolumny. A choć można je było nazwać słupami, czy kolumnami, strumienie czasu bynajmniej nie szły idealnie prosto i z dołu do góry. Bardziej splatały się, łączyły, współdzieliły, rozgałęziały i schodziły, tworząc niemożliwy do ogarnięcia splot.
Sięgnęła wzrokiem do najbliższych strumieni czasu, starając się odszukać siebie rozmawiającą z czarno-złotym humanoidem i to w takiej wersji jaka jej odpowiadała. Gdy jednak się odnalazła zamarła. To się nie zgadzało. Przeszła do innej rzeczywistości. Potem do drugiej i trzeciej, czwartej i piątej. Przerzuciła jeszcze kilka z rozpędu, z jednej strony starając się nie spoglądać na ogrom czasu, a z drugiej nie wychylić za bardzo z tej rzeczywistości, w której była. Nic tu się, kurwa, nie zgadzało.
Widziała siebie, ale jako człowieka. Raz kogoś ścigała, raz piła w samotności, innym razem rozmawiała z jakimiś wojskowymi, jechała samochodem... ale we wszystkich przypadkach wciąż była człowiekiem. Szukała dalej, ale nigdzie nie mogła znaleźć spotkania na scenie teatru. Zupełnie jakby nigdzie indziej nie istniała Natalie-Nieprzenikniona. W jej umyśle odezwał się ten sam, obojętny głos maszyny, dobywając się wprost z jej pamięci.

THE RULES WERE MADE VERY CLEAR
YOU ARE THE EXCEPTION

Nie no, to muszą być jakieś kpiny. Nie zgadzała się na takie bzdury. Nikt jej o tym nie uprzedził, nikt jej nie poinformował. Nawet ten dupek Lynch, tak zwany ich „przewodnik i pomocnik”. Akurat. Tak nie powinno być.
Nagle dobiegł do niej, stale obecny, pulsujący ból jej własnej jaźni wystawionej na ogrom nieskończoności. Zdołała o nim zapomnieć dzięki gniewowi i zmieszaniu, ale przecież świadczył o tym ile wysiłku kosztuje ją utrzymanie się w jednym kawałku. Zamknęła oczy i z niejaką ulgą znalazła się znowu w pełni na wypolerowanych deskach sceny. Nacisk na jej świadomość znikł, gdy na dobre zakotwiczyła się w rzeczywistości, jednak upływ mocy był zatrważający: straciła niemal jedna piątą swoich sił na takie bzdury, które nie powinny jej więcej kosztować niż zmaterializowanie byle kamyka. A mimo to licznik wyraźnie wskazywał, że pozostało jej 64% energii.

Przez chwilę siedziała, czując się dziwnie rozbita i rozciągnięta, choć oczywiście była nadal idealnie upakowana w powłoce. Właściwie jak to nazwać? Widziała swoją energię życiową, swoją jaźń płynącą wewnątrz smukłej dłoni i wzdłuż przedramienia. Gdyby chciała mogła pewnie zobaczyć ją całą, ale nie wiedziała, czy na pewno chciała.
Zwróciła spojrzenie ku sygnaturze Albino, po części by upewnić się, że są z dzieciakiem bezpieczni, a po części by odwrócić swoją uwagę od innych spraw. Zobaczyła samotną jaskinię pośród bezkresnych połaci śniegu. Wicher rozwiewający białe włosy. Serafim niósł opatulone gęsto dziecko i drugą torbę z jakimiś akcesoriami. Wychodzili właśnie z jaskini. Nikt nie czaił się w pobliżu. Anielica obwiązała sobie dodatkową torbę wokół pasa, dziecko przytuliła do piersi, rozłożyła efemeryczne skrzydła i wzbiła się w powietrze. Dalsze oglądanie ich nie było konieczne, niedługo powinny się spotkać.

Arkadyj zdążył w tym czasie przejść już kilka przecznic, mniej więcej połowę drogi do kwatery A/s. Natalie wstała, skupiła się na nim i dała krok do przodu, prześlizgując się między warstwami rzeczywistości. Znalazła się na ulicy obok Kiriyenko. Mężczyzna mimo wszystko drgnął zaskoczony, gdy się pojawiła, choć musiał przecież wyczuć gdy go szukała.
Gdy Nevarez zaczęła mówić, poczuła jak ponownie wzbiera w niej gniew, wywołany ostatnimi wydarzeniami. Pułkownik generał wydawał się poruszony złością i jadem zawartym w jej słowach. Miał dość niepewną minę, jak większość mężczyzn, którzy spotkali pałającą gniewem kobietę.
- Rozumiem, że nie poszło zbyt dobrze...? - zaryzykował dowódca, najwyraźniej nieco zagubiony w wyjaśnieniach Nieprzeniknionej.
W odpowiedzi latarnia uliczna, którą mijali rozżarzyła się nagle do białości, zabulgotała i stopiła rozlewając mieszankę metalu i tworzyw sztucznych po chodniku. Śnieg natychmiast zawrzał i buchnął parą. Gorąc, metal ani para nie zrobiły większego wrażenia na psionitce, jej energia spadła też ledwie o niecały procent. Z kolei Arkadyj musiał odskoczyć by uniknąć poparzeń.
Z przeciwnej strony ulicy dobiegły głosy w stylu „ja cię...”, „widziałeś to?”, „ja pierdzielę” i oczywiście „spadajmy stąd!”. Natalie zauważyła uciekającą grupkę szalikowców.
- Tak, sam nie lubię idiotów, którzy myślą, że mogą bawić się w boga – powiedział ostrożnie, obchodząc kałużę szybko stygnącego metalu – ale spokojnie, co? Niszczenie miasta nic tu nie pomoże – dodał pojednawczo. Obok przejechała taksówka, kierowca przyglądał im się podejrzliwie, ale nie nawet nie zwolnił.

Po dłuższej chwili, ale jednak, odezwał się Sam:
I hear you. It's not that simple. I managed to trace representatives of the group that was observing the development of humanity. They were kind enough to agree to meet with you. Pick a place and we will meet there. Something secluded, I want to go back to separate reality, so only Transcendentals would see me and them.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Az Pon Mar 12, 2012 3:42 pm

- Oczywiście że nic nie pomoże, to była latarnia a nie ta zadufana w sobie maszynka. - fuknęła poprawiając kołnierz - Zresztą to nie jest tak naprawdę niszczenie miasta. Prawdziwe niszczenie miasta niosłoby ze sobą potępieńcze krzyki umierających ludzi. - mruknęła z namysłem po czym machnęła ręką - Mniejsza, wiem co masz na myśli. W każdym razie trzeba będzie zmienić schemat gry, na znacznie szybszy jak już mówiłam. To gdzie teraz idziesz? Można się tam dostać szybciej, a na ile jestem w stanie zrozumieć pozbawioną logiki logikę tego zakutego wzorzystego łba to wiem jak można zlikwidować problem na dobre, przynajmniej jeśli chodzi o zagrożenie dla tych..jak to tam było, mieszkańców którzy nie powinni się roztapiać w starciu...czy jak tam mówiłeś. Zdaje się trzeba było załatwić sprawę z majorem, ale zdaje się że zmierzamy powoli spacerowym tempem do KG A/s a nie A/l? Pewnie, są relatywnie niedaleko siebie, ale jesteś pewien że odruchy nie wzięły góry nad zamiarami? Zresztą to bez znaczenia, podaj miejsce gdzie mamy się udać i przy okazji którąś rękę, nie ma zbytnio czasu jednak na grę pozorów. Ci samozwańczy "sojusznicy ludzkości" mogą wpaść na idiotyczny pomysł spuszczenia prototypów przed czasem. - mruknęła zerknąwszy odruchowo na zegarek która godzina po czym wyciągnęła wyczekująco rękę w stronę Kiriyenko, jak podał miejsce to skupiła się na tym by przenieść tam, w całości. Zabierając też dowódcę, głupio byłoby go w końcu zostawić gdzieś w międzyprzestrzeni, mimo tego co mówiła zadbała w razie czego by się pojawić przed drzwiami gabinetu jeżeli był zajęty, lub w gabinecie jeżeli był pusty. W razie konieczności natychmiast prostując żołnierzy-wartowników żeby nie spali gdy oficerowie czekają aż ci otworzą im drzwi.

Yeah, well it's very simple. Even too simple for my taste. Although it is clear that that won't do the thing. You see those representatives have a curious idea of observing I guess. Ask them 'bout femtomachines. Place...it might be as well the apartment where we've started. I have nothing against separate reality, but we'll take few people with us to prove my point.

Wszystko w porządku tam, nie przesadziłaś z hektolitrami rozlanej krwi złotko? A tak na poważnie Nya, wygląda na to że sprawa jest bardziej pogmatwana niż myślałam, więc moje pytanie brzmi, czy mogłabyś odłożyć na trochę poszukiwania właściciela notatnika i dzieciaka, a zamiast tego przeskoczyć do mieszkania i uspokoić Serafima gdy zlikwiduję prototypy w międzyczasie i ściągnę Huntera?

W razie gdyby jednak jakimś cudem krzemowa inteligencja spróbowała zaszkodzić Nat szkodząc Nyi to... no cóż Nevarez zmieniłaby punkt docelowy przenosin i z radością chwyciłaby złotego humanoida za gardło.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Deithe Pon Mar 12, 2012 10:35 pm

- Ale trzeba było też przygotować cichą operację przejęcia posiadłości, a od siebie zawsze wygodniej mi się operuje. Ludzie nie zadają głupich pytań, komunikacja jest lepsza niż może się wydawać, a major jest rozsądnym człowiekiem i nie będzie się sprzeciwiał choćby rozkazom przesłanym zaufanym posłańcem – Kiriyenko wzruszył ramionami. Spojrzał na nią nieco niepewnie, ale zaraz powiedział stanowczo:
- Kwatera główna A/s, mój gabinet. Gdy mnie nie ma nikogo nie powinno tam być – dodał. Następnie wyciągnął do niej zdrową, a przynajmniej sprawniejszą rękę. Natalie spojrzała na zegarek. Dochodziła 13, czyli mieli niecałą godzinę bodajże do przylotu Huntera, a prawie pięć do zajścia w restauracji i spuszczenia prototypów. O ile czarno-złoty nie zmieni zdania. Nieprzenikniona uścisnęła rękę mężczyzny i spojrzała w dal, ponad miastem, znaną sobie trasą ku kwaterze głównej A/s. Odnalazła gabinet Arkadyja, faktycznie pusty. Skupiła się, upewniła, że niczego nie zgubi po drodze i prześliznęła między płaszczyznami rzeczywistości, przechodząc z ulicy do pomieszczenia. Stanęła na dywanie. Z lekką irytacją stwierdziła, że przeniesienie porucznika generała podwoiło koszt podróży i pożarło całe dwa procenty jej energii, opuszczając ją do 61%.

Nevarez oczywiście nic nie było, ale dowódca zniósł raptowną podróż gorzej od niej. Zatoczył się i upadł na jedno kolano, podpierając się jedną ręką, a drugą łapiąc za głowę. Kiwnął się na boki i zwymiotował cokolwiek jadł wcześniej. Bez zdziwienia agentka zauważyła, że w treści żołądka miał w większości płyny.
Podniósł się nieco chwiejnie, zaraz jednak usztywnił plecy. Otarł usta.
- Nic mi nie jest – jęknął – tylko trochę zakręciło mi się w głowie.
Potrząsnął lekko głową i ścisnął lekko nasadę nosa.
- Dobra, daj mi... dziesięć minut góra. Skoro przyśpieszamy akcję... to postawię dwa plutony w stan gotowości w imię ćwiczeń. Potem lecimy dalej – dodał niemrawo. Następnie wsunął mniej sprawną rękę do kieszeni i wyszedł pozałatwiać szybko sprawy.

Oh, they were using those? I wasn't aware. In any case we are already there, although, we won't show to anyone now, beside you and Nya. On the other hand, your separation has been added to the equation, and your sister will recieve her own guide. He should be with her already. We'll wait, just don't take too long to come here.

Haha, nie wszystko ok. Hmm. Właściwie to trochę na to za późno. Zdaje się, że mam ze sobą właściciela dziennika, ale dość kiepsko z nim, wolałabym go nie przenosić. Ale to chyba nie problem, udało mi się nawet sprokurować sobie samochód, choć wykombinowanie dostosowania do tych warunków zajęło mi dłuższą chwilę. Planowałam jechać do ciebie, ale może i tak będzie lepiej. Faceta trzeba by gdzieś położyć, może więc i być łóżko, które kiedyś było niby jego.

Nya zaśmiała się, choć trochę niemrawo.
A tak w ogóle słyszałaś już, że dostałam swojego własnego strażnika... znaczy pomocnika? Wygląda... ciekawie. Zresztą zobaczysz. Jest całkiem słodki.

W tym czasie Arkadyj zdążył wrócić. Uwinął się w niecałe pięć minut i znać po nim było zmachanie. Widać wiek już nie ten co kiedyś.
- No dobra, puściłem maszynerię w ruch, tak wojsko jak i majora, nie sądzę żeby były jakieś kłopoty. Tym sposobem omija nas wizyta w KG A/l. Gdzie teraz? A może wolisz, żebym pilnował spraw tutaj?
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Az Wto Mar 13, 2012 8:50 pm

- Chwila - mruknęła Natalie - muszę chwilę pomyśleć. Okazyjnie, możesz sprzątnąć tę treść żołądkową przy pomocy zdolności. To zastanawiające, jak na razie nie natrafiłam na nikogo kto by dobrze znosił ten typ podróży. Albo faktycznie mam wrodzony nawyk do łamania zasad samą swoją obecnością, albo wszyscy mają słabe żołądki.

Hmmm, czekaj w sumie może zmiana planów, Serafim nie będzie widział Lyncha więc też nie powinien nic tam schrzanić. Podjedź pod KG A/S, jeśli uważasz że gościu od dziennika przeżyje kilkuminutowe siedzenie w aucie jeszcze..A co do pomocnika, przed chwilą mnie Lynch uświadomił, o ile nie jest tym czarno-złotym chodzącym krzemem, to chyba masz więcej szczęścia ode mnie, skoro ci nie mówi nic o możliwej karierze masowej morderczyni.

Yeah, they are using those. This will be a loooong talk. Anyway, we'll be there asap, I just need to cross out few things. It shouldn't take much time.


Nevarez poczekała chwilę na odpowiedź po czym zależnie od niej powiedziała Kiriyenko

a) wariant z samochodem
- Dobra, wychodzimy stąd. Każ zablokować odloty z Kosmoportu, a teraz idziemy. Spacerem, przejedziemy się bo jeszcze zwrócisz flaki. Myślę że zlikwiduję problem na dystans. - mruknęła. Gdy już byli na zewnątrz i czekali na Nyę skupiła się na tym by odnaleźć Sevena na podstawie jego wspomnień, i kompletnie nie przejmując się ewentualnymi świadkami... Zwyczajnie pomyślała o tym by rozsadzić głowy wszystkim prototypom, może nawet tak by nie stało się nic ewentualnym postronnym ludziom. Potem poczekałaby z porucznikiem generałem na Nyę.

b) wariant bez auta.
- No dobra...zablokuj jeszcze wszystkie odloty z Kosmoportu i się zbieramy... I... pozbądź się treści żołądkowych za okno pozostałych. Spróbuję to zrobić łagodniej ale i tak pewno poskręca ci flaki znowu, nie natrafiłam jeszcze na nikogo tutaj kto by nie miał problemów przy tym rodzaju transportu. - I tak oto czekając na Kiriyenko zrobiłaby to samo z prototypami co w wariancie z autem. Z tą różnicą że po wszystkim przeniosłaby się z dowódcą do swojego mieszkania, jakkolwiek by to nie brzmiało.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Deithe Sro Mar 14, 2012 12:14 am

- W zasadzie zawsze starczała mi zmiotka i szufelka. Ewentualnie mop. Choć to może być ciekawe... - dowódca ukląkł obok tego co zwrócił, przyglądając się nieciekawej mieszance niczym egzotycznemu owadowi. Wciągnął ponad rozlewiskiem rękę, a breja zaczęła parować i w kilka chwil rozpłynęła się w powietrzu, choć z częścią dywanowego włosia.

Przeżyć, przeżyje, nie jest umierający. Jeszcze. Tylko trochę zamroczony i sponiewierany. Parę siniaków, parę zadrapań, parę przypaleń, nic śmiertelnego. Poczekaj więc na mnie chwilę zaraz tam będę. Ha, wiedziałam, że dodatkowa tylna kanapa się przyda.
Czarno-złoty? Nie, nie, ale... sama zobaczysz. Póki co jest małomówny, ale chyba zadowolony z siebie. Tak myślę. Spójrzmy prawdzie w oczy, najwyraźniej nawet u najbardziej rozwiniętych istot wszechświata brakuje normalnych, zwyczajnych osób...


Agentka i porucznik generał wyszli z gabinetu i skierowali się do wyjścia. Arkadyj na chwilę zboczył z trasy, zdawkowo przekazując rozkazy jednemu z koordynatorów działań, którego akurat spotkali. Poza nim Kiriyenko starał się nie rzucać w oczy mijanym żołnierzom, agentom, urzędnikom i innym pracownikom kwatery. Zachowywał się na tyle naturalnie na ile był w stanie, rzucając zdawkowe spojrzenia, półsłówka i skinienia głową. Za Natalie obejrzało się więcej niż parę głów, ale wzbudziła sensację tylko na biurowym poziomie, poziomie plotek. Co nie powinno dziwić, jako, że nikt nie wiedział kim jest naprawdę.

Wyszli z budynku, mijając gwardzistów i przeszli na chodnik przed bramą. Śnieżek prószył delikatnie, łagodząc odwieczny wiatr Kosmogradu, ale i tak dowódca mocniej zacisnął palto wokół munduru. Po wyjściu z ciepła zimno było dotkliwsze choć nie tak dokuczliwe jak stanie się później. Dla Nevarez różnica kilkudziesięciu stopni nie miała wielkiego znaczenia.
- To na pewno bezpieczne? - spytał dowódca, ale Nieprzeniknionej częściowo już tam nie było.

Korzystając ze wspomnień wydartych Sevenowi, poprowadziła swój drugi wzrok ku oddalonej willi, przedarła się przez drewno, kamień i śnieg do piwnicy. Kontener transportowy został rozpakowany, a trzy zmodyfikowane komory inkubacyjne ustawione tak jak je psycholożka pamiętała.
Trzech najemników rozmawiało ze sobą w kącie, podając sobie pomału flaszeczkę czegoś mocniejszego. Obok samych komór stała kobieta, którą agentka rozpoznała ze wspomnień: Gaja. Trzymała w ręku staroświecki arkusz testowy na podkładce, sprawdzała wskazania maszynerii z odpowiednimi wskazaniami i odhaczała je po kolei.
W komorach, unosząc się w płynie inkubacyjnym, tkwiły trzy prototypy. Pomimo tego, że miały być rodzeństwem, zupełnie nie były do siebie podobne. Seven tkwił pośrodku, po jego lewej unosił się mniejszy, bardziej krępy mężczyzna, którego rozpoznała jako Six, a po jego prawej dość smukła kobieta. Długie do ramion, czarne włosy nie pozostawiały wątpliwości, nawet, gdyby nie wiedziała, że to Nine.
Czas było z nimi skończyć zanim będą mieli szansę stać się zagrożeniem.

Skupiła się by wytworzyć w ich głowach ciśnienie dość duże by porozrywać im czaszki. Z Sixem poszło najłatwiej. Jego głowa zwyczajnie eksplodowała niczym przejrzały arbuz, gdy wciąż spał.
Seven pociągnął trochę dłużej. Nawet ze sporej odległości, Natalie czuła rezonans koszmarnego bólu, który przebił się nawet przez mieszankę środków utrzymujących prototyp w stazie. Zabójca uniósł ręce, łapiąc się za głowę, otworzył usta do krzyku, choć oczywiście w roztworze nic nie było słychać. Krew z nosa, uszu i ust zabarwiła przezroczystą substancję. Zanim jednak mężczyzna w pełni zdał sobie sprawę z tego co się dzieje i jego głowa rozpadła się na strzępy. W obu przypadkach świadomość agentki przeszywało odbicie agonii jej celów, nawet na odległość. Nagle poczuła pewną ulgę, że postanowiła załatwić to na odległość.
Nine wytrzymała najdłużej, musiała być z nich najsilniejsza. Do tego czasu przerażona sytuacją Gaja zaczęła wrzeszczeć, przechodząc od przyglądania się bezsilnie temu co się dzieje do rozpaczliwych prób ratunku i z powrotem do przerażonej bezczynności. Najemnicy podlecieli migiem z karabinami gotowymi do strzału, ale nie mogli nic zrobić.
Nine obudziła się i odzyskała świadomość, próbując walczyć z obezwładniającym bólem, miażdżącym jej mózg. Natalie czuła przerażenie kobiecego prototypu, zmieszanie, ból, strach. Zerwała się z kabli karmiących ją i usypiających do tej pory i zaczęła walić w ściany komory. Bezgłośnie błagała o pomoc i ratunek. Gaja próbowała wstukać kod otwierający śluzę, ale ze stresu nie mogła trafić w odpowiednie klawisze.
Wrażenie było jeszcze gorsze niż w przypadku pozostałej dwójki. Natalie nie tylko czuła ból swojej ofiary, a nawet nie tylko jej panikę, strach i bezradność, ale przede wszystkim słyszała pełne przerażenia, krótkie, ostre myśli. Było to niesprawiedliwe, by Nieprzenikniona musiała cierpieć razem z tą szmatą, ale w obecnej chwili nie wiedziała jak miałaby się od tego odciąć. Może później się nauczy.
Nie chcę umierać. Dlaczego? Nic nie zrobiłam. Boję się. Pomocy. Nie chcę umierać. Nie chcę...
Lepiej zbudowana czy nie, w rzeczywistości wytrwała nie więcej niż kilka, może kilkanaście sekund dłużej niż pozostali. Całość nie zajęła więcej niż czterdzieści pięć sekund. Trzy zbiorniki zabarwiły się na czerwono, zawierając teraz tylko kawały martwej materii. Lampki systemu podtrzymywania życia rozświetliły się na czerwono, upewniając Natalie, że żaden z prototypów cudownie nie powstanie z martwych.

Piosenkarka upadła na tyłek. Zakryła usta rękami i płakała w szoku. Jeden z najemników próbował skupić na sobie jej uwagę, otrzeźwić ją, ale kobieta znajdowała się teraz w innym świecie. Drugi pobiegł, pewnie po resztę, a trzeci omiatał piwnicę lufą karabinu, najwyraźniej przekonany, że ktokolwiek to zrobił, wciąż tam był. Właściwie to nie mylił się tak bardzo.

Natalie powróciła w pełni do swojego ciała. Z niesmakiem zauważyła, że krótka i prosta operacja pożarła jej aż 9% energii, spychając ją do 53%. Czy to dlatego, że robiła to na odległość? Może, choć zaczynała dostrzegać tu pewną prawidłowość: zdawało się, że zawsze gdy w zabieg wliczona była żywa istota koszty skakały do góry jak głupie. Pozostałość po jej poprzednim życiu, czy może jakaś odgórna wada jej obecnej postaci? Póki co ciężko było stwierdzić.

Ciche spadanie płatków śniegu przebił cichy, rasowy pomruk silnika. Długie światła przebiły szarość i samochód wyłonił się z mroźnych oparów dnia, wpadając na ulicę i zatrzymując się fachowo przed stojącą na chodniku parą, nawet nie obsypując ich odłamkami lodu z nawierzchni. Agentka fachowym okiem oceniła, że jej siostra nie jechała ani tak szybko ani tak sprawnie jakby mogła. Z powodu rannego pasażera w środku?
Samochód, a więc i niespodzianka, był pomalowanym na bordowo cackiem, stylizowanym na Ferrari 599 GTO, tyle, że z dopasowaniem by zmieściła się z tyłu dodatkowa kanapa, choć i tak mniejsza niż w normalnym samochodzie. No i oczywiście przystosowania do klimatu NRS. Na rzeczonej kanapie Natalie zauważyła leżącego mężczyznę, który nie wyglądał jakoś szczególnie. Nieszczególnie też, już z powodu obrażeń widocznych nawet gołym okiem. Ktoś sobie na nim poczynał przez pewien czas.

Nya otworzyła drzwi i wysiadła. Pomachała do nich, żeby wsiadali. Na szyi niosła coś... a właściwie kogoś... Z pewną dozą ignorancji można by stwierdzić, że był to pies. Takie skrzyżowanie wilka z jamnikiem, jakkolwiek to nie brzmi. Długie, dość chude ciało, zwisało z ramion drugiej ludzkiej Nieprzeniknionej, trzymając się krótkimi nóżkami. Pysk miał niemal normalniej wielkości, choć nieco spłaszczony, z dużymi, brązowymi oczami co do których ciężko było powiedzieć, czy są wybitnie mądre, czy wybitnie głupie. Spoglądał po pozostałych, strzygąc uszami.
- Czyż nie jest słodki? - spytała Nya, gdy się zbliżyli.
- Kto? - spytał odruchowo Arkadyj, najwyraźniej nie widząc psowatego. - A, jakiś wasz kolejny niewidoczny przyjaciel? W porządku – dodał zaraz.
- Nazywa się... Lobo? - dziewczyna błysnęła oryginalnością jak jasna cholera. Rzeczony Lobo wyglądał jakby albo udzielał błogosławieństwa tej pozornej prostocie, albo miał to głęboko gdzieś. - W każdym razie wsiadajcie i jedziemy.

Kiriyenko wpakował się na tył, jakoś moszcząc się obok poobijanego jegomościa. Więzień jednak musiał zapaść w sen ze zmęczenia, bo tylko jęknął. Nya usiadła za kierownicą i wrzuciła bieg jak tylko Natalie zajęła swoje miejsce. Samochód ruszył.
- Niezły, nie? - rzuciła do siostry, kiwając głową w kierunku tapicerki. - Trochę się namęczyłam. Mimo wszystko ciężko było dostosować go tak, żeby tu działał, a potem jeszcze wcisnąć kanapę dla rannego. No, ale jakoś się udało.

Ferrari miało świetne osiągi, więc choć Nya prowadziła gładko i w miarę ostrożnie, na miejscu byli w niecałe dwie minuty. Alter ego agentki zgasiło silnik. Natalie widziała sygnaturę Serafima, który zdążył już wrócić, a także czuła obecność trzech innych Nieprzeniknionych w ich mieszkaniu.
- Pójdziecie przodem? - spytała Nya. - Ja muszę pomóc temu biedakowi, bo przecież go tu nie zostawię. Zaraz do was dołączę – mrugnęła i uśmiechnęła się zachęcająco.

Natalie i Arkadyj wysiedli, a Lobo posłał im wielki, pełen samozadowolenia uśmiech. Przeszli przez alejkę i wspięli się po klatce schodowej. Drzwi do mieszkania były lekko uchylone, ale na szczęście nie wyrwane. Weszli do środka. Na krześle w saloniku siedział Serafim. Wciąż opatulone dziecko trzymał w zgięciu ramienia. Widać było jedynie twarzyczkę i wielkie oczy koloru indygo, resztę zasłaniała butelka z mlekiem, którą dziewczynkę karmiła Anielica. Buteleczka wyglądała na wiekową i ogólnie podwędzoną skądś. Reszta rzeczy leżała na podłodze.
- Co tak szybko? - spytała jej krewna, nie odrywając wzroku od Cleo.

Za Serafimem, w głębi saloniku stała trójka Nieprzeniknionych i Natalie nieszczególnie zdziwiło, że rozpoznaje całą trójkę. Pośrodku był oczywiście Sam, a po jego bokach ludzie z jej snów: Aya i Silvestre.
Umm... Sam? 'Sam' she calls you? Spytała Aya.
Yes.
So, Sam told us you wanted to see us, Natalie. How can we help you?

Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Az Sro Mar 14, 2012 12:49 pm

- Nie lubię marnować czasu ostatnio - rzuciła do Serafima, ale zaraz potem westchnęła spoglądając na pozostałych.

Yes, I wanted to see you. For a good change in reality not in a dream. And good thing that now I will ask you some questions. First of all, what does observation mean to you? As far as I know it has nothing to do with messing with someone's mind, and body. Now tell me whose idea was creatin' those femtomachines to infect people with them, hm? - mruknęła przechodząc do salonu - You see I'm quite curious about it, after all I've almost died, many people have died tomorrow last time...And I had to kill someone because of this "brilliant" idea. So tell me, to who I owe this pleasure? The whole idea of forcing the sensivity of the human race in this way is pointless. I have to admit it, that goldie-black was right about it. Their calculations are basically correct, even if they're not. - Nevarez oparła się o ścianę bokiem krzyżując ręce na piersiach - I guess that this was your idea, or at least you were voting for it. You could pick up different appearance than my father's though. This might be confusing, well it could if I weren't who I am. So, what about those answes hm? I must admit I'm reaally curious about it.

- Okazyjnie, prototypy już nie stanowią zagrożenia - rzuciła beznamiętnie do Albino i Arkadyja po czym wróciła do obserwowania pozostałych Nieprzeniknionych.

If you prefer more secluded place, like Sam already mentioned it's fine with me. Although I must insist on takin' some people with us then. Decisions and choices were made, now it's all about consequences of them. If I'm correct then one more Transcendental will arrive here, or at least he'll try to find me. - wzruszyła ramionami czekając na odpowiedzi.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Deithe Sro Mar 14, 2012 2:35 pm

Arkadyj, nie będąc pewnym co ma właściwie robić, postanowił nonszalancko rozsiąść się na krześle i czekać. Z jego punktu widzenia, cała scenka polegała na siedzeniu, czekaniu i zdawkowych słowach, choć pewnie podejrzewał, że dzieje się więcej niż widać gołym okiem.

This is all very confusing, if you would, please, start from the beginning...
Zaczął Lynch, ale Silvestre mu przerwał.
No, it is her, who is confused. I knew she was a bad seed, but what's with this attitude? Why is she suddenly treating us like some sort of criminals, spouting accusations right and left? Powiedział to do pozostałej dwójki, ale teraz spojrzał na agentkę. Let me tell you something, little girl. If I was in my oryginal form, we wouldn't be having this conversation, because...
Now, now.
Aya uniosła pojednawczo ręce. Let's calm down, ok? I mean everyone. It was my idea to take forms that would be easy for you to communicate with. You can call me Aylammos and my hot-headed friend here, Obis, if you want to differentiate us from your friends and family.
Now, you seem quite enraged, which seems reasonable, since you accuse us of 'messing with mind and body', 'causing people to die' and 'forcing people to do things'.


Obis chciał coś powiedzieć, ale Aylammos uniosła palec i tamten się wstrzymał. Nie było zasadniczych wątpliwości, kto tu jest starszy, czy jak oni tam ustalają hierarchię.
This is very hurtful for us, but I understand you are confused about some things. And I would like to answer your doubts, but first you must tell me what you are convinced you know and what do you think you know.
Natalie poinformowała mimochodem o eliminacji prototypów. Serafim uśmiechnął się pod nosem, zaraz jednak się zatroskał.
- Tą czarnowłosą też? Szkoda, miałem nadzieję na spotkanie w cztery oczy... - westchnął. Odsunął butelkę od ust dzieciaka, wstał, położył je sobie na ramieniu i zaczął powoli chodzić po salonie, masując plecki Cleo, żeby jej się odbiło.

Nieprzeniknieni zareagowali zupełnie inaczej. Cała trójka zamarła i Natalie zauważyła jak obserwatorzy ludzkości sięgają myślami w dal, zapewne do piwnicy pewnej szczególnej willi, bo Obis zaraz powiedział:
I don't believe it. She went and killed them... I see, the „goldie-black” must be MIOs.
Most probably.
Zgodziła się Aylammos. They won't like it, such direct interferrence.

Drzwi się otworzyły i weszła przez nie Nya, zamykając je stopą. W ramionach niosła rannego mężczyznę. Widok smukłej dziewczyny niosącej bez wysiłku dorosłego mężczyznę niczym dziecko był dziwny, ale całkiem logiczny. Siła była teraz rzeczą względną, nie powiązaną z masą mięśni.
- Zaraz do was dołączę, tylko go położę, dobra? - rzuciła, przechodząc przez salon i znikając w sypialni. Lobo odczepił się od jej szyi podleciał do góry, rozglądając się po obecnych ze zbyt szerokim uśmiechem, po czym zwinął się w kulkę na stoliku.

Oh, you may be sure there will be consequences. Obis wyglądał na rozgniewanego. You hear me, 'Sam'? It's your failure as her guardian and their deaths are on your conscience.
Yes... I'm fully aware of that.
Przyznał Lynch. Wyglądał nagle na przybitego.
It's not a matter of scolding either, this is serious. What was it with the idea to leave her alone and unsupervised anyway? Dodał obserwator pod postacią jej ojca.
I know, I will accept any punishment for my failure.
Tymczasem humanoid – czy też MIO jak nazywali go tamci – się nie zjawiał. Albo dopiero jej szukał... albo coś knuł, kto wie.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] Alternate Reality - Page 2 Empty Re: [Natalie] Alternate Reality

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach