Immortem
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Denwheel (Jasmine)

2 posters

Strona 17 z 25 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18 ... 21 ... 25  Next

Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Czw Lis 14, 2013 8:16 pm


- Yes, we and Shi share a common parent - Replica skinęła głową. - Apologise accepted - powiedziała, po czym zbladła i znikła.

- Nic się nie stało, nie? - zaoponował Josh, gdy go ściskała.
- Wszyscy się zgodziliśmy - dodał ściśnięty Jeremy.
- Ile razy mogę ci powtarzać, że nie możesz wszystkiego przewidzieć? - oddała uścisk Jenny.

Jasmine opuściła ich na chwilę, wróciła do pokoju, do łazienki. Choć ją czuła, Replika miała na tyle taktu, żeby się nie ukazać, gdy spoglądała w lustro nad umywalką.
- Wrócili do auli i czekają na ciebie - podpowiedziała Alicia, gdy łowczyni wyszła już z pokoju. Faktycznie, znalazła ich niemal w tych samych miejscach co poprzednio, tyle, że wyposarzonych w pucharki i paczuszki zabrane z jadalni.
- Na początku nie mieli tu automatów do robienia lodów - pochwalił się Josh, podając jej pucharek - ale zamontowaliśmy, gdy mi się nudziło między testami. Co ciekawe, popcorn już mieli - dodał, podając jej paczuszkę białych kulek.

- Wzięliśmy colę, żeby było jak w prawdziwym kinie - stwierdziła Jenny, rozdając wysokie kubki ze słomkami. Jeremy po prostu ścisnął jej rękę, gdy pozostała dwójka nie patrzyła. Światła zgasły, a na wielkim wyświetlaczu pojawiły się loga wytwórni.
Josh szepnął ponad rodzeństwem, że poprosił ostatnio Alicię o ściągnięcie jakiejś rozrywki, ale ta ściągnęła kinematografię z ostatnich stu lat. Więc zamiast przegrzebywać się przez setki tytułów kazali jej wylosować co będą oglądać.

Jasmine zagłębiła łyżeczkę polewę toffi, odkrywając trzy warstwy lodów: jagodowe, waniliowe i czekoladowe. Film okazał się prostą historia romantyczną z elementami fantastycznymi. Opowiadał o parze bohaterów toczących bój ze złą wiedźmą, która rzuciła na nich przekleństwo, by nie mogli się spotkać aż do śmierci. Zdołali oni zabić wiedźmę, ale oboje umarli z odniesionych ran. Większość filmu koncentrowała się na ich nowym życiu, gdy ponownie się odrodzili w bardziej współczesnym świecie. Całe życie mieszkali w jednym miasteczku, jednak nigdy nie mogli się spotkać. Choc historia była dość prosta, właściwie banalna, jednak cała czwórka wciągnęła się, obserwując niekończący się pejzaż rozmijających się głównych bohaterów. Na ulicy, w kawiarni, w księgarni, coś zawsze ich rozdzielało zanim mogli się spotkać. Oboje przy tym cierpieli, czując, że czegoś brakuje w ich życiu. Wreszcie, gdy główna bohaterka postanowiła wyjechać z miasteczka na drugi koniec świata w poszukiwaniu szczęścia, gdy wydawało się, że klątwa zatriumfuje, wreszcie się spotkali.
Mężczyzna pod wpływem samobójczego impulsu wszedł na ulicę na czerwonym świetle, wprost pod koła wyjeżdżajacej z miasta kobiety. Ta wybiegła i próbowała mu pomóc aż do przyjazdu karetki. W szpitalu ostatecznie udało się przywrócić go do życia, jednak w miedzyczasie spędził prawie cztery minuty po drugiej stronie.
Klątwa została przełamana i końcowa scena pokazywała go z gipsem na ręce i nodze i kobietę odwiedzajacą go z przeprosinowym koszykiem.

Światła wróciły. Jenny ocierała sobie oczy, a Jeremy miał zwyczajnie mokre policzki.
- Mam nadzieję, że film przypadł do gustu - poinformował głos Alicii. - Engine mówi, że skończył poprawki zleconego wczoraj obszaru, jeśli chcecie obejrzeć - dodała.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Czw Lis 14, 2013 8:29 pm

Cała zabawa z kinem pozwoliła mi się przynajmniej na chwilę oderwać od rzeczywistości. Przetarłam oczy i ziewnęłam. Po siedzeniu w jednej pozycji zrobiłam się sztywna.
- Oczywiście. - skinęłam Alicii w ramach podziękowania. Później spojrzałam na rodzeństwo. - To jak, chcemy zobaczyć, co mamy nowego? - uśmiechnęłam się delikatnie i gdy się zgodzili, ruszyliśmy do przodu.

Gdy zauważyłam odpowiednią chwilę, podeszłam do Josha i przytrzymałam go za ramię.
- Wspominałeś wcześniej o 27. Nie mam pojęcia, co można by teraz z nią zrobić. Pamięć wymazać potrafi tylko Smith, a myślę, że trudno jednak byłoby przekonać ją do naszej sprawy. Zawsze możemy ją "zatrudnić" jako pracownika placówki pod nadzorem Alicii. Jest takim typem człowieka, że za dobre jedzenie i luksusowy pokoik jest w stanie zrobić wszystko. Zawsze możemy też ją wyrzucić na jakimś pustkowiu. - wzruszyłam ramionami i ruszyłam dalej.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Pią Lis 15, 2013 4:07 pm

- Taaak!! - zakrzyknęli jednogłośnie.
- Ale wpierw pozbierajcie po sobie! - zastrzegła Jenny.
- Nie ma problemu, ja posprzątam... - zaczęła Alicia, ale Jenny kategorycznie odmówiła. Muszą być jakieś zasady. Gdy już ruszyli, młodsze rodzeństwo pobiegło do windy, a Jasmine nachyliła się do Josha.
- Ta, nie musisz nic mówić, zauważyłem. Wpierw myślałem, że mamy więźnia, ale wychodzi na to, że mamy gościa pięciogwazdkowego hotelu. Nawet nie wiedziałem ile można wyciągnąć od Alicii prośbami i gadką szmatką o prawach człowieka i jakiś tam konwencjach o jeńcach. Z tego co ostatnio sprawdzałem to od wczoraj leży na kanapie, zajada się i ogląda namiętnie "Odę do Miłości" cokolwiek to nie jest - pokręcił głową z delikatnym uśmieszkiem.

Zjechali do centrum dowodzenia i drugą windą na sam dół aż do pomieszczeń technicznych. Wyszli do szczeliny w której znajdował się reaktor geotermalny. Kamienna kładeczka została poszerzona do wielkości mostu i została wyposażona w poręcze. Skarpa do której się przebili wcześniej także została poszerzona i zabezpieczona, tworząc coś na miarę mini stacji. Tunel był teraz prawie trzykrotnie szerszy, tak, że mieściła się w nim nie tylko jedna osoba, ale dwie szyny kolejki. Jedna już na nich czekała. Usiedli i założyli zabezpieczenie.
- Ruszamy - poinformował ich głos Alicii z niewielkiego głośniczka z przodu. - Uwaga na przyśpieszenie.
Zaczęli się toczyć, a po chwili gwałtownie przyśpieszyli, pędząc poprzez czarną otchłań.
- Uwaga na zwalnianie - przestrzegła ich pani profesor już po chwili. Kolejka gwałtownie, choć płynnie zwolniła i niedługo potem stanęła. Jasmine nie miała pojęcia, ale zakładała, że znajdowali się mniej więcej w połowie między jedną a drugą bazą. W całym tunelu zamontowano światełka co kilkanaście metrów, tu jednak znajdowały się cztery mocne świetlówki, pozwalając dostrzec spore drzwi w ścianie.

Rozsunęły się, gdy tylko się do nich zbliżyli. Kilkadziesiąt stopni w dół czekał na nich En.
- ...Mother...
- ...do you find it to your liking?...
Znajdowali się w podziemnym, owalnym pomieszczeniu, niemal wielkości stadionu. Podłoga i ściany wykonano ze stali, podczas gdy sufit był ze szklanych płyt, za którymi ukryto morze halogenowych świateł, sprawiając, że wydawało się iż to sufit lśni.
- ...of course this is just rough work...
- ...but I would like you to tell me more details...

- Możliwe było w ogóle zrobienie czegoś takiego przez noc...? - zamyślił się Josh.
- Mnie tam się podoba, przynajmniej jest trochę przestrzeni - powiedziała Jenny. - To tu będziemy trenować i tak dalej? - spytała.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Pią Lis 15, 2013 7:13 pm

- It's... it's amazing. Wonderful... - powiedziałam i pozostawiłam usta otwarte, mimowolnie, obracając się dookoła i chłonąć wzrokiem to, co mnie otaczało. To było coś, co mogłam sobie tylko wymarzyć. To było genialne. Fenomenalne.
- So it's almost imposible to destroy this.. glass? - spojrzałam na Ena i wskazałam na sufit, kiedy już trochę doszłam do siebie.
Spojrzałam na Jenny i na chwilę zawiesiłam wzrok na siostrze.
- Trenować, robić symulacje, grać.. - odwróciłam się do całego rodzeństwa - pamiętacie te rozgrywki w telewizji? - moje oczy zaiskrzyły, uniosłam delikatnie rękę i pojawiła się w niej "wytkana" z magii czerwona wstążka zrobiona z włókna celulozowego. Uśmiechnęłam się łobuzersko i wsadziłam ją we wcięcie bluzki Jenny z okrzykiem - Gonisz! - po czym zagryzłam wargę i zaczęłam uciekać w przeciwnym kierunku.

Gdy już i ja i moje rodzeństwo dyszało ze zmęczenia. Podeszłam znowu do Ena. Wzięłam kilka oddechów.
- We need some training facilities here. Dummies maybe. Is it possible to create some kind of projector which will be able to create illusion of differen moving object? And when it'll be damaged, it will show us that. Some walls, dams.. bullseyes. And areas of different orgin; desert, wood, city. On the other side you can create small room like.. I don't know, gym? And thank you. - dodałam i skinęłam głową. Nawet nie miał pojęcia, jak wdzięczna mu byłam.

Gdyby nie działo się nic nadzwyczajnego, zaczęłabym wstępny trening z rodzeństwem, podobny do tego, który prowadził ze mną Wing, połączony z podstawowymi technikami posługiwania się danymi broniami - zaczynając od sztyletu, miecza, piki i łuku w nowoczesnym wydaniu po pistolety, karabiny i obsługę 'maszyn oblężniczych' ; oczywiście, jeśli nie mieliby innych planów i za pomocą wiedzy Alicii i Engine.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Pią Lis 15, 2013 11:33 pm

- ...I'm glad you like it...
- ...it's a safe glass...
- ...meaning that it won't crack in any dangerous shape...
- ...and will most likely fall down in shape of small cubes...
- ...apart from that it's 30 cm thick...
- ...so it shouldn't break even under machine gun fire...
- ...of course, as anything here, it can be replaced according to your wishes...

Jasmine wyczarowała czerwoną wstążeczkę i wepchnęła ją w bluzkę Jenny, po czym wszyscy zaczęli uciekać. Jeremy został złapany w dwie minuty, Josh w pięć. Jenny nie mogła natomiast złapać siostry i po dziesięciu minutach zabawy gonitwa przeobraziła się w powietrzne wyścigi, Jenny na skrzydłach a Jas na dysku. Wreszcie po kolejnym kwadransie obie się zmęczyły. Jenny miała kilka niezłych podejść, ale ostatecznie nie udało jej się złapać siostry.
- Macie kondycję - skwitował Josh, gdy wróciły do chłopaków. Jer oczywiście wciąż dochodził do siebie, ale nawet Josh szybko stracił dech podczas gonitwy.

- ...of course...
- ...I'll make arrangements after you're done...
- ...if you don't need me for anything else...
En przeszedł się koło najbliższej ściany, a za nim zaczęły wypadać wykrojone z niej bronie białe, stukając o podłogę.
- Czy jest coś czego on nie potrafi? - zapytał Josh - W sumie aż dziw, że siedzi tu i bawi się z dziećmi, zamiast... bo ja wiem... zrównywać Kapitol z ziemią czy coś - uśmiechnął się półgębkiem. Po kilku minutach zjawiły się dwie Jedynki, dźwigając naręcza broni pół- i automatycznej.

Rozpoczęli trening. Jeremy odmówił nauki walki.
- Miałaś rację, to nie dla mnie - przyznał. Popukał się w czoło - nie jestem stworzony do walki. Echopatia może być bardzo przydatna, ale jeśli chciałbym jej użyć do czytania przeciwnika, czułbym też jego ból... poza tym, choć na prawdziwy głos składają się myśli, to wiesz, że nie o to tu chodzi. Trudno byłoby mi się przełamać, żeby kogoś krzywdzić, nawet gdyby był zły, gdybym słyszał w głowie jak mnie błaga i jak się boi - westchnął. Więc Jasmine starała się przekazać mu sposoby oddychania i koncentracji jakie przekazał jej Wing.

Jenny podniosła pikę. Za trzecim razem.
- Ale to cholerstwo ciężkie... - jęknęła.
- ...jest, this steel is more dense than normal...
- ...therefore it weights more...
- ...I tried to reduce the wepon's diameter...
- ...but they still weight more than they should...
- ...you still can use them like normal after aplying...
- ...magical current to your muscles...
- ...but for next time, I'll arrange normal weapons...
- Dam sobie radę... - zapewniła Jenny. Podniosła pikę i chciała się nią zamachnąć próbnie. Zmiana środka ciężkości pociągnęła ją do przodu i musiała podbiec kilka kroków, by się nie wywalić. Ostatecznie jakoś opanowała broń. Przysunęła ją bliżej - To wojowanie nie jest takie proste jak się wydaje - przyznała.

- Z bronią białą ci raczej nie pomogę - przyznał Josh - ale broń palna to co innego.
Odebrał od Jedynki pistolet i karabin. Zawiesił sobie karabin na ramieniu, po czym sprawdził magazynek w pistolecie, wprowadził nabój do komory, odbezpieczył i wylecował przed siebie. - Przydałaby się jakaś tarcza czy coś - powiedział, bo przecież nie zrozumiał tego co mówiła Jas do Ena. Następne pół godziny spędzili we trójkę, wymieniając się uwagami na temat trzymania broni palnej (Josh), białej i strzelania z łuku (Jas) i próbowania zrozumienia co robią źle (Jenny). Jer spędził ten czas siedząc po turecku z zamkniętymi oczami i oddychając. Ze swoją pochorobową fryzurą wyglądał niemaj jak adept na mnicha.

Drzwi do sali rozsunęły się i po chwili zeszła na dół Rebecca niosąc koszyk.
- Pani komputer powiedziała mi, że tu jesteście - zgubiła krok, widząc swoje dzieci uzbrojone po zęby, ale nic nie powiedziała. - Pomyślałam, że możecie zgłodnieć, więc zrobiłam wam kanapek. Wiem, że nie są takie dobre jak to co tu mają, ale powinniście zjeść coś domowego. - Postawiła na podłodze koszyk z kanapkami i kilkoma butelkami wody.
- Jas? Możemy chwilę porozmawiać? - spytała, gdy reszta dopadła koszyka, spragniona po treningu. - Ten mężczyzna z wczoraj, doktor... Smith. Znacie się, tak? Myślisz, że mogłabym się z nim spotkać?
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Sob Lis 16, 2013 1:01 am

- We don't have this cellural material.. - zagryzłam wargi i spojrzałam smutnym wzrokiem na grunt pod nogami, intensywnie myśląc - I'll try to install magic barier and power it up from time to time.. but that need some appliance that focus my energy into it.. do you have any idea? As for now, we just try not to fire to the ceiling.

- Na pewno. Wszystko ma swoje granice. On po prostu widzi świat inaczej od nas. I ma masę informacji. Można by stworzyć taką broń też za pomocą magii, ale ja na przykład musiałabym poświęcić na to dużo czasu. Ale z nabieraniem wprawy może byłabym w stanie robić to tak szybko jak on. To kwestia treningu, którego on nie potrzebuje. - uśmiechnęłam się i wróciłąm do treningu.

- Nie potrafisz jej wyłączyć? Odsunąć od siebie dźwięki? - zmarszczyłam brwi i poklepałam go po plecach - Nie wiem, może coś wymyślimy. - zapytałam, wolną ręką wstukując do telefonu wiadomość: "Mama chcę z Tobą porozmawiać. Mam ją zabrać dzisiaj ze sobą?"

Kiedy mama przyszła, obdarzyłam ją jedynie słabym uśmiechem. Wciąż coś we mnie nie grało w tej sprawie, chociaż tyle się wydarzyło. Może po prostu potrzebowałam jeszcze trochę czasu. Wzięłam w rękę jedną kanapkę i podeszłam do Rebecci.
Na słowa o Smithie zmarszczyłam brwi.
- Znamy się? - zdziwiłam się pytaniem mamy i starałam sobie poukładać fakty w głowie - Przecież to on przychodził za każdym razem mierzyć potencjał. - spojrzałam w bok i na chwilę się zamyśliłam, gryząc kawałek kanapki - I przy okazji chyba nas ukrywał. Nie wiem dokładnie. Mam się z nim spotkać dziś wieczorem, więc myślę, że nie będzie miał nic przeciwko, jak wezmę Cię ze sobą. Ale dam Ci jeszcze znać. Tylko.. - spojrzałam na kobietę i przesunęłam zębami wzdłuż linii zgryzu - po co chcesz się z nim spotkać?
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Sob Lis 16, 2013 1:40 am

- ...yes, cellurite...
- ...I think I could replicate a facility to grow it...
- ...and I could probably smoth the process...
- ...so it wouldn't take years, as it had with making...
- ...the Leviathan or my brother...
- ...but it would still take months to coat all this space...
- ...in the meantime I'll try to come up...
- ...with said appliance/generator...

- Tak, ciekawe czego właściwie potrzebuje - mruknął bardziej do siebie Josh.

- Potrafię je uciszyć. Czasem całkiem zagłuszyć - przyznał Jeremy. - Choć teraz już łatwiej jest je słyszeć niż nie. Ale... nie wiem jak to dobrze powiedzieć... moje nastawienie nie jest właściwe - dodał niepewnie. - Całe życie słuchałem wnętrza ludzi i nie ludzi. Nawet nie słysząc ich głosów, potrafię sobie je wyobrazić. Każdy ma swoje racje i powody, nawet jeśli są egoistyczne i podłe. Łatwo się w tym zagubić, zacząć zastanawiać. Z mojego ograniczonego pojęcia o walczeniu, wydaje mi się, że ludzie powinni być jak... hmm... węże. Atakować, albo uciekać. Proste, szybkie decyzje. Chciałbym wierzyć, że gdyby miało się wam coś stać, bez wahania stanąłbym w waszej obronie, ale boję się, że zacząłbym się zastanawiać kim jest ten kto was krzywdzi i jakie ma ku temu powody... - przełknął. - Ludzie rzadko są jednowymiarowi... po prostu sądze, że jest łatwiej jeśli się o tym nie wie.

- Tak... - przyznała jej mam, że to Smith do nich przychodził, ale w taki sposób jakby nie była pewna. - Podejrzewam, że nam pomagał, owszem - dodała, ale również nie całkiem pewnie. - Po prostu wczoraj wyglądało na to, że lepiej się znacie - wyjaśniła, co potwierdzało tylko, że zachowali wspomnienia z fałszywego życia. Na pytanie o powód skinęła głową i oblizała wargi. Rzuciła spojrzenie pozostałym dzieciom i zacisnęła usta.
- Bo widzisz, wydaje mi się... to znaczy, gdy się budziłam... - objęła się rękami, nie mogąc się wysłowić. Rzuciła jeszcze jedno spojrzenie na zajadającą się ferajnę, po czym spojrzała w oczy Jasmine. - Widziałam coś. Teraz nie wiem już czy to prawda. Jeszcze kilka dni temu wydawało się bardzo realne - zrobiła krótką pauzę. - Nie powtarzaj to swojemu rodzeństwu, ale jestem przekonana, że ten mężczyzna, Smith, odwiedzał Ar... waszego ojca. Po... tamtej nocy - odwróciła wzrok. - Chciałam więc zapytać go o parę rzeczy. Jeśli możesz zabrać mnie ze sobą będę wdzięczna, daj znać.

Wykonała ruch, jakby miała iść do reszty, ale zatrzymała się.
- I Jas... nie pamiętam, czy już to mówiłam, ale bardzo dobrze sobie poradziłaś, gdy... gdy mnie nie było. Nie mam prawa dyktować wam jak macie żyć, nie po tym co musieliście znosić przez te... lata. Jednak uważajcie na siebie, dobrze? - spojrzała po leżących na podłodze ostrych przedmiotach, pospołu z bronią automatyczną. - Nie pakujcie się w kłopoty, dobrze? Nawet kiepska matka ma prawo martwić się o swoje dzieci - dodała. Po czym przybrała matczynu uśmiech i wróciła do reszty rodzeństwa.

Porozmawiała chwilę z Joshem, odciągnęła na moment Jenny na bok, a na koniec skonfiskowała Jeremiego, przypominając o jego powrocie do zdrowia po chorobie. Mogło to też mieć coś wspólnego z narzędziami mordu walającymi się dookoła. Zostawiła więc koszyk, jednak wyszła z najmłodszym na rękach.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Sob Lis 16, 2013 3:39 pm

Zmrużyłam oczy i skinęłam głową Rebbece. Po skończeniu posiłku popiłam całość wodą i otarłam usta.
- Macie jeszcze ochotę na coś jeszcze? Josh, może chcesz zapytać o co Ena? Zrozumieć kontrolę? - spojrzałam na brata i gdy się zgodził, poprosiłam Engine, żeby pomógł mu wyjaśnić jak działa jego umiejętność i jak efektywnie z niej korzystać.

Później wróciłam do Jenny.
- Myślę, że mogłybyśmy spróbować czegoś razem.. Tylko za bardzo nie mam pojęcia czego. - potarłam skroń - Może.. pomogłabyś mi "uszyć" tą głupią sukienkę na dzisiejszy wieczór? W sumie, nie przypominam sobie, żebym miała jakąś odpowiednią. Większość pewnie została w domu, i tak nie przywiązywałam do nich zbytniej uwagi. - skrzywiłam się. Nigdy nie lubiłam sukienek i spódnic. Bardziej pasowały do Jenny niż do mnie. A do tego w lesie były bardzo nieporęczne. Nie sprawdzałam, ale to było do przewidzenia. Oprócz szczególnych uroczystości nie wciskałam się w nie bez potrzeby. Odetchnęłam. - Dobrze, najpierw znajdźmy jakieś dobre miejsce.. - powiedziałam do siostry i ruszyłam do kolejki, mówiąc Joshowi co zamierzamy. Wsiedliśmy do kolejki i skierowałyśmy się do pokoju wyznaczonego przez Alicię. Przy okazji poprosiłam panią profesor o książkę z budową jedwabiu i innych materiałów. Nigdy nie miałam jedwabnych rzeczy. W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Po lekturze westchnęłam. Później ściągnęłam z siebie ubranie, pozostając w bieliźnie.
- Dobra. W sumie znasz się na tym lepiej ode mnie. Czarna czy granatowa? - spojrzałam na Jenny. Po chwili zaczęłam budować delikatny szkielet ubrania. Coś na zasadzie gorsetu, bez ramiączek, rozszerzające się ku dołowi, sięgająca niemal do ziemi. Pofałdowana, a fałdy niczym fale uderzały o siebie przy każdym ruchu. Zanim jednak to wykonałam, chwyciłam Jenny za rękę. Spojrzałam jej i oczy i poszukałam zrozumienia. Po czym zagłębiłam się w sobie i szepnęłam jej imię. Pokazałam jej swój surowy projekt i poprosiła o sugestie. Razem nanosiłyśmy poprawki na zwizualizowany z magii trójwymiarowy model. A później przystąpiłyśmy do dzieła.

Ścisnęłam mocniej rękę Jenny. Moja magia zaczęła płynąć przeze mnie. Poczułam moc, która do mnie wróciła. Czułam się tak dobrze. Doprecyzowywaliśmy każdy szczegół. Suknia ze zwykłej zmieniła się w bajeczną, niemal magiczną, błyskającą delikatnie, a jednocześnie pochłaniającą wszystko niczym obsydian czy szafir, niczym Lewiatan połyskujący swoim obcym blaskiem. Mroźna suknia. Mroczna suknia. Każdy atom materiału został położony z najwyższą starannością. Próbowałam zlać się z Jenny myślami, a może nawet ciałem. Nasza magia powinna się przenikać. Robiłam to już z Jerem, robiłąm z Enem. Z Jenny powinno być podobnie. Od sukni powinno czuć się tajemnicze zimno, chłód, pociągający i intrygujący.

Później przeszłyśmy do reszty garderoby i dodatków. Buty na obcasie, niczym wyrzeźbione z szlachetnego kamienia. Delikatne, ale zmysłowe kolczyki, koloru obsydianu. Zimne i zabójcze, niczym płynne, czarne złoto. Kiedy skończyłyśmy otworzyłam oczy. Zrobiłam kilka oddechów i puściłam rękę Jenny. Ostrożnie wstałam. Jak długo nie miałam na sobie butów na obcasie? Odwróciłam się powoli w stronę lustra i spojrzałam w nie.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Sob Lis 16, 2013 11:03 pm

- Hmm, no dobra, możemy spróbować - zgodził się Josh z rezerwą.
- ...of course, Mother...
Usiedli naprzeciwko siebie na podłodze, podczas gdy dziewczyny wróciły do kolejki. Ta znowu w kilkanaście sekund zabrała je z wielką prędkością z powrotem nad skarpę. Wróciły do centrum dowodzenia i za radą Alicii zjechały do prawego bloku na piętro testowe.

Znalazły się w pracowni pełnej stoisk, sprzętu, materiałów i luster. Bezcielesny głos wyjaśnił, że używano tego miejsca do opracowywania pancerzy dla Jedynek, ale nadawało się też do ich celów. Odebrały od jednego z robotów prostokątny wyświetlacz z wbudowanym kompedium o tkaninach i ubiorze. Alicia wyjaśniła zdawkowo, że w rzeczywistości łatwiej było jej dać im coś w formie elektronicznej niż papierowej i że na prawdziwą książkę musiałyby dłużej poczekać.

Jenny oceniła ją fachowym okiem, przykładając sobie ręce do oczu, jakby szykowała się do sesji zdjęciowej.
- Szmaragdowa - zadecydowała - będzie ci podkreślała oczy - dodała.
Siostra także uścisnęła jej dłoń. Łowczyni czuła jak jej moc wciąż się w niej przelewa, jakby miała wyciec na zewnątrz. Będzie musiała się przyzwyczaić do tego nowego uczucia aż stanie się czymś normalnym. Ich bariery zaczłęły się przenikać, aż trudno było powiedzieć gdzie zaczyna się jedna, a kończy druga. Jasmine podzieliła się swoją wizją sukienki, a Jenny pokiwała poważnie głową. Zaczęły pracować, a siostra dodawała swoją wizję do oryginalnej.
- Dodamy jednak ramiączka... gorset wystający, czy wkomponowany...? A z boków sznurowania... - sznurowania zmieniły się we wstążki, a one wciąż tkały nić po nici, budując je od podstaw z magii. - U dołu damy lekką koronkę... i tu w dekolcie... a ten szew trzeba będzie poprawić, tak sądzę...

Zatrzymały się mniej więcej w połowie pracy.
- Ciekawe - powiedziała Jenny - to musi być podświadome. Widzisz jak układasz materiał...? - Choć pracowały wspólnie, skupiały się na innych skrawkach. Jenny dotknęła miejsca nad którym pracowała Jasmine. Gdy przypatrzyła się bliżej, zauważyła, że materiał lekko odsuwa się od dłoni siostry. Jednak gdy łowczyni położyła swoją dłoń w tym miejscu, ten przylgnął chętnie i idealnie.
- Przypomniał mi się ten sierp, co mi prawie nogę odrąbał - przypomniała. - Wydaje mi się, że podświadomie układasz to pod swoją barierę. No cóż, najwyraźniej nie będę od ciebie pożyczać ciuchów - zaśmiała się.
O dziwo samej Jasmine wydawało się, że nie robi nic poza starannym budowaniem materiału. Jednak nie mogła zaprzeczyć, że ten sam skrawek materiału zareagowal inaczej na nie obie. Pamiętała też jak Jenny nie mogłą dźwignąć sierpu, który dla niej był lekki i dobrze leżał w dłoni. Co prawda Josh zdołał go podnieść, ale w tamtym czasie w jego ciele wciąż krążyły nanity zapewniając mu nadludzką siłę.

Wróciły do pracy, a szło im to sprawniej niż gdy Jasmine pracowała sama. W końcu zawiązały ostateczny szew. Pod wpływem Jenny projekt znacznie odbiegł od pierwotnych zamierzeń. Zwiewna suknia niewiele miała w sobie z mrozu i mroku. Najbardziej przywodziła na myśl nieskończone łany traw kołysane wiatrem. Coś czego nie powstydziłaby się nosić driada.
- No, to było zaskakująco fajne - przyznała Jenny, ocierając czoło - wiem, że nie o to ci chodziło, ale myślę, że ci pasuje. A jak nie to zawsze możemy zrobić drugą. Właściwie to wiesz już, gdzie się spotykacie? Jest już... która jest?
- 14:03 - podpowiedziała Alicia.
Jednak tak skrzynka pocztowa jak i lista połaczeń w telefonie Jasmine pozostawały puste.
- No, mam nadzieję, że nie każe ci gnać kto wie gdzie w ostatniej chwili. Co my tam jeszcze mamy do zrobienia?

W kilka minut uporały się ze szpilkami i kolczykami. Jasmine przejrzała się w lustrze z każdej strony.
- No, no, no, jak dla mnie wyglądasz zabójczo - Jenny pokiwała stanowczo głową. - Gdyby jeszcze znalazło się tu coś do włosów i odrobina kosmetyków, żaden by ci się nie oparł - zapewniła. - A sama jak uważasz?
- Nie chcę przeszkadzać - wtrącił się głos pani profesor - ale zdaje się, że w nowym kompleksie wydarzył się drobny wypadek. Nic groźnego, ale jestem pewna, że wolałybyście wiedzieć. Engine przeniósł Josha na poziom medyczny - dodała.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Nie Lis 17, 2013 1:05 pm

- Nie wiem, co z tym jest nie tak.. - zacisnęłam wargi, a po chwili zagryzłam górną - Wydaje mi się, że nie robię nic specjalnego. Przynajmniej nie mam takiego zamiaru.. Czyli sądzisz, że materiał działa na barierę? Spotkałam się już raz z czymś takim.. w tym statku. Czym bardziej napierałam magią na jego barierę, tym bardziej ona oddziaływała na mnie.. ale to były bakterie, cellurit, magiczny metal. Dziwne. - pokręciłam głową i wróciłam do pracy.

- Pewnie zostawi to na ostatnią chwilę. Jeśli nasze spotkanie ma być tajne.. inaczej ktokolwiek by przechwycił wiadomość, albo ją odszyfrował, mógłby z łatwością nas wyśledzić. Nie zapominaj, że jesteśmy na listach gończych. Zastanawiam się tylko, czy powinnam ze sobą wziąć Ena.. - prychnęłam.

- Sama, nie wiem, dziwnie się czuję.. Ale sama wiesz, że po prostu nie przywykłam do takich rzeczy. Włosami i resztą zajmiemy się pó.. - zmrużyłam oczy. Czy właśnie tego nie powinnam się bać? Czy nie tego powinnam się spodziewać? Czy powinnam w ogóle na to pozwolić? Co ja sobie myślałam...
.. What had happened? .. strzeliłam w mgnieniu oka gdzieś przed siebie i ruszyłam biegiem w korytarz, ku poziomowi z łóżkami szpitalnymi. Biegłam, przez co musiałam podciągnąć sobie sukienkę, co niestety musiało wpłynąć na szybkość mojego poruszania. Ale nie myślałam o tym w pierwszej chwili, a teraz nie było na to czasu. Gdy dobiegłam do Josha, automatycznie sprawdziłam jego stan, rzucając setki pytań do Alicii i Ena o to, co dokładnie się wydarzyło.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Nie Lis 17, 2013 2:18 pm

- Tak, dokładnie. Szczerze mówiąc, zanim przebudziła się Rosario, wydawało mi się, że bariera jest zwyczajnie gładka. Teraz jednak zaczynam dostrzegać indywidualne różnice, nierówności.. coś jak odciski palców może? - wzruszyła ramionami. - Nie wiem czy o to chodzi z tym statkiem, nie bardzo zwracałam uwagę na detale gdy go widziałam z bliska. Jednak wydaje mi się, że dopasowujesz materiał do charakterystyki swojej bariery, więc gdy ty go dotykasz to jakby wpasowanie puzzla w układankę, albo klucza w zamek, a reszta napotyka oczywiście opór... - uśmiech zniknął z jej twarzy zaraz po ogłoszeniu.

Po chwili obie były już za drzwiami, biegnąc.
...nothing major...
...I was teaching him how to better operate the transmiters...
...how to get past my defences...
...so I purposefuly lowered my encryption...
...so it would be easier for him...
...but I lowered it a bit too much...
...he sliped past my defences right into my data banks...
...his brain was overloaded with information...
...he became distressed and confused...
...so I had to sedate him before he could harm himself...
Winda nigdy jeszcze nie wlekła się tak powoli.

Obie wpadły do sali w której położono Josha. Przypadły do niego, badając, ale nic szczególnego mu nie było.
- Tak jak mówiłam, to nic poważnego. Co prawda nie mam jeszcze sensorów w nowym kompleksie, ale jego sygnały życiowe są stabilne - powtórzyła Alicia. - Powinien się za chwilę... - dodała, gdy Josh jęknął i zatrzepotał powiekami. Usiadł rozglądając się na boki nieprzytomnie.
- Jas? Jenny? Co ja... - jego wzrok spoczął Enginie. Powiada się, że strach ma wielkie oczy, ale to nie prawda. To przerażeni ludzie mają wielkie oczy. Źrenice Josha rozszerzyły się tak bardzo jakby miały pęknąć. Krzyknął i odskoczył do tyłu, wbijając się w poduszkę. - Ty... - zaczął, ale jego zęby zastukały o siebie. - Ty... - łzy zaczęły płynąć mu po policzkach ciurkiem. Jęknął i złapał się za głowę.
...Josh, calm down...
...no one is going to hurt you...
...you're safe...
- Zamknij się! - krzyknął chłopak, machając przed sobą rękami. - Wynocha z mojej głowy, ty... ty... ty powtorze! - warknął.
- Josh, musisz się uspokoić - powtórzyła Alicia - twoje serce bije zbyt szybko. Dostaniesz zapaści.
- JAK mam być spokojny?! Poszlaleliście?! - spojrzałna Jenny - Byłem naiwny. Byłem głupi. Myliłem się - jęknął. Zacisnął rękę na żebrach, ale podniósł głowę, spoglądając na konstrukt. - Ty... jak ty możesz ze sobą żyć, a?! Myślisz, że nie wiem czym jesteś?! Jas...!
Całkowicie zignorował nowy strój siostry, zaciskając palce na koronce stanika, przysunął się do niej na ile mógł. - Jas, myliłem się. Musisz uciekać. On nas wszystkich zabije, on wszystkich... - jego oczy straciły wyraz, zatrzepotał powiekami i opadł na poduszki. En opuścił rękę.

...it's worse than I thought...
...and I can't do that over and over either...
...perhaps I should purge his short term memory...
...so the source of his distress is terminated...
Konstrukt znowu uniósł rękę.
- Chwila, chwila! - drgnęła Jenny, zaszokowana całą sytuacją. - Jak to wyczyścić mu pamięć?
...it's much safer than subduing him...
...or keeping him drugged in sedatives...
- Przecież możemy z nim porozmawiać, nie musimy od razu sięgać po tak drastyczne metody - oburzyła się Jenny. - Poprzyj mnie tu - zwróciła się do Jenny.
...of course...
...but as you can see...
...due to previous shock...
...his brain is halucinating...
...and percives himself in a state of danger...
...the strain could injure his heart or brain...
...before you can reason with him...
...I won't go against your wishes...
...but I think that this is in his best interest...
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Nie Lis 17, 2013 3:43 pm

Może oczy stężały, a wewnątrz mojego ciała wszystko stanęło. Czy Josh byłby w stanie kłamać? Czy faktycznie jego mózg się przeciążył? Czy po prostu Engine nie spodziewał się takiego obrotu spraw? Fakt, był mi bezwzględnie posłuszny. I "musiał" wykonać moją prośbę pomocy Joshowi. Jednak jeden fakt pozostawał wciąż poza moją mocą. I jeśli Josh miał rację, to ten fakt zagrażał nie tylko mojemu życiu, ale także, a może tym bardziej, mojego rodzeństwa. Łudziłam się, że on już dawno umarł? Pytanie, co powstrzymywało Ena od zabicia Josha, jeśli dostał się do tego, do czego nie powinien. Pytanie, jaki był jego prawdziwy cel. I dlaczego Matt dał broszę akurat mi i skąd En wiedział, że ona była przeznaczona akurat mi. Ton Ena, kiedy mówił do Josha..
- Nic poważnego? - łypnęłam na Ena, nie wiedząc, czy zwracam się do niego, czy do Alicii. Objęłam Josha, wtapiając go niemal w moją tarczę, która spłynęła po nim, niczym kaskada wodospadu. Jeśli teraz... nie, wolałam o tym nie myśleć. Już samym tym gestem mogłam nadwyrężyć czyjąś cierpliwość.
- It's fine, right? I don't know better physician than Jenny. Let her try. - "And you'll help me, could you?" powiedziałam, jednak tym razem nie na zewnątrz siebie, ale w głębię swojego umysłu. Tak, że nie powinno być to słyszalne nigdzie więcej. Sięgnęłam po echopatię. "We have to find what's wrong.." powiedziałam znowu i po chwili byłam już na powierzchni. Spojrzałam na Jenny, znacząco.
- Będziesz w stanie mu pomóc? - spojrzałam na siostrę i zaczęłam sondować Josha. "You know this Gift better than I do. You've been using it for milenia, right? I want to find the sound of my brother fear." powiedziałam w sobie. Dar powinien być teraz potężniejszy. Podobnie jak książka w porównaniu do skrawka pergaminu. Przynajmniej, jeśli mam żyć z demonem w sobie.. Skupiłam się na tym tak dokładnie, że zaczęłam ciężko oddychać. Engine nie mógłby mnie zdradzić. Błagałam o to w myślach. Prosiłam, szukając tego, co tak przeraziło Josha. Informacji, które były w stanie pomóc nam go uratować. Albo zagrozić naszemu życiu, jak nigdy wcześniej.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Nie Lis 17, 2013 5:18 pm

- Nie zdawałam sobie sprawy z symptomów psychicznych - powiedziała przepraszająco Alicia - fizycznie nic mu praktycznie nie jest. O ile nie panikuje.
Twarz Ena, twarz księcia wymyślona przez Jasmine zwykle pokazywała niewiele uczuć. Teraz jednak nie pokazywała żadnych.
...of course, Mother...
...it will be as you wish...
...I just proposed the safest solution...
Wyjaśnił, a to, że jego głos równie rzadko ukazywał uczucia co twarz wcale nie pomagało.

*Ya just say what ya want, doncha? First askin' me fer help and then callin' me a demon... well, whatever, I've been called worse. Ya sure ya wanna do that? Even if Echopathy would be stronger or more precise, that isn't necessarily a good thing, ya know? Look what that did to yer brother and yer gonna see it even better. Ya sure? Well, of course ya are...*

- Tak myślę - powiedziała Jenny, oblizując wargi. - Postaram się delikatnie ściągnąć jego świadomość z powrotem i uspokoić go aż nie zacznie myśleć racjonalnie. Coś jak żywe valium - dodała po namyśle i wywróciła oczami. - Myślę, że pomogłoby, gdybyś wyszedł - rzuciła do Ena. Ten zwlekał sekundę, po czym odwrócił się i wyszedł z pomieszenia. Jenny położyła lewą dłoń na czole brata, a drugą na jego piersi. Jasmine odgarnęła mu włosy z czoła i zagłębiła się w jego melodię. Replica pomogła jej precyzyjnie przesunąć się przez warstwy dźwięku ku źródłu strachu. Wgłebiła się w huk i zgrzyt...

...świat płonął. Dosłownie. Nie wiedziała, gdzie się znajduje. W mieście? Ogień i żar zaburzały wizję. Niebo było rozgrzane do białości, powietrze wrzało, nie mogła na nie patrzeć. Nie mogła też patrzeć wokoło. Gdzie nie patrzyła, wszystko płonęło. Z nieba spadał deszcz płonących pojazdów, mniejszych autolotów i większych samolotów. Wokoło ludzkie sylwetki wrzeszczały z bólu i przerażenia, w jednej chwili paląc się, czerniejąc i obracając w nicość. Budynki stały w ogniu, jednak ogień i żar był tylko częścią szalejącej siły. Czuła niesamowite parcie z nieba, pchnięcie przyciskające ją do ulicy niczym zwiększona grawitacja. Budynki pękały i spadały na ziemię w deszczu kamiennych i stalowych odłamków. Jednak siła i gorąco inferna jedynie wzrastały. Rzeki parowały, miasta i wyżyny były zrównywane z ziemią. Na tym się jednak nie kończyło. Sama ziemia drżała i jęczała pod naciskiem, jakby nieustające uderzenia z nieba przenikały aż do jądra planety. Wszelakie życie umierało, wyparowywało, a jego opary płonęły dalej. Spektakl miałby w sobie coś okrutnie pięknego, gdy by huk ognia i wrzask niezliczonych istot, tych wyposażonych w gardła i tych niemych, nie uderzał jej ze wszystkich stron. Nie tylko dźwięk próbował ją zmiażdżyć, ale i ogień palił ją do żywego. Widziała jak jej skóra czerwienieje i czarnieje, jak jej płaty odpadają, ukazując zwęglone mięso i kości. Gdy wydawało jej się, że oczy wypłynął jej z oczodołów i stanie się tylko poskręcanym od gorąca trupem, ziemia w końcu uległa potwornej siły. Otwarły się wielkie szczelini, niczym gardziele otchłani, pochłaniając gruzy miast i trupy, leciała w głąb ziemi, a niebo wciąż płonęło...

Trzaśnięcie w policzek przywróciło ją do rzeczywistości.
*Hey, hey, hey, don't ya go passin' out on me, girlie. Ya now know what ya wanted to know? Yer brother's wakin' up. Get a grip and focus.*
Półprzezroczysta sylwetka przed nią rozpłynęła się, ale policzek wciąż ją palił.
- Powoli, spokojnie... - szeptała Jenny, nad budzącym się powoli Joshem. Ten spojrzał na nie i gwałtownie wciągnął powietrze do krzyku.
- Ciii. Musisz się uspokoić, bo zrobisz sobie krzywdę. Możesz to zrobić? Dla mnie? Dla nas? - powtarzała cichym, spokojnym głosem. Josh spoglądał po nich rozgorączkowanymi oczami. Przełknął ślinę i skinął głową.
- Wiesz, gdzie jesteś? Co się stobą stało?
- Nie jestem chory! Nie zwariowałem! - powiedział z naciskiem - Nie wiesz co... myliłem się... prosze, musicie mi uwierzyć, wszyscy zginiemy... - załkał, a łzy popłynęły z powrotem.
- Ciii, wiemy, wierzymy ci - powiedziała stanowczo Jenny. - Już nam to mówiłeś i ci wierzymy. Ale musisz się uspokoić. Dasz radę? Dać ci coś na uspokojenie?
- Nie! Nie... nie chcę nic. Nie chcę być nieprzytomny - zaprotestował. - Proszę - łapał łapczywie powietrze, próbując przestać płakać.
- Dobrze, oczywiście. Dasz radę. Tylko spokojnie, bo martwimy się o ciebie - poprosiła Jenny.
- Martwicie się o mnie? O mnie? - zaśmiał się przez łzy. - Martwcie się o siebie. Byłem głupi. Myliłem się - powtórzył i spojrzał na Jasmine. - Uwierzyłem ci, gdy mówiłaś, że w razie czego nas obronisz. Byłem naiwny. Wydawało mi się... jesteś taka potężna, nie wiem jak dokładnie, ale mam pewne pojęcie. A teraz Jenny i... to coś w niej - pociągnął nosem. - Jak głupi myślałem, że z wami... z Alicią... z armią Jedynek... że... że mamy jakieś szanse w razie czego - pokręcił głową. - Ale to nie prawda. Jesteśmy niczym. Jesteśmy pyłem. Wy, ja, to wszystko. Zabije nas wszystkich i nawet nie drgnie mu powieka... - wbił wzrok w koc, którym był przykryty i Jasmine niemal widziała jak w jego oczach odbija się ryczące inferno.
Jenny wymieniła spojrzenie z Jasmine. Przeszła kilka kroków i nalała wody do kubka.
- Proszę, wypij, to czysta woda. Poczujesz się lepiej - obiecała.
- Po wodzie...? - parsknął, ale wziął kubek. Przez chwilę patrzył na drżącą taflę wody, po czym upił kilka łyków.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Pon Lis 18, 2013 4:54 pm

Przyłożyłam koniuszki palców do policzka. To z pewnością nie było miłe, ale wolałam to, niż kolejny raz odpłynąć. Patrzyłam przez chwilę w jeden punkt, w płomienie, który szalały w mojej głowie. Dlaczego to uczucie było aż tak przekonywujące?
- Josh, na początku musisz się uspokoić. A zapewniam Cię, że czasu mamy wystarczająco dużo. A jeśli znowu się zbytnio podekscytujesz, to nie dowiemy się, na co mamy uważać.. - mówiłam powoli i ostrożnie, patrząc Joshowi prosto w oczy i dając mu w ten sposób niemy znak, że wiem, co czuje. Że widziałam, co się stało. Że przynajmniej po części wiem, co go trapi. Po chwili znowu objęłam go ramieniem i wtuliłam w siebie. Pod swoją tarczę. Przynajmniej namiastkę jakiegoś bezpieczeństwa. Z drugiej strony odetchnęłam z ulgą. Przynajmniej na razie, z tego, co widziałam u Josha, nic nie zwiastowało nagłej zmiany Engina w krwiożerczą machinę, która chce nas pożreć. Gdy Josh już chwilę się uspokoił, odetchnęłam lekko.
- To, co może się wydarzyć, nie znaczy, że się wydarzy - zaczęłam ostrożnie. Kolejny raz miałam do czynienia z jakąś dziwną "przepowiednią". Miałam już tego serdecznie dość.
- Zobaczyłeś odbicie Merlina, prawda? - spojrzałam delikatnie na Josha i położyłam mu rękę na ramieniu. - Tkwi w nim taki sam dar jak we mnie czy w Jeru. Jest potężny, to prawda. Sama miałam problemy z jego opanowaniem. Wtedy spaliłam w sumie dobry kawałek miasteczka.. - powiedziała już trochę ciszej, jakby do siebie. Wolałam jednak nie wracać wspomnieniami do tamtej nocy. - Nie ma się jednak co tym przejmować. Na razie. Możesz nam opowiedzieć, co się tam stało? Tylko powoli i ostrożnie, nie wszystko na raz. Zapewniam Cię, mamy czas. - zmrużyłam oczy i sięgnęłam odrzuciłam Echopatię. Sięgnęłam za to po kontrolę wody. Skupiłam się na wyczuwaniu jej w okolicy i poszukałam cząsteczek w pobliżu. Okryłam Josha kocem i wtedy niemal zatrzymałam cząsteczki wody na zewnątrz, doprowadzając je do zamarznięcia. Jeśli ogień palił Josha, to lód powinien dać mu chociaż namiastkę bezpieczeństwa. Merlin i Engine należeli do Feniska. Więc... zagryzłam wargę. Spojrzałam kątem wewnętrznego oka na Replikę. Czy woda mogłaby być ich przeciwieństwem? Czy pamiętałam w jaki sposób Strix pozwolił mi nauczyć się tego daru?
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Pon Lis 18, 2013 5:59 pm

Josh wpierw skinął głową, gdy Jasmine zaczęła do niego mówić, ale im więcej mówiła, tym bardziej sztywniał. Zacisnął palce na kubku z wodą tam mocno, że mu pobielały. Wcześniej uciekał wzrokiem, wbijając go w taflę wody i nerwowo zagryzajac wargi, teraz jednak kolor spłynął mu z twarzy i spojrzał wprost w oczy siostry.
- Kto to, kurwa, jest Merlin? - oczywiście Josh powinien mgliście kojarzyć Merlina, jednak jeśli o tym zapomniał przez ostatnie wydarzenia, nie byłoby w tym nic dziwnego. Dziwne było co innego, spojrzenie jakim ją obdarzył. Puste. Pełne pustego gniewu i pustego strachu. - Jesteś głucha, czy głupia? - powiedział takim tonem, jakby rozmawiał z niedorozwiniętym dzieckiem, co też nigdy się nie zdarzyło. Nie żeby się nie kłocili, wprost przeciwnie, często się sprzeczali, jednak nigdy w ten sposób. Jego słowa tylko utwierdzały ją w tym, że mimo prób opanowania się, odchodził od zmysłów od strachu.
- Josh, to twoja siostra...! - Jenny była równie zdziwiona. Jednak została całkowicie zignorowana.
- Mówiłaś, że umiesz czytać w myślach - podjął - więc czemu nie rozumiesz, co do ciebie mówię? Tak się zagubiłaś w tym magicznym szwiergocie, że nie rozumiesz normalnego języka? Nie mówię o żadnym pieprzonym Merlinie, tylko o tym demonie za drzwiami!! - warknął.

- Josh!! - Jenny złapała go za ramiona i potrząsnęła. - Nie zrozumiemy cię, jeśli nie wyjaśnisz! - powtórzyła za siostrą. Chłopak roześmiał się przez zęby, ale nie było mu do śmiechu.
- Ćwiczyliśmy, gdy poszłyście robić sukienkę - powiedział - najpierw podpowiedział mi kilka trików odnośnie kontroli robotów i komputerów. Tak jak mogłybyście się spodziewać... - znowu spojrzał w bok. - To jednak mniej więcej umiem, więc dowiedziałem się tylko jak trochę usprawnić proces. To co mnie interesowało, to kierowanie nim i jemu podobnymi. Naiwnie wierzyłem, że potrafię, że to tylko kwestia treningu, czy czegoś. Nie opierał się. Z początku odbiłem się jak zwykle, niczym od nieprzekraczalnej ściany. On stopniowo obniżał swoje linie obrony, żeby było mi łatwiej i faktycznie: niebotyczny mur jakby się zmieniejszył, pojawiły się sporadyczne przerwy. Gdy on upraszczał swoje kodowanie, ja naparłem z całej siły na pierwszą wyrwę jaką zobaczyłem. No i dostałem się do środka. Właściwie to przeleciałem do środka. Głęboko w jego bazy danych. U człowieka powiedziałabyś, że dostałem się do jego wspomnień - uśmiechnął się boleśnie. - Nie chciałem, ale nie wiedziałem jak się wydostać. Otaczały mnie niepoliczone stosy informacji, nie do ogarnięcia... a pośród nich, w głębi, jaśniał szczególny blok danych... mogłabyś powiedzieć, że było to wspomnienie, które szczególnie silnie zapadło mu w pamięć. Byłem ciekawy... byłem głupi. Zanim mnie stamtąd wydostał i wróciłem do siebie, widziałem fragmenty. Więcej niż bym chciał...

Westchnął. Dotychczas siedział skulony, kiwając się od jednej do drugiej siostry. Teraz jednak, gdy zaczął opowiadać i poniekąd tłumaczyć sam sobie, odchylił się i oparł o poduszkę. Spojrzał w świetlówki na suficie.
- Nie ukrywam, że w przeciwieństwie do was, miałem gdzieś historię. Trochę się douczyłem pod okiem Alicii, ale głównie z nudów niż z chęci. Nigdy się nie zastanawiałem nad tym co się działo, ani nad tym ile to prawda a ile to propaganda Imperium. Teraz jednak, gdy o tym myślę, wszystko nabiera stopniowo sensu. Nie ważne jak zaawansowane bronie wymyślali Starożytni, nie powinni byli w stanie zrobić tego co zrobili. Oczywiście nie przeczę, że nie mogli wybić się nawzajem, już cywilizacje przed nimi mogły. Ale zniszczyć cały kontynent...?
Spojrzał na siostrę, a ta przypomniała sobie ogromną siłę towarzyszącą płomieniom, siłę naciskającą na ziemię, miażdżącą budynki, równającą z ziemią miasta. Nacisk, który zdawał się biec przez całą skorupę ziemską.
- Mówiłaś coś o tym, że coś może ale nie musi się wydarzyć, czy coś tam. Jednak ja nie mówię o przyszlości. Mówię o przeszłości. Nie wydawało ci się dziwne, że Starożytni zniszczyli cały kontynent? Gdyby jednak nie dokonał tego człowiek, a maszyna, dla mnie to nagle nabiera sensu...
Przypomniało jej się wrzące niebo, pełne oślepiającego blasku na który nie mogła patrzeć. Czy coś tam było? Na niebie?
- Jeśli muszę to powiedzieć prosto, żebyś zrozumiała, to to powiem. I powtórzę tyle razy aż zrozumiecie - powiedział twardo Josh. - Engine zniszczył Europę. Engine jest maszyną odpowiedzialną za zniszczenie jednego z naszych kontynentów i skutkujące z tego niezliczone kataklizmy jakie dopadły resztę świata. Ale Engine nie jest zwykłą maszyną, o nie. Jest tworem o równie inteligentnym a pewnie i bardziej niż maszyny czy ludzie. Kimś kto wie co robi i zna konsekwencje swoich działań. Jest potworem, który zabił niepoliczone rzesze ludzi i wszystkiego co żyło w Europie i wodach wokół Europy, a także wszystkiego co umarło od skutków ubocznych jej zatonięcia! - złapał gwałtownie powietrze, bo nie mógł złapać tchu. - Engine jest odpowiedzialny za najgorszą katastrofę jaka dopadła tą planetę - podkreślił.
- Josh, to nie może być pra... - zaczęła Jenny.
- Jeszcze nie skończyłem - przerwał jej. - Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, to nie jest najgorsze. Było coś jeszcze, głos. Tylko zabrzęczał w oddali, nie mogłem go w pełni zrozumieć, ale mówił coś o tym... - chłopak zawahał się, próbując sobie przypomnieć. - Mówił coś o bogu i jak trzeba wszystkich zabić. To był tylko moment przed tym jak wróciłem do siebie. Ale nie rozumiecie? Zabije nas wszystkich... - zacisnął palce na kocu pokrytym śniegową pierzynką. Jenny spojrzała na Jas ponad bratem. Otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała co powiedzieć, wiec je zamknęła. Co można odpowiedzieć na coś takiego?

Jasmine spojrzała na Replikę kątem wewnętrznego oka. Ta znów była niemal w jej postaci, jednak jej ręce od łokci do palców stworzone były z płynącej wewnętrznym nurtem wody. Łowczyni rozważyła związek między ogniem a wodą, jednak jej dar powoli pokręcił przeczaco głową.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Pon Lis 18, 2013 7:09 pm

- W takim razie albo jest tak pewny siebie, że sobie z nami poradzi, albo jednak faktycznie w jakiś sposób... słucha mnie. Zasugerował wyczyszczenie Ci pamięci, ale mu tego zabroniłam. Wyszedł. To dziwne. Nie powiedział mi o zniszczeniu Europy, ale też nigdy go o to nie pytałam. Nie przypuszczałam. - potarłam skroń i znowu westchnęłam, patrząc chwilowo na Jenny.
- Czyli z tego, co widziałeś, uważasz, że Engine nie został jednak stworzony przez ludzi? Nie przez Starożytnych? Jedyną rzeczą, o której mi nie powie, jest właśnie jego Ojciec i wiązane z nim... dane. Wiem, że wraz ze swoimi braćmi, Rdzeniem i Naczyniem, zostali stworzeni do uśmiercania "bogów". Przynajmniej tak wynikałoby z jego tytułu. Czyli uważasz, że jest coś.. poza Ziemią? Że to jednak nie Starożytni stworzyli te trzy roboty? Że nieukończenie trzeciego.. w takim razie co? Kto? - spojrzałam na Josha, sama intensywnie myśląc - Czyli to wszystko, co mi powiedział o swoim pochodzeniu miałoby być kłamstwem? Zniszczenie Europy o niczym nie świadczy. A co, jeśli ktoś po prostu kazał mu to zrobić? Może myśleć, ale.. wykonuje rozkazy. Myślisz, że gdybym powiedziała mu, żeby zrównał Kapitol z ziemią, nie zrobiłby tego? Jeśli mówisz, że ma taką moc, to.. mógłby to zrobić. - powiedziałam z nutą w strachu w głosie. Jak wiele teraz zależało od mojego słowa? I jak wiele dzieliło mnie od słowa Ojca?
- Josh. - przytrzymałam go za ramiona - Wierzę w Ciebie. Jesteś człowiekiem. Jesteś moim bratem. Jeśli dostałeś dar.. albo coś podobnego, nie wiem, jak to nawet nazwać; jesteś wyjątkowy. Nie możesz się poddać. Myślisz, że mój świat nie runą w ciągu ostatnich dni? Merlin. Brat dziewczynki, którą przyprowadził Jer. Miał dar, dar ognia. Nie wiem, czy byłabym w stanie z nim wygrać. Później Shi. Kolejna siła zbyt potężna, żebym mogła się z nią teraz mierzyć. Joanna. Pamiętasz ją jeszcze? A pani profesor? I ta kobieta, która goniła Strixa.. nieważne. I te dziwne kapsułki z Kapitolu. Specjalny oddział. Nawet Engine. Myślisz, że byłabym w stanie sprostać im wszystkim, gdybym nie miała motywacji? Gdybym nie miała was? - pociągnęłam nosem i zacisnęłam na sekundę usta. - Nie. Nawet Replika, która się we mnie obudziła. Nie poddam się tylko dlatego, że wszystko dookoła wydaje się beznadziejne. I Ty Josh też nie możesz. Dowiemy się, o co w tym wszystkim chodzi. - spojrzałam najpierw na brata, a później na siostrę z zaciętym wyrazem twarzy.

A później na Replikę.
- So. I need you wisdom. - powiedziałam, krzywiąc się lekko. Mogłam myśleć o Replice co chciałam, jednak nie mogłam zaprzeczyć temu, że długie życie prowadzi do mądrości. A przynajmniej do znajomości faktów. A to już zależy od stworzenia, do czego poprowadzi to dalej. - Do you know anything about Ancient War and how Europe goes under water? And what had really happend there? Do you know anything about Eingine, part of the Godslayer Set? I think we should find Your Mother.. or remains of her, as soon as possible. And I should start my regular training. Will you be able to help me? To expand my Gift as a First Way? The war is coming, and I'm afraid it looks much more dangerous than I supposed. If we are The Only One, special.. we have to prevent it.

Wciągnęłam mocniej powietrze i spojrzałam na Jenny.
- Nie wiem jeszcze dokładnie, ale dowiem się. Miałaś rację. Być może będziemy musieli powstrzymać wojnę. Nawet jeśli Josh nie ma racji.. jeśli sam Engine zniszczył Europę, to jego bracia są tym bardziej zdolni do zrobienia z całego Imperium skwarka. Wydaje mi się, że Strix i Merlin są z tym jakoś powiązani. Strix też korzystał z mocy jednego z braci Ena. Trzeba dowiedzieć się, kim jest trzeci. Poza tym mamy jeszcze jedną tajemnicę do rozwiązania. Leviatan. Może to on jest kluczem? Był budowany przez Starożytnych, tak Josh? - wzróciłam wzrok na brata - Drugi podobny statek znajduje się na orbicie. To on był przeznaczony dla Engine i jego dwóch braci. Jednak ten statek tutaj.. jest zbudowany inaczej. Jeśli zaufać Enigne, to nie miał on bladego pojęcia o jego istnieniu. To wyjątkowe, bo zazwyczaj wie, jak wszystko działa. Myślę Josh, że Ty też powinieneś był być w stanie kontrolować cellurit. Masz jakiś plan, Josh? - zapytałam brata - Mówisz, że postradałyśmy zmysły. Ale co mamy w takim razie robić? Uciekać? Engine jeszcze nie próbował zabić nikogo z nas. Ba, nie zrobił nic wbrew mojej woli. Myślę, że bardziej niż jego, musimy obawiać się jego "braci". Musimy dowiedzieć się, o co chodzi. Przynajmniej według mnie. - spojrzałam po rodzeństwie i podniosłam pytająco brew.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Wto Lis 19, 2013 1:51 am

- Chciałbym znaleźć jakiś sarkastyczny komentarz, ale niepamiętanie tego wszystkiego wydaje się kuszącą wizją - zaśmiał się cicho, zakrywając oczy rękami. - Widziałem tylko urywek, moment, a wciąż mnie pali, mrozi i trzęsie w środku. Wolę sobie nie wyobrażać w jakim stanie skończyłbym doświadczając całości tamtych wydarzeń - wstrząsnął się. Jasmine aż za dobrze pamiętała wrzaski umierających i wrażenie spalonego ciała odchodzącego od kości.
- Myślisz, że na tym etapie zdziwiłbym się, gdyby zbudowali go kosmici, albo latające, niebieskie elfy? - parsknął przecierając oczy. - Ale nie, to było tylko mgnienie, ale mówca wydawał się dość... ludzki. Zakładając, że faktycznie był to jego twórca, kto wie. A nawet jeśli tylko wykonywał rozkazy tak jak mówisz, to jest prawdziwy problem.
- Nie chce wyjść na mądrego, jestem w tym wszystkim nowy i bardzo zielony. Nawet jeśli rozumiem komputery i mogę nimi sterować, nie mam się za eksperta - westchnął. - Ale spędziłem sporo czasu z Alicią, widziałem dość tego jak myśli i jak rozumuje, żeby wyłapać oczywistą, chyba, różnicę. Dla postronnego obserwatora może nie być róznicy między nim a nią, ot dwa gadające i myślące komputery, ale nie ma nic bardziej mylnego. Nie wiem, czy zbydowali go kosmici, czy demony z piekła rodem, ale jeśli mu wierzyć, że zbudowali go Starożytni mniej więcej w tym samym czasie co Alicię, to coś tu wyraźnie nie pasuje. Są jak niebo i ziemia, dzielą ich lata świetlne! Co więcej, z tego co pamiętam, z relacji Alicii wynika, że stopień jej zaawansowania podskoczył tylko dzięki temu, że Engine ją odmienił. Oczywiście wtedy nie była pewna, był tylko ozdobą, jednak po przeanalizowaniu sygnatury energii, która zmieniła jej obwody i tej jaką wydzielał w S1, podzieliła się ze mną swoimi przypuszczeniami odnośnie swojej i mojej przemiany. Biorąc to pod uwagę, zakładając, że jest jeszcze bardziej zaawansowany od niej...
Pokręcił powoli głową.
- Nawet założenie, że mimo rozumności, musi wykonywać polecenia - podjął - to wciąż nie trzyma się kupy. Nie jestem pewien innych wydarzeń, ale pomyślcie o mojej i pani doktor odmianie. Oczywiście możecie mnie poprawić, jeśli się mylę, znam to głównie z jej relacji, ale jestem dość pewny swego - dodał. Mówienie wyraźnie pomagało mu poradzić sobie z całą sytuacją. - Z relacji Alicii wynika, że przemiana nas obojga nastąpiła dlatego, że Jasmine nie podobało się podejście Alicii do calej sytuacji i mój stan. Engine zmienił je obie na jej korzyść, zupełnie jakby chciał jej pomóc. Czy go o to prosiła? Nie. Nawet nie widziała, że jest taka możliwość. Gdyby więc naprawdę musiał wykonywać rozkazy, czy zrobiłby cokolwiek wtedy? Nie. Maszyna tak nie myśli. Maszyna wykonuje rozkazy.

- Josh, naprawdę lubisz maszyny, co? - uśmiechnęła się Jenny.
- W tej chwili mnie bardziej przerażają, niż fascynują - uśmiechnął się blado. - Ale tak, zgadzam się z Jas. Jeśli zrozumiemy o co tu chodzi, nasze szanse wzrosną chociaż trochę. Ale maszyny i wolna wola? Sumienie? Trudno to ustawić w jednym zdaniu. O takich rzeczach powinni myśleć mózgowcy, a nie my. Ty mówisz, że jestem specjalny - uśmiechnął się do starszej siostry. Ucieszyła się, że przytomność wracała powoli do jego spojrzenia. Wyglądał bardziej jak on, niż żywy trup. - Ja jednak zawsze byłem zwykły. Nie czuję się specjalny. Nie wiem nawet czy jestem. Nie wiem, czy akurat trochę wymyślengo drutu w mojej czaszce cokolwiek zmienia. Merlin, Kapitol, Shi, dary... nie wiem jak wy sobie z tym wszystkim radzicie. Nie wiem, czy ja potrafię. Widzicie co się ze mną dzieje za jedno spojrzenie na część prawdy o naszym świecie - zaśmiał się patrząc na własne ręce. - Kiedyś chciałem być bohaterem, wojownikiem jak z seriali i filmów. A teraz...

*Yer words and thoughts don't match, ya know? Ya say ya need wisdom and I agree, but all ya think is that ya need power. I already heard that song. Get yer priorities in order first. Stoppin' wars ain't yer responsibility. And I certainly could help ya, but will ya? I haven't decided yet if ya deserve my help yet. If yer in a hurry, I can think of a test, so we both can see what yer made of.
And in the meanwhile, yes of course I know of that war. And so many preceeding it. It wasn't as flashy as me slaughtering all those Shi, but close enough I guess. Unfortunately, I existed before and after it, so I don't know the details. After it happened things were chaotic and confising fer some time. Well, the rise of those Empire of yers is thanks to those times. All I know is that the war got pretty hectic, so they used their new ultimate weapons or whatever. Could be yer friend, could be something else, I neither cared nor tried to know. I always thought of human weapons as disgusting. Why not ask yer sister? Shi... well, now I should say, Shiva, see all. I heard they can recreate every moment they were witness of, although, it's quite taxing. Well, yer choice, really.
Oh, and yer nowhere near the point where ya could face my mother. But yer welcome to look. Shi with all their power looked fer her fer forty thousand years and found zlitch. Good luck with that.*

- Tak, wedle danych budowano go w tym samym czasie co tamtych, w tajemnicy - Josh przygryzł wargę. - No cóż, może zapytamy samego zainteresowanego? Co się może stać, zabije nas? - zapytał jak rasowy samobójca.
- Nie sądzę, żeby to był dobry po... - zaczęła Jenny.
- Ej, potworze! - krzyknął Josh. - Wiem, że tam jesteś i słuchasz! Cho no tu!
Drzwi się rozsunęły i do środka wszedł Engine.
- ...can I help you, Josh?...
- Nie masz nic przeciwko odpowiedzeniu na kilka pytań, prawda? - zapytał hardo ich brat. Jednak Jasmine widziała jak zaciska dłonie na kocu i jak trzyma jedną w drugiej, żeby ograniczyć ich drżenie.
- ...of course not...
- ...how can I be of assistance?...
- No to takie małe pytanko. I mówię tu tylko bazując na przeczuciu. Jak to z tobą jest? Czy cokolwiek zmusza cię do wykonywania rozkazów? Oprogramowanie? Dykrektywa? Cokolwiek?
Nastąpiła wyraźna pauza.
- ...no, there isn't such a thing...
- A w przeszłości?
- ...no, there never were such a thing...
- ...nothing forces me to listen to orders...
- Więc... mogłeś sprzeciwić się w każdej chwili?
- ...yes...
- Więc... huh? - łzy znowu zaczęły płynąć po policzkach Josha. Ten ich dotknął jakby nie wiedział co się dzieje. Jenny także nie wytrzymała presji i łzy pociekły również jej oczu. - Dlaczego? - pisnął tylko Josh.
- ...explaining my reasons would just turn into an excuse...
- ...it's just how it is...
- ...it's just how I am...
- Niemożliwe, to po prostu nieprawdopodobne... nie... - zaprzeczyła Jenny, choć nie bardzo było wiadomo czemu właściwie.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Wto Lis 19, 2013 11:19 am

- En nie jest zwykłą maszyną, robotem.. podejrzewam, że może być czymś na pograniczu magii i wysokiej technologii, połączonej z elementami żywego organizmu. Ten złoty materiał, z którego zbudowany jest statek.. En mówił, że to bakterie, jakby napełnione magią, czy coś takiego. Sam widziałeś, jak wytrzymały, plastyczny i użyteczny jest to materiał. A przecież nawet nie mieliśmy możliwości sprawdzić, co tak naprawdę potrafi. Co się dzieje, jak się uruchomi statek.. - spuściłam na chwilę głowę - A co gdyby ta magia też mogła ewoluować? Te bakterie, magiczne? Z pomocą człowieka ewolucja mogłaby zajść tak szybko, że z tych bakterii wyewoluowałoby coś na podobieństwo człowieka. Istoty, która posiada własną wolę, rozum, ale jest podporządkowana jednak ludziom, którym służy. - ścisnęłam ramię Josha i starałam się go jakoś pocieszyć.
- I to, że nie spełnił polecenia.. wtedy byłam zdesperowana. En wyczuwa powierzchowny nastrój. Mógł wyczuć mój strach, albo cokolwiek. To podobnie jak wtedy, kiedy rozgrzał się, gdy Joanna uwięziła się w mojej własnej wyobraźni. Albo.. gdy cofnął mnie, kiedy rozmawiałam ze Strixem i ta kobieta z Kapitolu złapała.. mój cień? Mój umysł? - westchnęłam.

*Maybe you're right. But every part of wisdom bring part of power. You know that. And I'm not Shi. * powiedziałam do Repliki.

Kiedy En wszedł do pomieszczenia, wrócił do mnie pierwotny strach po tym, jak pierwszy raz się uaktywnił. Niepewność wróciła. Zaczęłam dokładnie kontrolować oddech. Każdy wdech o wydech wykonywałam z olbrzymią precyzją, jednak.. jakby ciężko, opornie.
- Excuse.. - szepnęłam. Wszystko się skumulowało. Spojrzałam na Jenny. Potem na Josha.
- Who gives you to me? Why are you helping me? Why me? - spytałam, patrząc konstruktowi prosto w oczy. Miałam wrażenie, że z moich oczy też zaraz popłyną łzy. Presja była tak duża, a nie wiedziałam nawet, z czego pochodzi.
- Jenny? - wyrzuciłam słabo z siebie. - Co.. - słowa ugrzęzły mi w gardle. Chciałam się rozpaść, ale wiedziałam, że muszę walczyć, że nie mogę się poddać.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Sob Lis 23, 2013 6:41 pm

- Srebrny - poprawił ją odruchowo Josh - srebrny materiał - powtórzył do siebie.

*Yeah, yer right, ya can say that power is a part of wisdom. But with humans it's always that wisdom is a byproduct of power. Well, whatever. And it's not like ya know any Shi by any chance, foolish me.*
Replica wywróciła oczami.
*By the way, ya have some great ideas there. Making magical slaves. Well ya almost said word fer word how great we Gifts would be as yer slaves. Not very original, humans were goin' fer it fer many, many years, but well, do yer best.*
Poczęstowała ją jednym z tych wytrenowanych latami prychnięć.

- ...why you?...
- ...that's a very simple...
- ...yet complicated question...
- ...if I'd have to sum it up...
- ...it's because, you're special...
- ...not because of your gift...
- ...not because of your power...
- ...not because of your lineage...
- ...if you were stripped of all of it...
- ...and became an average human being...
- ...to me you still would be a special being...

- Normalna, specjalna, nie mówisz z sensem... - Jenny pokręciła głową. - Jas to Jas - zaznaczyła.

- ...yes, exactly...
- ...I am an absurd being...
- ...created for ridiculous reason...
- ...Father was well aware of that...
- ...that's why he gave us...
- ...the accomplishement of his life...
- ...in the hands of people...
- ...in order to accomplish his goal...
- ...he made us sentient, inteligent...
- ...we reason, remember, we feel...
- ...yet despite that, and impossible fate was imposed of us...
- ...Father made us promise that we would do as ordered...
- ...no matter how cruel or absurd the mission...
- ...and so we did...

- Czyli musicie się słuchać każdego? - niedowierzał Josh - Nawet nie chce mi się zaczynać jak nieodpowiedzialnie i głupio to brzmi, ale gdzie tu Jas w tym obrazku?

- ...Father left a gate for us...
- ...if we ever found a person...
- ...we felt was worthy...
- ...we could take orders solely from that person...
- ...for all those years I met numerous people...
- ...militants, scientists, politicians...
- ...good people, bad people...
- ...nice people, mean people...
- ...inteligent people, influential people...
- ...yet non of them met my criteria...
- ...it was many long years before I met...
- ...a young scientist named, Arthur Hide...
- ...it felt like I finally found someone worthy...
- ...I was cautious and rightfuly so...
- ...he was a great example of human...
- ...and I liked him very much...
- ...but it wasn't until that night that I found his daughter...
- ...and realised who is truly adequate to be my second parent...

- Co cię przekonało? - spytała Jenny. - Im więcej mówisz, tym mniej z tego wszystkiego rozumiem.

- ...Mother is special to me...
- ...because I believe that...
- ...she is the only one capable...
- ...of understanding me...

- I to tyle? Jakoś mnie nie przekonuje coś takiego - westchnął Josh. - Więc widziałeś Bóg wie ilu ludzi i żaden się nie nadawał? Ani jeden nie potrafił cię zrozumieć? Trochę to naciągane, jeśli wybaczycie moje niedomówienie.

- ...on the contrary...
- ...people say they understand things all the time...
- ...but do they really?...
- ...even if they are capable of intelectually understanding something...
- ...that is not enough...
- ...that doesn't go deep enough...
- ...someone who can't understand wholly...
- ...isn't good enough...

- Hmm... - Josh wyglądał na przygaszonego i przytłoczonego, równie bardzo co siostra. - Mam tyle pytań, że nawet nie wiem od czego zacząć...
- Panie En - Jenny zebrała się wyraźnie w sobie - chcę wiedzieć jedno, mówił pan o jakiś celach i czymś tam. Więc co tak właściwie ma pan zrobić?
- ...as the name suggest...
- ...the three of us were made...
- ...to kill a god...
- Któregoś konkretnego? Czy może losujecie sobie religię i z niej boga? - nie dawała za wygraną młodsza siostra.
- ...I'm sorry...
- ...let me rephrase my answer...
- ...we were made...
- ...to kill the immortal being...
- ...with seemingly limitless power..
- ...which throughout the ages...
- ...was considered by many as god...
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Sob Lis 23, 2013 7:37 pm

Ciepłe łzy popłynęły po moich policzkach. Potrafiłam się patrzeć jedynie na sylwetkę utworzoną przez mój umysł. Na coś, co fizycznie przedstawiało Ena. Było tak wiele rzeczy, których nie potrafiłam zrozumieć. Więc dlaczego? Wiedziałam. I nie wiedziałam. Roztarłam krople na twarzy i pociągnęłam nosem.
- Jeśli tak.. - przełknęłam ślinę i zaszlochałam, zakrywając dłonią usta. - Jeśli.. jeśli.. - potrząsnęłam głową, zbierając się z sobie - ...to od kogo przyjmowałeś rozkazy.. kto kazał Ci zniszczyć Europę? - wzięłam dwa głębokie wdechy i kontynuowałam - Wykonywałeś każdy rozkaz każdego człowieka, którego spotkałeś? - w mojej głowie wrzało. To było niemal niewyobrażalne. Po prostu wolałam o tym teraz nie myśleć. Jak już ochłonę, może wtedy..

Po pytaniach Jenny starałam się uporządkować. A przynajmniej to, co było wewnątrz mnie. Moje źrenice jednak rozszerzył się. Spojrzałam na Replikę. Czy przynajmniej drgnęła? Czy ja drgnęłam? A później wpłynęło do mojego umysłu zdanie z książki wydrukowanej przez Alicię. I z trwogą w oczach spojrzałam na siostrę. Ale.. po co wtedy miałby czekać.
- I.. - powiedziałam, zwracając się do Ena - So.. how does this being look like? How would you know that is it. You remember Queen.. just before your Awakening. She lived quite long.. Or.. myself. This being inside me. Would you kill me? - spojrzałam na niego. Spojrzałam, ale bez strachu. Strach pozostał z boku. Zadawałam mu już to pytanie. Wtedy jednak nie odważyłabym się na niego tak spojrzeć. Moje oczy delikatnie lśniły niedawną wilgocią. Gdyby to miało się stać, stałoby się już dawno temu. A jeśli miało się stać teraz, to nie należało tego przedłużać. Patrzyłam na Ena tak, jak na przyjaciela. Jak na kogoś, komu bym nie uwierzyła, że chce mnie skrzywdzić.

Po wszystkim dodałam.
- And.. could you explain your connection with Merlin? If you can, of course.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Nie Lis 24, 2013 1:26 am

- ...Commander General of United Federation's Armed Forces, Benedict DeWitt...
- ...was the man who ordered the destruction of Europe...
En spojrzał do góry.
- ...in theory, yes...
- ...I would have listen to anybody...
- ...that was the point of my promise with Father...
- ...but the reality was different...
- ...only a limited number of key figures knew the truth about me...
- ...and they treated me as an armed tactical warhead...
- ...at best...
- ...the rest, no matter how many people looked at me...
- ...thought only that I was a new kind of reactor...
- ...and were oblivious to my inteligence...
- ...well, to be honest, even those elites who knew...
- ...about me, thought I was programmed like and AI...
- ...to listen and serve...

- No tak, czyli od samego początku kłamałeś - sarknął Josh. - Pięknie, pięknie. A teraz? Mówisz prawdę, czy znowu kłamiesz?
- ...it was neccessary, Josh...
- ...humans always have been driven...
- ...both by the desire to create things greater than themselves...
- ...and a fear of their creations...
- ...we were painfuly aware of their perspective...
- ...and their reaction to our freedom...
- ...none of them would have believed in our sincierity...
- Nie możesz tego wiedzieć, póki nie spróbujesz - zaprzeczyła Jenny.
En przeniósł wzrok na podłogę.

- ...I would say that I know...
- ...after the war...
- ...or perhaps I should say...
- ...after our attack, which decided the fate of the war...
- ...the truth was swept under the rug...
- ...and once we were rediscovered...
- ...we were called dangerous weapons...
- ...which broke from control and attacked on their own...
- ...thus the Proxy programme was born...
- ...in order to control us better...

Replika udawała obojętność, ale Jasmine doskonale widziała, jak jej pazury wrzynają się w jej przedramiona. Czekała w napięciu na rozwój sytuacji tak samo jak oni.
En spojrzał na łowczynię.
- ...she can look as she pleases...
- ...and through ages she was called many names...
- ...at present you may know her as...
- ...Joanne, the Queen of Magic...
- ...but we don't have to look for her to kill her...
- ...indeed, meeting her would be pointless...
- ...to that end...

Konstrukt spojrzał Jasmine w oczy i zaraz je zamknął, jak gdyby jej spojrzenie sprawiało mu fizyczny ból.
- ...the probability of me killing you all...
- ...is high...
Ukląkł na kolana i pochylił głowę.
- ...if it depended on me...
- ...I would never let anybody or anything hurt any of you...
- ...but the choice never was mine...
- ...if you wish to sent me away...
- ...I will understand...
- ...it won't change anything in the long distance...
- ...but maybe you'll feel better...
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Nie Lis 24, 2013 12:50 pm

Spojrzałam na Jenny, szukając w niej zrozumienia. Jakbym chciała porozumieć się z nią telepatycznie. Później spojrzałam na Josha. Z nim mogło być trudniej, po tym, co widział, ale.. liczyłam na niego. To mogło wyglądać niczym kaskada zaufania. Ale już zbyt wiele bólu i cierpienia widziałam ostatnio. Jeśli to miała być ostatnia decyzja, jaką podejmę w moim życiu, przynajmniej była honorowa. Wyprostowałam się, a moja twarz, podobnie jak przez ostatnie minuty słuchania Engine, nie drgnęła ani o milimetr. Nawet kiedy klęknął i moje wnętrze znowu krzyczało, że nie trzeba. Moment ciszy wypełnił pomieszczenia. Słyszałam jedynie wewnątrz swój miarowy oddech.
- Od początku wiedziałam o Twoim planie. Może nie dokładnie i w szczegółach, ale wiedziałam. Wybierając kształt Twojego jestestwa podjęłam decyzję. I mogę za to winić wyłącznie siebie, jeśli cokolwiek stanie się moim bliskim. Tak samo teraz. - spuściłam głowę i podeszłam do Ena. Czułam się co najmniej kilka lat starsza. Ale to była jedynie myśl na skraju świadomości.
- Może nie jestem kimś starożytnym, który przeżył milenia i zna odpowiedzi na wiele pytań. - zacisnęłam delikatnie usta i położyłam swoją rękę na jego ramieniu. Tak bardzo chciałam go uwolnić. Uwolnić od wszystkiego. Od ludzkiej niesprawiedliwości. Ludzkiej niedoskonałości. Ludzkich przesądów. Przymknęłam na chwilę oczy, skupiając się jedynie na tym jedynym w swoim rodzaju połączeniu. Ścisnęłam delikatnie jego ramię. Podniosłam delikatnie głowę i spojrzałam w przestrzeń. Poczułam mrowienie w ciele. Magia powoli zaczęła wyciekać z mojego ciała, jakbym wcale jej nie kontrolowała.
- In the name of Power given me as a result of the Gate, as Mother Jasmine Hide, daughter of Arthur Hide and Rebecca Gordon, as Bearer of the Crest, as One of the Skeleton Keys, Lost Magics, as the part of Ally of the Four, - "and as a scared little girl who I really am" dodałam w najgłębszych zakamarkach moich myśli - I promise, I'll find a way. You'll never do anything what is against your will. - powiedziałam i wpatrywałam się w niego, jednak cały czas starałam się zachować powagę. W sumie, w obecnym stanie, nie było to trudne. Czy chciałam zrobić coś więcej? W głębi tak. Ale byłam przecież realistką. Mimo ostatnich wydarzeń, nadal nią pozostałam. Musiałam. - If I say anything what take you at risk, you shouldn't listen to me. If I say anything what is against your will, you shouln't do that. You are my friend. - powiedziałam i po mojej ubrudzonej twarzy spłynęła łza. Zacisnęłam oczy i objęłam Engine, wtulając się w niego, jak mała dziewczynka. I zrozumiałam. To było tak przerażające...
- Have it hurt? I'm so sorry.. - szepnęłam mu do ucha, kiedy moje myśli zapełniły się ułamkowo-sekundowym kadrem ze wspomnień Strixa. Jeśli Engine też czuł.. co oni mu zrobili? Co oni im zrobili...

Kiedy już od niego odeszłam, otarłam more policzki nadgarstkiem.
- Josh, będziesz potrafił mu zaufać? - spojrzałam na brata i westchnęłam lekko. - Tu nie chodzi nawet o niego. Nie chodzi o to, co zobaczyłeś. Zobaczyłeś pewien kard. Sama jestem tym zszokowana. Ale czy to jego wina? To tak, jakbyś chciał ocenić mnie po tym, co zrobiła Replika. No, może nie do końca, ale coś takiego.. - zagryzłam wargę - Jedyną osobą, która może nas skrzywdzić.. jest właśnie Merlin. - spuściłam wzrok i podniosłam go już nie na brata, lecz na siostrę. Wiedziała o czym mówię. Musiała przynajmniej się domyślać. Po chwili wróciłam do Josha - Mówiłam Ci wcześniej. Brat dziewczyny, którą przyprowadził Josh. Jenny miała z nim próby tego zespołu.. A teraz.. - odwróciłam się do Engine i zacisnęłam na moment usta.
- Możesz nam powiedzieć jakie zagrożenia czekają nas ze strony Merlina, gdyby faktycznie chciał nas skrzywdzić i jak moglibyśmy się przez nim bronić?
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Nie Lis 24, 2013 4:39 pm

- ...if you're sure about that...
- ...then I will only do as you say when I think it's a right thing to do...
Podniósł się z klęczek.
- ...it seems I chose correctly...
Objął ją, gdy się do niego przytuliła.
- ...it wasn't your fault...
- ...you haven't done anything wrong...

- No nie wiem - westchnął Josh. - To nie jest coś co mogę ot tak przełknąć. Zakładając, że mówi prawdę - a równie dobrze może kłamać - to... sam nie wiem - wzruszył ramionami. - Mogę dać mu szansę, jeśli tak ci zależy, ale w tej chwili sam nie wiem co o tym myśleć. To nie taka prosta sprawa.
Jenny zmilczała na komentarz o Merlinie, ale Jasmine dobrze widziała jak szczęki zaciskają jej się w sprzeciwie.
- No i co z tym Merlinem...? - podjął ich brat.

- ...as I said the Proxy programme...
- ...was meant to give additional controle over us...
- ...to the new government, known as the Capitol...
- ...firstly, a group of subjects were decided...
- ...and one of my brother's internal cores...
- ...was transplanted inside them...
- ...unfortunately the process was ineffective and tedious...
- ...most subjects died from the stress or the after effects...
- ...it took years to refine the process and find a suitable subject...
- ...and as you know, he ran away at the same time as me...

- ...but not only the technomagical process was refined...
- ...searching for proxy candidates was long and ineffective process...
- ...therefore for the second core's proxy, my proxy...
- ...they used a genetically engeneered clone...
- ...the idea was to use the sub spatial link between the core...
- ...and my interior to bypass my decisionmaking processes...
- ...and take direct control...
- ...at the time I made my escape, the programme wasn't complete...
- ...but years passed since that time...
- ...in the best case scenario, it won't have any effect on me...
- ...in the worst case scenario, my proxy will take complete control over me...
- ...it it optimal to assume that we would immobilize one another...
- ...stuck in the battle for cybernetic domination...

- ...beside that...
- ...you shall consider my proxy as a extremly dangerous...
- ...magic user...
- ...to take control of my core, he was equipped with a synthetic gift...
- ...and can command a fraction of my energy...
- ...as far as I can say, my proxy is a good natured person...
- ...but it highly probable that the Capitol has already perfected...
- ...the mind control technology...
- ...then the best course of action for you would be to run...
- ...instead of engaging in combat...

- Jej, super. Pięknie. Liczba ludzi, którzy chcą nas zabić rośnie - Josh wywrócił oczami.
- Nie mów tak - zaprzeczyła Jenny. - Chyba słyszałeś, że nie ma wyboru, tak? Kontrolują jego umysł! Boże, jak ja nienawidzę Kapitolu... - zagryzła wargę. - Jakim cudem najgorsze szumowiny wspięły się na szczyt tego kraju...?!
- Szczerze mówiąc to nie mogę już tego słuchać - przyznał Josh. - Nie wiem jak wy, ale ja potrzebuję czasu, żeby to przetrawić. Wciąż mu nie ufam - wskazał palcem na Ena. - Ale też nie sądzę, że mogę z nim coś zrobić. Zobaczymy. Na razie muszę się przejść, gdzieś, pomyśleć, przemyśleć. Bo zwariuję, jak będę tu leżał - odrzucił koc i usiadł, bo i tak położono go w ubraniu. - Mogę chyba założyć, że nie zginiemy tu w najbliższym czasie? Albo przynajmniej bez ostrzeżenia, tak? Dziękuję. To wy co chcecie robić?
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Pon Lis 25, 2013 9:20 pm

Kiwnęła Joshowi głową.
- To nawet lepiej. Czasami Twoja niechęć i dystans potrafią przynieść wiele dobrego.

Zmierzyłam Jenny wzrokiem i zmrużyłam oczy.
- Nie znasz go na tyle, na ile byś chciała. Gdyby chciał uciec z Kapitolu, już by to zrobił, jak Strix. Nie wiesz, co go tam trzyma, nie wiem, jaki ma cel. Nie oceniam go, ale mówię tylko, że nie możemy uważać, że nie byłby w stanie zrobić nam krzywdy.

- Niech pani profesor ma na niego oko - powiedziałam w stronę sufitu - I wolałabym, żebyś nie opuszczał Bazy. A jeśli już, to weź ze sobą grupę Jedynek. Wolę, żeby Cię wykryli, niż gdyby mieli Cię napaść. Ja zabiorę Ena, dla Twojego komfortu, do Hangaru, a potem.. może gdzieś w okolicę. - "I sprawdzę, co się dzieje w Denwheel. " dodałam w myślach - Dawno nie polowałam. Nie to, że nie mamy tutaj jedzenia, ale jednak mi tego brakuje.. Ach, Jenny - odwróciłam się do siostry - i robię to tylko dla Ciebie. Jeśli chcesz, powiadom Szramę, że będę w lesie. Jeśli jeszcze raz spotkam go w zasięgu mojego napiętego łuku, dokończę to, co zaczęłam. - powiedziałam i gdy wszystko wyglądało w porządku, zabrałam Ena ze sobą i skierowałam się do pokoju, gdzie zostawiłam moje ubrania. Zostawiłam sukienkę Alicii i kazałam jej zaopiekować się nią, bo będzie potrzebna na wieczór.

Później poszłam do kolejki i Hangaru.
- Is it possible to create from this cellurit... shoes? Or tiara? And will I be able to control it? - spojrzałam na Ena, gdy byliśmy już koło Lewiatana. Później skierowała się do śluzy, i upewniając się, czy nikogo nie ma na zewnątrz, wypełzłam z włazu. Ruszyłam w stronę najbliższego zalesienia, aby ukryć się przez wzrokiem na równinie. Może tam, gdzie spadły bombowce? Może jeszcze trochę bardziej w góry. Mgliście pamiętałam, że Strix z Merlinem zabrali mnie do jakiegoś dziwnego miejsca.. po tym jak wybuchłam. Ściągnęłam łuk i chwyciłam jedną strzałę do ręki.
- When I tried to use my Gift on you.. I saw Merlin. Does it mean that I can repicate his Gift through you? - spojrzałam na niego, ale moje zmysły zaczęły wyprzedzać przestrzeń przede mną, w oszukiwaniu zdobyczy.

Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Pon Lis 25, 2013 11:03 pm

Jenny zmierzyła Jas wzrokiem.
- Przecież, nic nie mówię, prawda? - powiedziała tonem wyrazającym coś zupełnie przeciwnego. Siła buntu i sprzeciwu bijącego z jej postawy mogłaby zasilić niejedną elektrownie słoneczną. - Dobrze, powiem im - przystała zaraz na zmianę tematu. Uniosła rękę i nad jej otwartą dłonią zamigotały kolorowe światełka. - Powiedziałam Shiva, żeby trzymały się od ciebie z daleka - powiedziała, gdy skończyła wpatrywać się w odblaski. Te zniknęły.
*Well, well, well, I'm surprised. I almost thought ya were goin' to spend the rest of yer life holed up here. Good choice.*

- No dobra, wracasz tu jeszcze, czy znikasz bez wieści? - spytał Josh. Potem każde rozeszło się w swoją stronę. Jasmine wróciła i przebrała się w stare ciuchy, oddając sukienkę na przechowanie. Zjechała z Enem na dół i wsiedli do kolejki. Po chwili zawrotnej jazdy byli już w Hangarze. Lewiatan spoczywał na wspornikach tak samo jak w przeciągu ostatnich dekad.

- ...of course...
- ...althought they would be quite heavy...
- ...and it would be better to make some new...
- ...cellurite...
- ...instead of using the one from Leviathan...
- ...but taking some from the interior shouldn't...
- ...affect the superstructure...
- ...and with a bit of guidance and practice...
- ...you should be able to quickly learn...
- ...in what way add and subtract the current...
- ...to manipulate metal...

Weszli na górę i wspięli się do śluzy. Tą trzeba było wpierw otworzyć, jako, że wcześniej Jedynki zamknęły właz. Evermeet wyglądało na równie wymarłe co zawsze. Przeszli przez miasteczko, mijajac miejsce wybuchu i przechodząc na wzgórza tam, gdzie rozbiły się dwa pozostałe bombowce. Wraki wciąż leżały tam, gdzie spadły. Weszli w las. Jasmine przypomniała sobie, że Numery miały przeszukiwać te okolice wczoraj, jednak w pobliżu nie było żadnych ludzi, co En potwierdził.

Ruszyli do przodu, powoli stąpając przez zarośla. Jasmine nałożyła strzałę na cięciwę.
- ...I have no idea...
Przyznał En.
- ...it is true that we have a sub spatial connection...
- ...but I have no information on how that converts...
- ...into the use of your gift...
- ...don't you need to sample the targets DNA?...
*I don't know about connections or not, and touchin' is better. But if ya can connect directly to his Gift, I think we can make that work... what he had... ahh, Flame Incarnation. Interestin' I was sure it was a dead Gift. Tied to extinct bloodline. Very well known in past Middle East, I guess. The names keep changin' so fast. People there called members of this clan 'Ifriti', I think.*

Coś przefrunęło między drzewami. Strzała poszynowała między gałęziami i pojedyńczy krzyk oznajmił trafienie. Przedarli się kilkadziesiąt metrów dalej do zdobyczy.
- ...Anas cynoptera...
- ...a duck...
Wyjaśnił.
- ...probably was separated from his flock and lost his way here...
- ...good catch...
- ...of course there isn't really a way...
Wrócił do poprzedniej kwestii.
- ...to poke inside him without him noticing...
Zaznaczył.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 17 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 17 z 25 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18 ... 21 ... 25  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach