Immortem
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Denwheel (Jasmine)

2 posters

Strona 12 z 25 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 18 ... 25  Next

Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Pią Wrz 27, 2013 10:32 pm

Burza uczuć, która mnie w tym momencie ogarnęła była nie do opisania. Przypomniał o sobie. A już prawie zapomniałam. Znowu. Znowu rozdrapał ranę, która zaczęła krzepnąć. Zawsze tak robił. Chcicałam jednym ruchem, krokiem, przyszpilić się do golema i pchnąć w niego swoją moc, jednak moje ciało, kontrolowane przez inną część umysły, stało jak wryte, zaciskając zęby i pięści ze złości. Znalazł mnie nawet tutaj. Czy chciałam z nim rozmawiać? W pewnej chwili byłam gotowa poprosić Ena, aby zniszczył twór. W drugiej, aby go wzmocnił. Sama chciałam go wzmocnić.

Oblizałam delikatnie usta, dając sobie odrobinę czasu na uspokojenie umysłu.
- Your brother? How did he find us here? - "i jak do jasnej ciasnej Strix wszedł w posiadanie identycznego osobnika, jak ja.." To był zbyt dziwny zbieg okoliczności. W pewnym momencie, pomyślałam, że może Strix jest bratem Ena, ale przecież wyglądał zbyt ludzko. Podeszłam do golema na tyle spokojnie i opanowanie, na ile mogłam. Znowu sięgnęłam po echopatię i odrobinę magii, przyłożyłam rękę do klatki piersiowej golema czy łącznika i pchnęłam w niego magię, która rozpłynęła się w postaci, starając się ją ustabilizować. Przynajmniej fizycznie.
- Miałeś się ze mną nie kontaktować. - powiedziałam ostro w stronę żużlu. Moja twarz przypominała teraz stalową maskę. Ściągnęłam do siebie brwi. - Uciekłeś. I zostawiłeś tą.. - przełknęłam ślinę - Silver, żeby mnie zatrzymała? Dobre sobie. Masz szczęście, że pozostawiłam ją przy życiu. - dokładnie rozważyłam następne słowa, robiąc pauzę - Gdybym chciała Cię znaleźć, to bym Cię znalazła. Ale miałam ważniejsze rzeczy na głowie, niż uganianie się za dzieckiem, które samo nie wie, czego chce. - byłam wściekła. Oddychałam ciężko, jakbym walczyła z potężnym jeleniem lub uciekała od olbrzymiego wilka. Przebłyski o niczym nie świadczą. To przez niego wpakowałam się w tą całą sytuację. Jaką idiotką musiałam być, żeby mu uwierzyć w to, że musimy uciekać? Bałam się, ale było coś jeszcze.. nie chciałam ryzykować, a sytuacja z bazą Josha była idealna. Niemniej jednak teraz czułam się okropnie. A on jeszcze chciał się ze mną skontakować? Po tym wszystkim. Nienawidziłąm go. Za to, że nas zostawił. Że mnie zostawił. Bez słowa. Bez spojrzenia w oczy. Po tym, jak widywał się dzień w dzień z Jenny. Gdyby to był on, a nie jakiś golem, nie ręczyła bym za siebie. Teraz pozostawało mi tylko czekać.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Sob Wrz 28, 2013 11:10 am

- ...Yes, my brother's proxy...
- ..."found" implies that at one point we were "lost"...
- ...which never was the case as far as I am aware...

Jasmine zeszła po schodach na podłogę hangaru. Marionetka obróciła się w stronę jej kroków. Nie miała oczu ani uszu, ale zdawała się słyszeć. Gdy położyła rękę na piersi golema, głowa ze spalonej ziemi, opadła, jakby chciała spojrzeć na jej dłoń, a potem podniosła się, jakby śledząc linię jej ramienia do głowy. Choć nie miała oczu.
- Co? ... ...ówisz? Nie ... ..ę! - żużlowa głowa powoli pokręciłą się na boki.

Łowczyni wlała swoją magię w golema, ale nie wyglądało na to, żeby było coś nie tak z jego fizyczną stroną. Kawałki spalonej ziemi trzymały się razem całkiem nieźle. Problem leżał w magii przesyłanej od Strixa.
- ...magic can be many things...
- ...but it's inefficient...
- ...as a long range communication tool...
- ...even our abilities aren't unlimited...

Marionetka ponownie na nią spojrzała. Sczerniałe dłonie uniosły się i schwyciły ją za ramiona.
- Nie... ... ... posłuchać! Musi... ...ciekać! K... ...pi... ....ol - usta tworu otwierały i zamykały się powtarzając to samo słowo - Ka... ... ...ol!
Ciężko było powiedzieć na ile marionetka odzwierciedlała Strixa a na ile pokazywała jedynie to co chciał pokazać, ale zacisnęła teraz usta we frustracji. Uniosła prawe ramię i wycelowała je w dach hangru.
- Uci... .k... ...ajcie! ...owce! ...by! ...owce! ...omby! ...umiesz ...nie?!
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Sob Wrz 28, 2013 5:46 pm

- Found implies that we weren't hidden enough. - skwitowałam słowa Ena przymrużeniem oczu.

Później moje źrenice jedynie się powiększały. Otworzyłam szeroko oczy.
- Jak?! - moja echopatia szturmem, niczym "pikujące" w górę zwierze, wystrzeliła ponad ziemię w poszukiwaniu Czarnych. Szukałam ich zawzięcie, marszcząc czoło i sapiąc.
- Engine, can you feel if Leviathan is completet? They are attacking us. - zmrużyłam oczy - I suppose. They're bombing us. Will you be able to change the route of bombers? - oddychałam głęboko, jakby ktoś położył mi kamień na klatce piersiowej. Byłam jeszcze bardziej wściekła. Zlokalizowali nas? A tak bardzo chciałam zrobić z tej placówki coś wyjątkowego. A teraz mam ją całą ukryć? Tak bardzo było mi jej szkoda.
- Engine, do you manage to.. earase 48 people you're talking about previously? This Black... - zacisnęłam zęby, ale po chwili wypuściłam powietrze. - Nevermind. Do you have any plan how we can protect this place? Or we'd better take Leviathan from this place? - powiedziałam do Ena i znowu chwyciłam za barki golema.
- Jak dużo mamy czasu? Czy jeśli ich zabiję to dadzą mi spokój? Zabiję ich... - zaczęłam szeptać ostatnie słowa, powtarzając to w kółko i w kółko. Chwyciłam rękę golema. - Pokaż ile mamy czasu... - niemal warknęłam w stronę stwora, przerywając swoją mantrę. PRzez myśl przebiegło mi, czy budzić Jenny. Josh potrzebował odpoczynku, ale Jenny była Czarodziejką. Oby udało nam się uruchomić Lewiatana...
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Sob Wrz 28, 2013 6:28 pm

Zmysły Jasmine wzleciały nad Evermeet. I nic szczególnego nie zobaczyły. Rozejrzała się dookoła po zniszczonym miasteczku, ale nie zobaczyła ani bombowców ani bomb. Zwróciła swój słucha na wzgórza, gdzie znalazła wcześniej obserwowaną grupę. W międzyczasie dołączyło do nich 8 kolejnych osób, więc teraz było ich dwadzieścioro. Wciąż mniej niż połowa.

- ...we are not being attacked...
Zaprzeczyła Sfera.
- ...however, there are 3 aircrafts, 82 km away...
- ...moving in this general direction...
- ...at 400 km/h, if they mantain their course...
- ...they will reach us in 12 minutes...

- ...as for Leviatan...
- ...if I power him up...
- ...and serve as a power source...
- ...and your brother serves as a pilot...
- ...it should be capable of flight...

En przechylił głowę na bok.
- ...I am mearly a tool, Mother...
- ...I will do what you shall command...
- ...if you tell me to...
- ...kill...
- ...destroy...
- ...serve...
- ...I shall comply to the best...
- ...of my abilities...
Uniósł ku niej otwartą dłoń.
- ...whatever it is you desire...
- ...give out the order...

- Jas...! Mu... ...cieka...! - Marionetka zacisnęła twarde dłone na jej własnej. - Zauf... - nagle żużlowa istota szarpnęła się, odwracając w prawo. - ... znalazła mn...!
Przez głowę łowczyni przeleciał obraz, niczym stopklatka z filmu. Jej płuca napełniły się gorzkim, pełnym smogu powietrzem. Stała na dachu, spoglądając na stalowoszare niebo i wiele kominy fabryczne buchające dymem w niebo. Sylwetka okutana w czarne, powiewające szaty od stóp do głów, celowała w nią ręką.
W następnej chwili golem odleciał w bok, niczym pchnięty eksplozją, której nie było. Żużel rozleciał się na wszystkie strony, wymazując obecność Strixa w pomieszczeniu.
- ... backlash reaction...
- ...10 minutes untill the arrival of aircrafts...
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Nie Wrz 29, 2013 10:44 am

- Jak? - zerknęłam to na Engine, to na miejsce, w którym jeszcze wcześniej stała sylwetka. Jak mogłam mu pomóc? Nawet nie wiedziałam, gdzie teraz jest. Czarne szaty... W jaki sposób będę w stanie więzić 20 osób? Wzdrygnęłam się. Los zazwyczaj bywa zabawny. Gdybym ich zabiła tam, na miejscu.. teraz nie sprawialiby mi tutaj problemu.. Wszystko, wszystko zawsze musiało iść nie tak, jak trzeba. Znaczy.. na początku zawsze idzie tak jak trzeba, tylko potem coś się.. psuje. Zastanowiłam się przez chwilę, czy lepszym pomysłem byłoby ujawnienie im istnienia Engine, czy Lewiatana.
- Could you destroy aircrafts from here or should we go up? - spojrzałam na Ena. Tak bardzo nie chciałam opuszczać tego miejsca. Ale jeśli mielibyśmy przenieść się do Alicii.. potrzebowaliśmy pozbyć się wszystkiego, wszystkich. Spojrzałam w stronę drzwi 27. Powiedzmy, że miała szczęście. Jeśli przeżyje, to brawa dla niej.
- I'll go to wake Jenny up. Josh need some rest.. I don't know if he is capable of serving as a pilot right now. So.. do you think we manage to survive here? - spojrzałam na Ena i po chwili ruszyłam do stróżówki. Tam obudziłam Jenny i pokrótce poinformowałam ją, z czym mamy do czynienia.
- Nie chciałam budzić Josha.. ale tylko on będzie w stanie sterować statkiem. Nie pozwolę, aby dostał się w ręce Kapitolu. Jednak on jest wycieńczony. Może poradzę sobie ze zniszczeniem sił, które nadciągają, ale.. to tylko da nam trochę czasu. Przynajmniej tak przypuszczam. Wiedzą, gdzie jesteśmy. Przypuszczają. - poprawiłam się - Nie chcę ich zabijać, ale wydaje mi się, że oni nie mieliby takich dylematów względem nas.. znaczy.. ja to wiem. Przynajmniej niektórzy. Tylko ile to jest warte? Nie zrezygnowali z Twojego oblężenia. Najpierw musimy uciec w głąb lasu, upewnić się, że nas nie śledzą.. i wrócić do Alicii. Chyba nie będzie innego wyjścia. Nie powinnam przynieść tutaj tych nadajników.. - spuściłam głowę.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Nie Wrz 29, 2013 3:28 pm

- ...synchronized reaction...
- ...reciver replicated state od the proxy...
- ...when the signal was lost...
- ...reciver lost its structural integrity...
En spojrzał w dół i uniósł swoje ręce, jakby trzymał coś dużego w dłoniach. Między nimi zaiskrzyło i zapłonęło, tworząc kulę płynnego ognia, mniej więcej dwukrotnie większej od zwykłej piłki. Była dużo większa od poprzedniej kulki, która ogłuszyła Czarnych.
- ...it would be best to limit distance and obstacles...
- ...but if you so desire...
- ...I can do it from here...
- ...using this as a medium...
- ...just give the signal...
Sfera przez chwilę zwlekała z odpowiedzią. Być może En nie wiedział jakie mają szanse, może nie potrafił tak zgadywać. A może nie chciał jej przygnębiać odpowiedzią.
- ...threat level of current enemy forces is low...
Powiedział w końcu, po krótkim wahaniu.

Jasmine wbiegła na górę, obudziła Jenny i streściła jej pokrótce sytuację. Jej siostra usiadła, rozczochrana po drzemce i ukryła twarz w dłoniach, pozwalajac by włosy spadały jej wokół głowy w nieładzie. Minęło kilka sekund. Pół minuty. Minuta. W końcu pociągnęła nosem, przetarła twarz i odciągnęła włosy do tyłu prostując się.
- No dobra - wstała, przytrzymując się biurka. - Odciągnę ich stąd - powiedziała i zaraz dodała. - Nie do końca rozumiem, ale ten statek nie może się dostać w ich ręce, tak? A tylko Josh może go stąd zabrać, tak? A on potrzebuje odpoczynku, tak? Nie jestem pewna... ale podejrzewam, że coś bierze. Kto wie jakie to miałoby skutki dla jego zdrowia... No i pomijając już koszmar tego, że masz iść tam ich mordować, nic nam to nie da, przyślą ich po prostu więcej następnym razem. Więc jedynym sposobem jest to, żebym ich stąd odciągnęła. Może nawet dała się złapać.
Ruszyła do drzwi i wyszła na korytarz śluzy.
- Przede wszystkim to moja wina, gdybym nie siedziała tam jak małe dziecko nigdy by do tego nie doszło. Ale w tej chwili nie chcę robić nikomu wymówek, ani tobie ani sobie. Gdybym na ciebie wtedy nie czekała, uciekałabym. Więc nawet jeśli mnei złapią, wróce do was. Mam już serdecznie dość tego jak nasza rodzina rozpada się kawałek po kawałku. Chcę zobaczyć mamę i Jeremiego... poza tym jestem z nas najszybsza. A jeśli o nich chodzi, to was chyba nie widzieli, prawda? Więc spodziewają się tylko mnie, uciekinierki, ukrywającej się w ruinach... to jest wyjście? - skinęła głową na wielkie drzwi obrotowe prowadzące do tunelu, którym tu weszli.
...5 minutes until arrival...
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Nie Wrz 29, 2013 7:11 pm

- Jenny, nie możesz dać się złapać. Nie wiesz, co oni mają. Strix próbował mnie ostrzec. Jeszcze parę dni temu nie myślałam, że pozostały tutaj jakiekolwiek szczątki po wojnie. I to działające szczątki. Boję się myśleć, co może mieć Kapitol. Josh by mnie zabił, gdybym ot tak pozwoliła sprzątnąć mu statek sprzed nosa. Poza tym... sama też bym wolała, aby oni tego nie mieli.. ale nie pójdziesz sama. - chwyciłam ją za rękę i ścisnęłam - potrafię poruszać się bezszelestnie. Będę Cię osłaniać. No i może będę mieć okazję, żeby jednak być tą najszybsza - uśmiechnęłam się łobuzersko i szturchnęłam siostrę. - Pójdziesz pierwsza, ja za Tobą. A - spojrzałam na Ena - Get rid of aircrfts 30 seconds until they arrives. Try not to kill anyone. Stay here and protect Josh. Be prepared to run Leviathan. - skinęłam w jego stronę i wróciłam do Jenn - Tylko nie nabaw się kłopotów. Jakbyś mnie potrzebowała, daj mi znać.. - skinęłam także głową w jej stronę.

Gdybym nie napotkała żadnych innych trudności, odczekuję chwilę po wyjściu Jenny, śledząc ją echopatią i sprawdzając teren dookoła, a następnie ruszam w ślad za nią, ukrywając się w ruinach, ale jednocześnie pozostając w odpowiedniej odległości od siostry.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Nie Wrz 29, 2013 11:17 pm

- W porządku, nie dam się złapać. Ale musimy ich stąd odciągnąć, a potem zgubić na dobre. - Powiedziała, po czym ruszyła w stronę wyjścia.
...understood, Mother...
Jasmine ruszyła za siostrą, mijając obrotową śluzę i dwa rzędy Jedynek, które nie zareagowały na ich obecność. Chwyciła pręty wmurowane w ścianę pionowego tunelu i wspięła się z powortem do zaplecza budki strażniczej. Słońce już zachodziło i jego chwająca się tarcza rzucała jeszcze ostatnie, ciemnoczerwone promienie na okolicę.

Jenny siedziała, opierając się wyłamane z zawiasów drzwi wejściowe. Przeczesała palcami mokre od potu włosy.
- Pobiegnę między tymi budynkami - wskazała kilka ruin na ulicy przed parkingiem - a następnie zacznę lecieć między nimi. Przy granicy miasta wzniosę się wyżej. Postaram się, żeby mnie zauważyli, że niby taka nieudana, paniczna ucieczka - dodała. - Dalej na północy niczego nie widzę, więc pewnie będę musiała zgubić ich na wschodzie, gdzieś w kanionach, albo lesie, z dala od tego miejsca. Jeśli chcesz mi pomagać, nie odmówię, ale pamiętaj, że jeśli pomyślą, że nie chowała się tu samotna dzika, a jest to jakaś baza Rebelii, to stracimy wszelaką szansę, żeby zostawili to miejsce w spokoju. Więc jeśli z jednej uciekinierki zrobią się dwie, nie wiem, czy tak łatwo będzie ich zgubić. Coś pominęłam...?

Jenny wysłuchała jeszcze ostatnich słów siostry, po czym wyleciała na ulicę i zaczęła biec wzdłuż ruin. Jasmine przekradła się półbiegiem miedzy samochodami, przeskoczyła przez dziurę w ogrodzeniu i wspięła się biegiem po nasypie z gruzu na pierwsze piętro budynku. Wyminęła walające się śmieci i przeskoczyła z okna do okna do kolejnego budynku. Widziała przez wybite okna i dziury w ścianach jak na plecach Jenny pojawiają się magiczne twory i jak skrzydła uderzają powietrze, odrywajac stopy dziewczyny od ziemi.

Na ciemniejącym tle północno wschodniejgo skrawka nieba pojawiły się trzy cienie, stopniowo rosnąć. Zza pleców Jasmine wyleciała kula płynnego ognia i z rykiem pomknęła w kierunku zbliżających się bombowców. Magiczne skrzydła uderzyły, podrywajac Jenny ponad zrujnowane budynki i nadając jej przyzwoitej prędkości. Ze wzgórz na południowym wschodzie dało się słyszeć zaskoczone krzyki, a po chwili warkot silników i światła szperaczy oznajmiły nadciągającą watahę ścigaczy.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Pon Wrz 30, 2013 6:54 pm

Utworzyłam dysk pod stopami. Dzięki echopatii będę w stanie śledzić ich z większej odległości. Jenny mówiła o bazie Rebeliantów, jednak musieli się zorientować, że ktoś mógł pomóc Jenny. Był tam przecież Matt i reszta. Czy faktycznie moja osoba zrobiłaby im różnicę? Poza tym, jaki był sens w grzebaniu w umarłym mieście? Miałam nadzieję, że żaden. Uniosłam się cicho i wysłałam zmysły dookoła. Jeśli okolica nadal była spokojna, a Jenny zaczęła znikać w oddali, skupiłam się na wyczuciu jej i jej pogoni, po czym ostrożnie zaczęłam podążać w jej kierunku, aby nie zgubić jej z radaru. Jednocześnie dbałam o to, żeby nie zauważyli mnie ludzi, którzy mogli przetrwać katastrofę bombowców. Chociaż do końca miałam nadzieję, że były to jedynie bezzałogowce.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Wto Paź 01, 2013 12:31 pm

Jasmine wzniosła się i leciała przy szczytach ruin budynków, odgradzając się miasteczkiem od Numerów ścigających Jenny.

W tym czasie kula Ena wzniosła się wyżej i uderzyła w pierwszy trójkąt bombowca. Piekielny gorąc z miejsca stopił metal, odcinając skrzydło. Kula zatoczyła łuk w powietrzu i przebiła się przez silnik we wgłębieniu w tyle. Nie zawracała już po trzeci samolot, a jedynie wyrzuciła z siebie łuk energii, który trafił i unieszkodliwił pojazd. Ryczący pocisk spadł w dół, prosto w watahę ścigaczy, zmuszając ich do zwolnienia i rozproszenia się. Kula wypaliła się i zniknęła.

Bombowce zaczęły spadać, niczym bezwładne kupy stali. Dwóch z trzech pilotów ewakułowało się, wystrzelajac z kokpitów razem z fotelem i opadając na spadochronach. Trzeci jednak musiał zemdleć, albo może mechanizm zaciął się od wyładowania energii. Przez chwilę Jasmine miała nadzieję, że jej siostra zmądrzała trochę przez ostatnie dni. Ta jednak zaraz potem skręciła w powietrzu, zrównała się ze spadającym bombowcem i dopadła bezwładnej stali. Jasmine z oddali zobaczyła obrys ramienia Shi, gdy Jenny wyrywała poszycie kokpitu ze statku i wyciągała pilota z fotela.

Odbiła się, wznawiając lot z pakunkiem, pozwalając by czarna maszyna wyrżnęła w ziemię kilka sekund później. Gdyby to właśnie ten bombowiec okazał się wtedy felerny... o dziwo jednak, bombowiec potraktowany wyładowaniem energetycznym i ten ze zniszczonym silnikiem, najbliższe im, uderzyły w ziemię i rozpadły się w mniejszym lub większym stopniu, jednak na tym się skończyło. Pechowy okazał się najbardziej oddalony od nich, bombowiec z urwanym skrzydłem, który wpadł w ostry ruch wirowy. Gdy uderzył w ziemię jakieś pół kilometra od Evermeet, jednak z niesionych przez niego bomb wybuchła, inicjując reakcję łańcuchową.

Seria następujących po sobie błyskawicznie wybuchów nie była tak efektowna wizualnie jak na filmach, jednak jej niszczycielska siła była o wiele większa. Pierwszy przyszedł dźwięk. Ogłuszający rumor dopadł Jasmine, która była dobry kilometr od epicentrum, biorąc ją z zaskoczenia. Straciła zmysł równowagi i percepcji, dysk zniknął spod jej stóp i runęła w dół, uderzając boleśnie o kawałek trawnika. Zaraz potem nadeszła fala uderzeniowa, zrównując z ziemią pierwsze szeregi napotkanych budynków i krusząc kolejne. Tuż za nią podążała fala termiczna, wypalając ziemię i smaląc kamień.

Jasmine czułą tylko kolejne fale gorącego tumanu uderzającego ją zewsząd. Świat wokół niej się walił i jedyne co mogła zrobić, to skupić się na obronie przed żywiołem sprowadzonym przez człowieka.

Gdy nawałnica ustała, wygrzebała się spod zwałów piasku i drobnych kamieni, plując popiołem. Wstała. Przez chwilę musiała czekać aż nogi z powrotem będą chciały jej słuchać. Powoli wspięła się na solidniej wyglądającą kupę gruzów, by rozeznać się w sytuacji. Po lewej widniało wielkie koło, składające się z wypalonej ziemi i zrównanych z ziemią budynków. Po prawej zauważyła resztki pozostałe z watahy ścigaczy. Numery zbierały się z podobnej warstwy popiołów co ona. Z dwudziestu naliczyła... dwóch stojących... i troje leżących, ale ruszających się. Między wypalonym kołem a resztką Numerów leżały jeszcze pozostałości po dwóch bombowcach. Jenny nigdzie nie było widać. Spróbowała przywołać Echopatię, ale nie mogła się dostatecznie skupić, zupełnie jakby magia jej umykła, jakby dar przeciekał jej przez palce. Musiała się opanować, ale nie wiedziała czy nawet oddechy Winga na coś się przydadzą przy szoku, albo co gorsza, wstrząśnieniu mózgu, jeśli takie miała.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Sob Paź 05, 2013 5:50 pm

- Engne, take the radiation or heat or dirt or anything from here.. and protect Josh and 27. I'll try to find Jenny.. Be prepared to launch the airship - powiedziałam i zamknęłam oczy, napinając wszystkie mięśnie. Zajrzałam do wnętrza siebie i przygotowałam się na ból, zaciskając zęby. Sięgnęłam po moc. Magia powinna już popłynąć i wzmocnić moje ciało, jeśli w ogóle tam była. Czy warto było wystawiać się na takie niebezpieczeństwo? Oględnie sprawdziłam pozostały stan mojego ciała, o ile było to możliwe. Jeśli Numery pozostały, Jenny miała większe szanse.

Jednak przecież i tak już byłam poszukiwana listem gończym. Otrzepałam się z kurzu, tam, gdzie było to możliwe i aby nie tracić czasu ruszyłam w kierunku, gdzie ostatnio widziałam Jenny, a potem dodałam miejsce, gdzie mogła znieść ją moc podmuchu. Shi się wścieknie. Przynajmniej to pozwoliło mi się na chwilę uśmiechnąć i oderwać od niepokoju. Po drodze starałam się odbudować moją tarczę i postawić ją w gotowość. Mimo, że byłam wycieńczona, to nadal liczyłam, że byłam w stanie stawić czoła Numerom. Dwójka na jedną.. Dla Jenny. I wtedy przypomniałam sobie, co mówiła Rosario. Przyspieszyłam kroku i skupiłam się na siostrze Echopatią. Musiała zadziałać. Musiała. Bałam się krzyczeć, ale byłam tego bliska. Jak inaczej ją znajdę? Jeśli nie była w stanie się ochronić, jeśli zanieczyszczenie faktycznie ją osłabia..
- En, remove it immediately! I can't.. - powiedziałam i jeszcze raz zacisnęłam zęby. Zacisnęłam pięści i starałam się napierać do przodu, nie miałam czasu do stracenia.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Sob Paź 05, 2013 7:35 pm

Jasmine minęła to co teraz było granicą miasta i wyszła na otwartą przestrzeń miedzy Evermeet a najbliższą linią wzgórz. Dwa stojące Numery właśnie zmuszały pozostałą trójkę do wstania kopniakami.
...yes, Mother...
Świat spadł jej na głowę. Dosłownie. Zupełnie jakby nagle grawitacja nabrała rozpędu. Jedna atmosfera, dwie, trzy, cztery... najpierw ugiął się jej kark. Potem kolana, aż upadła na czworaka. Czuła się jakby stała nad bezdenną przepaścią, która próbowała ją wciągnąć wgłąb otchłani. Cała okolica drżała i wibrowała, jednak zbyt słabo by można było to wyjaśnić trzęsieniem ziemi. Oczywiście nagłego skoku grawitacyjnego nie można wytłumaczyć trzęsieniem ziemi, ale...

Siła z głębi ziemi puściła i ciężar został zdjęty z jej pleców. Znowu mogła oddychać.
...I have absorbed heat and radiation soruces...
...existing in this area, Mother...
I faktycznie, promieniowanie w okolicy było zbyt słabe, by wyczuła je na barierze, ale pozostałe po wybuchu płonące szczątki, w szczególności krater po bombowcu, zgasły i wydobywały się z nich już tylko zduszone kłęby dymu.

Jasmine podniosła się i skupiła. Na sobie. Na magii w niej. Ktoś zacisnął jej imadło na skroniach, ale to jej nie powstrzymało. Jej moc na powrót zaskoczyła i schwyciła ją pewnie umysłem. Ból głowy zniknął, odetchnęła więc z ulgą. Uzupełniła barierę, której wybuch nigdy nie przebił, choć palił ją prawy policzek. Poza tym czuła się właściwie całkiem dobrze. O ile nigdy nie szło jej tworzenie przedmiotów, czy leczenie, ale nigdy jakoś nie miała problemów ze wzmacnianiem własnego ciała.

Ruszyła do przodu, sięgając po Echopatię. Za sobą miała miasto, po lewej pustawe równiny. Z przodu koniec półkola wzgórz, które ciągnęły się po jej prawej stronie i dalej. Za wzgórzami leżał ich las, z którego przyszli. Chwilę zajęło jej przedarcie się za basowe dudnienie niedawnego wybuchu, które wciąż zagłuszało inne dźwięki w okolicy. Jenny, Jenny.. moc Jeremiego zaczęła składać w całość obecne i wciąż rozbrzmiewające tu echa. Warkot silnika samolotu. Trzask wyrywanego kokpitu. Dudnienie wybuchu. Zobaczyła kontur skrzydlatej postaci, trzymającej człowieka w kasku. Kontur pokrywający się obrysem pancerza, gdy sfera fali uderzeniowej jej dopada. Zobaczyła jak postać jest niesiona na fali gorąca, jak rozpada się pancerz i jak siła rzuca dwójką ciał przez powietrze. Kontury przeleciały nad wzgórzem przed nią i runęły w kierunku lasu, rozmywając się coraz bardziej od odległości, tak, że nie mogła stwierdzić gdzie dokładnie wylądowała Jenny z pilotem.

W tym czasie pozostałe Numery się podniosły. Tak jak poziom ich mocy. Cztery zaczęły rozkopywać zwały pyłu w poszukiwaniu wciąż sprawnych Ścigaczy, jednen jednak stanął, spoglądajac w jej kierunku. Ściągnął przysmalony hełm, rzucając go w zwały kurzu i spluwając na ziemię. Mężczyzna o hardej twarzy, nie odrywając od niej wzroku wskazał pozostałej czwórce na wzgórze za którym zniknęła Jenny, coś mówiąc. Zapalił wpierw jeden silnik, potem drugi. Mężczyzna za to ruszył w jej stronę. Wydawało jej się, że gdy na niego wcześniej patrzyła nie miał więcej jak 35 000 moli, teraz jednak był już na poziomie Silver. Sięgnął do kieszeni i coś połknął, a jego moc znowu zaczęłą rosnąć. Dzieliło ich ile, trzysta, czterysta metrów w linii prostej?
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Sob Paź 05, 2013 8:20 pm

"Jak?.." zamrugałam nieznacznie, rozglądając się dookoła, szukając luki do ucieczki. Czy pogoni. Lekarstwo musi mieć skutki uboczne. Miałam dwa wyjścia. Przynajmniej dwa. Tylko czy będę w stanie wystarczająco szybko odkryć te skutki? Jenny nie poradzi sobie z całą czwórką, jeśli ja nie dam sobie szybko rady z jednym.. Wzmocniłam tarczę i ściągnęłam łuk. Cholera, powinnam bardziej się pilnować i oszczędzać moc. Zacisnęłam zęby. A Jenny pewnie chciałaby go uratować. To straszne. Lekarstwo nie może działać wiecznie, a przedawkowanie.. może mam jeszcze jakieś szanse?
- En, push the energy beneath my feet and my shield, when I'll be around 50m from that guy, I want to use it to jump over him, please, please help me.. - powiedziałam do Engine i ruszyłam biegiem, szarżą w kierunku, w którym uciekli pozostali, z pozoru nie zważając na mężczyznę stojącego przede mną. W drodze wyciągnęłam strzałę i przyłożyłam ją do cięciwy. "Element zaskoczenia.." pomyślałam i uśmiechnęłam się w myślach. Mój łuk musiał teraz wyglądać zabawnie. Mała dziewczynka biegnąca z drewnianą zabawką. Zaśmiałam się w myślach. Oddychałam powoli i równomiernie, tak, aby nie stracić potrzebnej mi koncentracji.

Gdy byłam na miejscu dałam Enowi mentalny znak. W jednej chwili wzmocniłam tarczę pod moimi nogami tak mocno, jak tylko potrafiłam, koncentrując się na tej części mojej tarczy. Wypuściłam jedną strzałę, zwykłą, w linii prostej. Złapałam za drugą strzałę. Miałam tylko nadzieję, że mnie nie zaatakuje. Po chwili już uformowałam odpowiedni kształt leja i wyskoczyłam wraz z wybuchem energii Ena. Sekundę później mój łuk zamigotał tysiącem barw. Jak dawno tego nie robiłam? Miałam nadzieję, że pamiętam, jak to się robi. Wycelowałam wprost w mężczyznę, z góry,stamtąd, gdzie najmniej by się tego spodziewał. Czy wzmocnił tarczę także tam? Czy jednak jego pycha była tak wielka, że moja pierwsza strzała tylko upewniła go w swoim przekonaniu. Miałam tylko dzieję, że Jenny mnie za to nie znienawidzi. Że sama się za to nie znienawidzę. Ułamki sekundy. Musiałam być perfekcyjna. Moja strzała wyleciała milisekundy po naładowaniu łuku, po takim czasie, jaki potrzebny był mi do wlania mocy w strzałę. Takiej ilości mocy, jaką uważałam za stosowną, żeby przebić jego barierę. Czy wcześniej wciskałam w strzały tyle siły? Czystej mocy, uderzenia magii. Wycelowałam w bark obok szyi, zmrużyłam oczy, puściłam cięciwę. Już sekundę później uformowałam pod sobą dysk, żeby gładko wylądować i uchronić się przed ewentualnym kontratakiem.

Żył, czy nie? Zmrużyłam oczy i oceniłam sytuację, wyciągając kolejną strzałę z kołczanu w razie potrzeby. Miałam czas, żeby zabrać mu moc? Ile mi to zajmie? Mogę się pospieszyć, a na pewno będę potrzebować magii przy starciu z tamtymi.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Sob Paź 05, 2013 9:59 pm

Dwa Ścigacze zaczęły okrążać wzgórze, przemknęły między wciąż całymi wrakami bombowców i ruszyły dalej, zawracając w kierunku lasu.
...of course, Mother...
...please, be careful...
Jasmine pobiegła za oddalającymi się Ścigaczami, zaciskając ręce na ramionach łuku. Mężczyzna wciąż szedł równym, metodycznym krokiem w jej stronę. Ponieważ znajdował się mniej więcej w kierunku w którym biegła, sam nie musiał tego robić, żeby się spotkali.

Jednak mimo jej nadziei, gdy wzmocniła własną barierę, on wzmocnił swoją. Wyraz twarzy miał zacięty i skupiony. Zupełnie nie przypominał reszty Numerów, a nawet ich lokalnych Strażników. 27 nawet jeśli była Numerem, nie wyglądała i nie zachowywała się jak żołnierz. Na ile Jasmine mogła ocenić, była zwykłą kobietą, której zdarzyło się tkwić w takich a nie innych okolicznościach z prostych pobudek. Idący w jej stronę mężczyzna zachowywał się jak wojownik. Łowca, tak jak ona.

Gdy zbliżyli się na 50 metrów od siebie, wypuściła w jego stronę zwykłą strzałę. Uchylił się, puszczając ją bokiem, ale nie zmieniając tempa marszu. Ona już jednak była w powietrzu, pchnięta przez Ena. Rowek drugiej strzały znalazł się na cięciwie. Oczy w dole podążyły za jej ruchami. Precyzyjny strzał pomiędzy dwoma poruszającymi się obiektami był prosty. O ile trafiło się w czasie. Łuk zapłonął, przelewając magię w strzałę. Struktura pocisku zatrzeszczała od naprężenia.

Mężczyzna musiał zrozumieć. Wyczuć. Rzucił się w bok. Jednak palce Jasmine już puściły lotkę i ryczący słup energi wylał się w kierunku ziemi. Kolumna zachaczyła Numer, rzucając nim w bok. Ten upadł i przetoczył się, zatrzymując kilkanaście metrów dalej. Łowczyni opadła na ziemię na dysku i okręciła, sprawdzając co z nim. Zabiła go?
Ten już się podnosił na czworaka, podpierając się sprawną ręką. Strona w którą trafiła była w opłakanym stanie. Ciało zniknęło z barku, odsłaniając kości i odłaziło z ramienia aż do dłoni. Lewa noga od kolana w dół wyglądała niczym wyżarta kwasem.
Dobić? Okraść z mocy? Zostawić?

Jasmine zauważyła jak żuchwa tamtego się porusza, jak podnosi się jabłko Adama. Kiedy zdążył połknąć kolejną z tych przeklętych tabletek?! Moc, która już w tej chwili bliska była jej, znowu zaczęła rosnąć. Mężczyzna zaczął wrzeszczeć, choć trudno było powiedzieć, czy z bólu po trafieniu, czy z powodu efektów ubocznych A8. Siła jego krzyku była niemal jak fizyczny cios i przypomniała Jas wrzask Jenny, choć nie miał on takiej mocy jak tamten. Poziom energii Numeru już przekroczył jej własny i wciąż rósł. To jednak nie było najgorsze.

Łowczyni nałożyła kolejną strzałę na cięciwę, ale dreszcze przeszły jej po plecach. Mężczyzna podniósł się na nogi mimo obrażeń i zawył ponownie. Bardziej jak zwierze, niż człowiek. Przed oczami wpierw stanęły jej obrazy z umysłu 27: oszaleli ludzie rozrywajacy się na strzępy w niewielkiech pomieszczeniach. Potem jednak uderzyły ją bardziej osobiste doświadczenia. Odczucia, jakie odbierała od mężczyzny nie przypominały już ludzkich. Czuła się jakby znowu patrzyła na erratyczny odczyt Bestii.

Wycie przeszło w śmiech. Poszarpane ciało na ręce i nodze zaczęło się burzyć i bulgotać. Usmażone tkanki zaczęły się regenerować. Mężczyzna spojrzał na nią, ale pomimo tego, że się uśmiechał, w jego oczach nie było ani cienia rozbawienia. Zmaterializował w ręce energetyczny dysk, którym rzucił w bok, na prawo od siebie i na lewo od Jasmine. Zaraz potem wycelował w nią dłonią. Ta zaczęła lśnić, gdy przed nią pojawiła się kula energii.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Sob Paź 05, 2013 11:10 pm

- En, I need you here, you have to consume energy he release - niemal krzyknęłam do konstruktu, kiedy jego moc przewyższyła moją. Ale nie dałam tego po sobie poznać. Do tego byłam zmęczona tym, co robiłam wcześniej.
- Ja tego nie zaczęłam.. - warknęłam, marszcząc brwi, w chwili kiedy szykowałam się do odparcia ataku. "Przynajmniej nie będę miała wyrzutów sumienia. Sam sprzedałeś swoje człowieczeństwo." pomyślałam i wniknęłam w obraz jego myśli. Albo czegoś, co po nich pozostało. Musiał mieć jakiś plan. Albo instynkt. Jeśli wystarczająco szybko odczytam to, co zamierza, będę w stanie zrobić unik i się przygotować. Dar musi być moim atutem.

Teraz muszę działać szybko. Używając jedynie magii może szybko się wyczerpać. Ile ma tych tabletek? Zapas 27 już dawno powinien się skończyć. Przynajmniej w jego wypadku. Zwierzęta nie myślą racjonalnie. Muszę pokonać go umysłem. Tupnęłam nogą i magia popłynęła w dół, na ziemię, tworząc mini-magiczną armatę, czekającą jedynie na pchnięcie jej w odpowiednim kierunku. Mój wzrok wiercił magiczną kulę. Nie było czasu do stracenia. Przebiegłam na prawo, starając się zwiększyć odległość od dysku. Jednak nie to było głównym celem. Odbiłam kilka magicznych kopii łuku, pozostawiając skoncentrowaną magię, a następnie zadałam ostateczne pchnięcie. Wraz z puszczeniem cięciwy wycelowałam główną strzałę prosto w tworzącą się kulę. Reszta zbiła się w pociski na kształt strzał i poleciały obwodowo w kierunku mężczyzny. Nie mogłam zapomnieć o dysku. Przesunęłam rękami w powietrzu, tworząc coś na kształt drugiej tarczy, jednak magony poruszały się w niej o wiele szybciej, puściłam ją w bok, niczym sieć rzucaną na dysk, chcąc go złapać i zniwelować. Gdybym miała jeszcze odrobinę czasu, tupnęłam raz jeszcze w ziemię, posyłając prosty pocisk magiczny, który pędził po ziemi i rozrywał ją w pół, wędrując w kierunku Numeru. Cały czas starałam się zachować odrobinę uwagi na sondowanie umysłu mężczyzny, aby w razie czego uniknąć kolejnego ataku.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Nie Paź 06, 2013 3:36 pm

Jasmine wsłuchała się w głos przeciwnika. Spodziewała się usłyszeć dźwięk szaleństwa, obłędu, a może zwykłego zezwierzęcenia. Jednak pod falą bólu zalewającą nie tylko jego rany, ale całe ciało, jak i pod głębszą falą endorfin, zalewającą jego mózg, znalazła coś jeszcze. Pod szalejącą w jego ciele burzą, zachował się jasny, rozumny umysł. Dopiero w tym momencie uświadomiła sobie, że stoi naprzeciwko Omegi, jako, że wcześniej nie widziała jego twarzy.

Dysk był w istocie dwoma dyskami. Zwróciła na niego uwagę i faktycznie, w momencie gdy zawracał po łuku, rozdzielił się na dwa. Jeden poleciał w jej stronę, a drugi po łuku miał ją trafić od tyłu. Gdyby nie usłyszała myśli mężczyzny, mogłaby go przegapić.

W powietrzu zalśniło kilka magicznych rozbłysków. Kula energii w ręce tamtego wybuchła energią niczym jej łuk poprzednio. Strumienie magii z kuli i jej strzały zderzyły się i wybuchły, strzelając dookoła łukami energii. Wybuch przesłonił jej widok na to co się stało z resztą strzał, ale ponieważ jej adwersarz nie wyglądał na ranionego nimi, musiał albo ich uniknąć, albo je odbić. Ona tymczasem zarzuciła sieci na nadlatujące dyski. Lśniące tarcze zawirowały wściekle w sieciach i przecięły je. Jednak wytraciły przy tym prędkość i rozpłynęły się zanim zdążyły do niej dolecieć.

Jasmine tupnięciem posłała po ziemi kulę energii, podczas gdy Omega miał już przygotowane dwie kolejne kule. Ziemia zatrzęsła się i pomiędzy nimi trysnął gejzer ognia. En wyszedł z tego płonącego, zaimprowizowanego szybu, pochłaniając nadlatujące pociski. Ogień buchnał w niebo i zniknął. Łowczyni widziała jak konstrukt podchodzi do Omegi. Nagle zalał ją drastycznie inny głos. Głos planujacy kolejne posunięcia, szacujący szanse, szukajacy drogi do osiągnięcia celu... zalał strach. Przez umysł Jasmine przeleciały rozmazane obrazy: miesjca, ludzie, zdarzenia.
[Nie, przestań, opanuj się, nie myśl o tym... Nie, weź się w garść, to jeszcze nie koniec... o Boże, co to jest...]
Nagle zobaczyła Ena oczami Omegi. Potwora.
[Niemożliwe... wiem, że dziewczyna jest mocna, równie dobrze mogłaby być jedną z 12... ale CO TO JEST?! Mój poziom powinien być zbliżony do Tyrona! Czemu więc... nie...]

- Ludzie... - był to pierwszy raz, kiedy Jasmine usłyszała Ena mówiącego zwyczajnym głosem i zwyczajnym językiem. - To kruche istoty. Jeśli wyciągnę rękę...
[Nie! Odejdź ode mnie, ty pot...]
Głos Omegi urwał się nagle i znikł. Powiew wiatru zakręcił tumanem pyłu wokół Ena.
- ...wracają do prochu, z którego powstali - powiedział konstrukt, opuszczając rękę. Uniósł głowę w kierunku stalowo-szarego nieba.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Nie Paź 06, 2013 7:39 pm

Drgnęłam i opadłam na kolana. Podparłam się ręką, żeby całkowicie nie stracić kontroli nad swoim ciałem. Zacisnęłam ją jeszcze mocniej na rękojeści łuku. Omega. Tyron. Jeden ruch ręki. Byłam niemal niczym. Co by się stało, gdyby En zechciał zrobić to ze mną? Jednym ruchem. Oddychałam ciężko. I jeszcze obraz Engine jako.. jako to co widział Omega.

Nie lubiłam igrać z niewiadomym. Kto mógł stworzyć kogoś tak potężnego? Jak mogłam myśleć, żeby pomagać Jenny, jeśli nie byłam w stanie uratować samej siebie?
- Thank you - powiedziałam, zaciskając oczy. Szybko musiałam odnaleźć Jenny. Była ich czwórka. Jakie miałam szanse? Jeśli też wezmą pigułki - żadne. Nawet biorąc pod uwagę to, że Omega był z nich najsilniejszy. Nie chciałam wiedzieć, co En zrobił z kapitanem. Chociaż w innych okolicznościach mogłabym chcieć za to umrzeć.
- You've saved my life. - poniosłąm delikatnie głowę i postarałam wstać. Dla Jenny. Zacisnęłam pięść i rękojeść łuku. - The next part is my responsibility. I'll be glad if you don't mind protecting Josh and 27. I just need this vehicle.. - rozejrzałam się po okolicy w poszukiwaniu ścigacza, sprawnego ścigacza i poprosiłam Ena, czy pomógłby mi go uruchomić, jeśli miałabym z tym problemy. Następnie jeszcze raz mu podziękowałam i pomknęłam w kierunku, gdzie zniknęli pozostali, gdzie zniknęła Jenny; sondując po drodze teren przede mną.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Pon Paź 07, 2013 11:23 am

En podszedł do niej. Z jej pozycji wyglądał jak czarna kolumna. Stwór nie z tego świata. Demon. Wyciągnął ku niej rękę...
- ...are you okay?...
Dźwięk Omegi ucichł w jej umyśle i En ponownie stał się znowu Enem. Jego kształt, kształtem, który sama mu nadała. Podał jej rękę, pomagajac podnieść się na nogi.
- ...no need to thank me...
- ...I only did as I was told...
Podeszli do miejsca w którym zatrzymała się pogoń Numerów przy wybuchu. Trzy Ścigacze odezwały się na wezwanie Sfery. Konstrukt wyciągnął najbliższego z pyłu i oczyścił pobieżnie.
- ...are you familiar with the steering?...
- ...this is the acceleration handle...
- ...this is the brake...
- ...to turn, turn the handlebar and lean in the direction of a turn...

Jasmine usadowiła się na Ścigaczu. Pociągnęła za manetkę gazu i pojazd wyrwał do przodu, widząc niemal pół metra nad powierzchnią. En został z tyłu i jedynie w zapiaszczonym lusterku widziała jak wpierw spogląda za nią, a potem wraca w kierunku Evermeet.
Przeleciała między wrakami, wykręciła dookoła wzgórza i pognała przed siebie.
...there is a story, Father used to tell me...
...long time ago there was a monkey, who wished to eat nuts...
...in a place where the monkey lived, nuts were abundand...
...yet monkey couldn't eat them, since their shells were too hard to crack...
...using it's superior brain, monkey watched birds...
...who would take nuts and throw them from above on near rocks...
...yet monkey's throws were too weak to crack nut's shells...
...therefore it looked for a suitable rock and a branch...
...and then it lodged the rock onto a twig...
...and with that first hammer, monkey could finally crack and eat nuts...
...for a time, monkey was very happy...
...but then, all the commotion monkey was doing...
...lured a panther into the area...
...for a monkey to be cought on a ground by a predator...
...meant to be killed and eaten...
...but when the panther crept by and jumped onto its prey...
...monkey swung its hammer...
...and as nuts before, it has cracked panthers skull...

Niespodziewana opowieść Ena urwała się równie nagle co się zaczęła. Jasmine odbiła w prawo, wjeżdżając po stoku i wpadając w przecinkę między drzewami. Zwolniła i przystanęła za skarpą u podnóża przeciwległego zbocza wzgórza. Niecałe sto pięćdziesiąt metrów od niej rozgrywała się scenka, którą musiała wpierw ogarnąć.
Słyszała tylko jeden Ścigacz Numerów w okolicy. Czy to znaczyło, że pozostała para uciekła? A może pojechali po posiłki? W każdym razie skupiła się na parze przed sobą. I dwójce obok nich.
Dwoje mężczyzn stało kilka metrów od Ścigacza, rozglądając się dookoła w gęstwinie. Trzeci meżczyzna, który musiał być pilotem bombowca, siedział niecałe pięć metrów od Numeru po prawej, wtulony między korzenie drzewa. W rękach trzymał nieprzytomną Jenny.
[To bez sensu, wracajmy już, Trzynaście!]
[Jak chcesz wracać, to szukaj szybciej dziewczyny]
[Kto to w ogóle jest?]
[Nie wiem, ale skoro Omega kazał ją znaleźć, to tak ma być]
[Za bardzo się przejmujesz tym co mówi Omega, Trzynaście!]
[Duże słowa jak na nowicjusza, który traci świadomość po drugiej tabletce, Pięćset Trzydzieści]
[Ha! A mogłem pojechać z Dwieście Osiem! Nie musiałbym tkwić w tym bagnie...!]
[Dla mnie, możesz i wracać na piechotę! Szukaj!]
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Sro Paź 09, 2013 6:10 pm

Zmarszczyłam brwi i zeskoczyłam ze ścigacza, jednak podprowadziłam go do takiego miejsca, w którym byłby mało widoczny. Podeszłam bliżej i skupiłam się na myśli nowicjusza o 208. Plany. Co mają robić. Jakie dostali rozkazy.. Omega nie żył. Nie miałam nawet okazji, żeby go przeszukać. Nawet o tym nie pomyślałam. Drgnęłam i podeszłam jeszcze bliżej, jednak zachowując odpowiednią odległość, aby pozostać niezauważoną. Wzmocniłam barierę. 530 nie powinien stanowić dla mnie problemu, jeśli nie był w stanie zażyć tych cholernych pigułek. "Ciekawe, czy ich numery są przydzielane stażem, czy mocą.." pomyślałam i starałam się oddychać miarowo i powoli. Wyciągnęłam jedną strzałę i bezszelestnie położyłam ją na cięciwie. Na wszelki wypadek. Starałam się pozostać z boku, od strony Jenny i pilota, gotowa uderzyć w każdym momencie. Uderzyć w miejsce, gdzie 27 czy Omega trzymali woreczki z pigułkami. Uderzyć w 13."Dlaczego pilot bronił Jenny? Bo uratowała mu życie? Przecież wystarczyło, żeby teraz się podniósł..". Odległość była zbyt mała.

Gdyby jednak zdarzyło się, że Numery natknęły się na pilota, zaczęłam biec, po drodze wskakując na dysk, aby szybciej dotrzeć na miejsce, z przygotowaną strzałą na cięciwie łuku i gotowa do zadania ciosu z góry. w miejsce przypiętymi woreczkami z "lekiem".
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Sro Paź 09, 2013 8:01 pm

[ - Czemu stajesz, 208? - rzucił siedzący za kierownicą 13. - Skręcamy w prawo.
- Mam tego dość, wracamy do pociągu.
- Nigdzie nie wracacie, póki nie znajdziemy dziewczyny. Omega kazał...
- Pieprzyć Omegę! - warknęła 208. - Tylko dlatego, że wy dwaj byśliście wojskowymi, nie znaczy, że my też. Tak się składa, że ja i 211, jesteśmy normalni. Nigdy nie pisaliśmy się na coś takiego - zatrzęsła się.
- A czego się spodziewałaś? Pikniku na polance i winka pod gwiazdami?
- Nie spodziewałam się, że cholerne bomby będą mi wybuchać koło głowy! Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że żyjemy tylko dlatego, że powpadały na nas ciała i złom...
- Jak chcecie, wasze głowy - 13 wzruszył ramionami.
- Chodź, nie przemówisz mu do rozumu - 211 dotknął ramienia kobiety. Ta pokręciła głową i Ścigacz wyrwał do przodu...]

Jasmine wróciła myślami do stosu prochów, który pozostał po Omedze. Czy mogło w nich zostać coś cennego? Czy mogła je zbadać, sprawdzić jaki proces obrucił człowieka w stertę pyłu? Kto wie.
Naciągnęła strzałę na cięciwę i podeszła bliżej.

- Słyszałeś warkot Ścigacza przed chwilą?
- Nic nie słyszałem - 13 stał praktycznie po drugiej stronie drzewa, w korzenie którego wciskał się pilot. Oparł rękę na pniu, chcąc zajrzeć na drugą stronę. Jas napięła cięciwę. Ścigacz Numerów odpalił. Ona i 13 drgnęli. 530 podkręcił obroty silnika.
- Na pewno coś słyszałem. To oni. Rebelianci z ruin - powiedział.
- Nie panikuj, to pewnie Omega.
- Tak? A zgłosił się?
- Przecież widziałeś, że ściągnął hełm, opanuj się...
- Nie będę czekał aż mnie zabiją razem z tobą! - krzyknął 530, po czym docisnął manetkę gazu i pojazd wyrwał do przodu, szaleńczo miotając się miedzy drzewami.
- Nie do-kurwa-wiary... Zamorduję gnoja. - 13 popukał się w hełm. - Omega? Omega jesteś tam? Może ma uszkodzony hełm, hmm. Pociąg? 29? Tak, to ja. Mamy tu sytuację, mhm, potrzebuję grupę poszukiwawczą. Tak. Wyślijcie kogoś po mnie, nasze Ścigacze gryzą piach. Potem ci powiem. A i jak zobaczysz 208, 211 i 530, to ich zamknij do mojego przybycia, dobrze? Dzięki.

13 obejrzał się jeszcze za siebie, spojrzał podejrzliwie na drzewo, ale ostatecznie ruszył w ślad za Ścigaczem 530.

Pilot wyjrzał za oddalającym się Numerem i odczekał chwię, aż sylwetka 13 zniknie miedzy drzewami, po czym wyszedł z ukrycia, zarzucając sobie Jenny na ramię. Rozejrzał się wokoło, ale nie zauważył kryjącej się Jasmine. W końcu ruszył mniej więcej w kierunku Denwheel.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Sro Paź 09, 2013 8:54 pm

Odetchnęłam delikatnie, kiedy 13 udał się w drogę powrotną. Ile czasu kupiłam Joshowi? Jakim kosztem? Spojrzałam na Jenny i wysunęłam się zza drzewa, z łukiem wycelowanym tym razem prosto w gardło pilota, w jego głowę, oko, od drugiej strony, jak najdalej od Jenny. Wolałam nie ryzykować, a ręka mogła mi zadrżeć.
- Ani kroku dalej. - powiedziałam stanowczo, mierząc do pilota. Przy okazji utrzymałam wzmocnioną tarczę. Byłam bliska uaktywnienia łuku, ale wolałam, żeby pilot o tym nie wiedział. Nie chciałabym musieć go zabić. Szczególnie po tym, co zrobiła Jenny.
- Połóż ją ostrożnie na ziemi, a nic Ci się nie stanie. Po tym, jak ukrywałeś się przed czarnymi wnioskuję, że jednak nie chciałeś im jej oddać. Punkt dla Ciebie. Tylko co teraz chciałeś z nią zrobić. - zmrużyłam oczy, a dar powędrował wprost do niego w poszukiwaniu odpowiedzi. Jeśli wykonał moje polecenie, dodałam - A teraz odsuń się - powoli zaczęłam zbliżać się do Jenny, chcąc objąć ją swoją tarczą.
- I co mam teraz z Tobą zrobić? - westchnęłam po powierzchownych oględzinach Jenny. - Odsuń się jeszcze - poleciłam, a gdy znalazł się na odpowiedniej odległości wzmocniłam tarczę dookoła i starają się rozdzielić zmysły sięgnęłam do ciała Jenny, chcąc ocenić, jakie odniosła obrażenia i ewentualnie pomóc jej ciału w zregenerowaniu. Po tym procederze spojrzałam, czy pilot nadal jest tam, gdzie był wcześniej.
- I po co to wszystko było? Masz jak wrócić? Wiesz, gdzie jesteś? Czegoś potrzebujesz? - spojrzałam na niego i podniosłam jedną brew, zarzucając sobie Jenny na ramię, jak wcześniej pilot, starając się zrobić to ostrożnie.
.. En, prepare aircraft to launch, we have to get out from this place, but I hope we have a little bit time ..
powiedziałam we wnętrzu siebie, po czym poczekałam na reakcję pilota.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Czw Paź 10, 2013 2:58 am

Pilot zatrzymał się i odwrócił zaskoczony. Wlepił spojrzenie w łuk, choć Jasmine nie wiedziała czy dlatego, że do niego celują, czy że celują z łuku.
- Hej, hej, hej, nie celuj tym tu dobrze? - Cofnął się o krok, przekrzywiając głowę. - Co? Czarni...? Aaa... - Wpierw nie skojarzył o kim mowa, ale w końcu skinał głową. Ocenił ją z góry do dołu.
[Kolejna dziewczyna? Dzika? Może siostra? Albo koleżanka? Widzę pewne podobieństwo... hmm. Ale, że wciąż używają tu łuków, w dalszych Dystryktach musi być gorzej niż myślałem...]
- W porządku, już ją kładę, widzisz? - uniósł wolną rękę w obronnym geście, pochylił się i położył Jenny na warstwie mchu i liści. Odsunął się dwa kolejne kroki do tyłu.

Jasmine zagłebiła się w melodię lotnika. Zobaczyła kabinę bombowca, wskaźniki rozpalające się na czerwono i wybuchające ekrany. Rekę sięgającą do dźwigni katapultacji i chrzęst zaciętego mechanizmu. Jenny pojawiającą się za przesłoną. Urwaną przesłonę, rękę wyciągającą ją z fotela a potem lot, gdy czarny ptak spadał raptownie w dół, by rozpaść się na kawałki o twardą ziemię.

Wybuch, zbyt jasny nawet w przyciemnianym hełmie lotniczym i potężną falę jaka towarzyszyła eksplozji. Chude ręce obejmujęce go obronnym gestem. Pchnięcie. Lot. Gałęzie. Gdy pilot się ocknął niepodal leżała nieprzytomna Jenny.
[ - Kim ty u licha jesteś? Czemu mnie ocaliłaś? Co ja mam z tobą zrobić? Aaaah! Niech to, przecież nie zostawię cię ranną w środku lasu. Myśl, człowieku, myśl, użyj mózgu. Hmm. Nieopodal jest chyba jakieś zamieszkałe miasteczko, ktoś tam powinien ją znać. Brzmi niezgorzej. Znajdę ci jakiegoś opiekuna, a potem będziemy kwita... szlag, Ścigacze? To ci żołnierze? Jeśli... nie, to bardzo zły pomysł. Chodź tu mała, trzeba cię schować...!]

Łowczyni przejrzała ciało siostry. Jedynym poważnym uszkodzeniem było pęknięte żebro, którego koniec ocierał płuco przy oddychaniu, powodując drobne krwawienie wewnętrzne. Jasmine pomogła nastawić żebro i załatać wyciek. Poza tym kilka siniaków, zadrapań. Guz na potylicy i lekkie wstrząśnienie mózgu, ale powinna sama stanąć na nogi po odrobinie odpoczynku. Biorąc po uwagę relatywnie niewielkie obrażenia dziewczyny i pilota, przynajmniej był jeden powód do radości z powodu obecności absurdalnego współmieszkańca ciała Jenny.

- Jedyne czego potrzebuję, to żeby do mnie nie strzelano. Poza tym jest okej - powiedział, wciąż trzymając ręce w górze, gdy dziewczyna zarzuciła sobie siostrę na ramię. - Miasteczko było w tą stronę, nie...? Fajnie. No to idę. Muszę napisać długi raport jakim cudem zdołałem zezłomować maszynę wartą grube miliony i ładunek warty kilka dodatkowych. No to idę... - odwrócił się, ale przystanął w pół kroku. - Mam nadzieję, że nic jej nie będzie - spojrzał na nieprzytomną. Pomacał się po kieszeniach i wyjął niewielką apteczkę, nie większą od dłoni.
- Są tam proszki przeciwbólowe, coś do dezynfekcji, kawałek bandaża... no - rzucił jej apteczkę. - Mam nadzieję, że wyzdrowieje - powiedział jeszcze raz, odwrócił się i zaczął szybko przedzierać przez haszcze, mniej więcej w kierunku Denwheel.

...understood, Mother...
...I will commence powering up...
...the Leviatan...
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Pią Paź 11, 2013 4:29 pm

Westchnęłam i zdobyłam się na uśmiech.
- Tak, to tam. Winę możesz zrzucić na mnie, chyba i tak Kapitol mnie nienawidzi - wzruszyłam ramionami i już miałam się odwróćić, kiedy rzuciałam, wahając się.
- Dziękuję.. - znowu się uśmiechnęłam zaciskając usta w słabym uśmiechu. Poczekałam aż się oddali, upewniając się, a raczej odprowadzając go Echopatią. Potem ruszyłam w kierunku włazu.
.. En, thank you. Could you also pack the computer I and Josh repaired, or at least memory from it. Take all facilities which could be useful, also tools and materials, and destroy everything, which could disclose our presence there. I'll be in the moment ..
pomyślałam, czy powiedziałam w swojej głowie i skierowałam się do włazu, upewniając się, czy nic ani nikt mnie nie śledzi, rozsyłając zmysły dookoła.

Gdy już dotarłam na dół, położyłam Jenny obok Josha i przykryłam, całując ją w czoło, a następnie ruszyłam do hangaru.
- So, now show me this aricraft.. what's inside it? - powiedziałam do Engine, gdy go odszukałam i ruszyłam za nim, aby obejrzeć maszynę od wewnątrz i ocenić, co jeszcze trzeba będzie zrobić i co mamy do dyspozycji. Josh będzie zachwycony. Uśmiechnęłam się delikatnie i oddałam obserwacji.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Deithe Sob Paź 12, 2013 11:25 pm

- Jasne. "Dziewczyna z lasu zestrzeliła mój samolot łukiem". Na pewno to łykną - uśmiachnął się. - Nie, myślę, że zacytuję nieśmiertelne "niespodziewane warunki atmosferyczne".
[Kimkolwiek byś nie była, dziewczyno.]
Odszedł, unosząc rękę, jakby mówił "nie ma za co". Jasmine przez chwilę obserwował go jak się oddalał przedzierając przez gęstwinę, po czym ruszyła w droge powrotną.

...yes, of course...
...entrances are powered up and operational...
...I'm comparing the inner structure with the bluprints...
...I'll begin transporting the resources...
...and destroy the rest after takeoff...

Może prościej byłoby użyć Ścigacza, zamiast iść, szczególnie dźwigając Jenny, ale miało to swoje zalety, choćby było wolniejsze. Wyszła z lasu i wróciła wokół wzgórza do wraków i dalej do opustoszałego miasta. Jedyną żywą duszą jaką znalazła w okolicy podczas tego spaceru byli dwaj lotnicy z pozostałych bombowców. Ironią losu, wszyscy przeżyli, jednak dwóch pozostałych po wygrzebaniu się z ziemi, ruszyło nie do Denwheel, ale na północ, w stronę Kapitolu. Oczywiście następne kilkanaście kilometrów na północy było ziemią niczyją, pokrytą równiną i nieuradzajną ziemią, która nie nadawała się do uprawy, a miała zbyt mało innych perspektyw by przyciągnąć osadników. Oczywiście oni nie musieli o tym wiedzieć, szczególnie, że jeden wyglądał na poparzonego, wspierając się na ramieniu kolegi.

Jednak byli już tylko wybrzuszeniem na horyzoncie, które bardziej zobaczyła niż wyczuła. Sama nie mogła być widoczna z tej odległości. Ruszyła dalej w stronę ruin, gdy nagle coś zawibrowało. Drgnęła, prawie zapomniawszy o komórce, którą nosiłą, ale z której praktycznie nie korzystała. Prezent od Alicii wyglądał pospolicie, ale w rzeczywistości musiał być kawałem porządnego sprzętu, bo wyglądało na to, że wyszedł bez szwanku z ostatnich jej przygód. Dostała smsa od Smitha.
"Praktycznie skończyłem. Odwiedź mnie.
Hotel "Entropia", Poprzecza 34, Glendale.
Lewe skrzydło, pierwsze piętro, pokój 1408.
Nie każ na siebie zbyt długo czekać."
Glendale leżało kilkanaście kilometrów na północny zachód i było nieco większe od Denwheel. Na ile Jasmine się orientowała, było ostatnim prawdziwym miastem w tej części Dystryktu w tym kierunku. Potem były już tylko mniejsze osiedla, pojedyncze siedziby i wszechobecne pola i lasy.

Przeszła między zgliszczami z powrotem do budki na parkingu i jakoś zlazła z pakunkiem po starych szczeblach drabiny. Jedynki sprzed wrót zniknęły. Jasmine weszła do stróżówki i ułożyła siostrę na "jej" miejscu. Josh przekręcił się we śnie, ale się nie obudził. Niesamowity wyczyn, biorąc pod uwagę wcześniejsze eksplozje, które musiały być słyszalne nawet pod ziemią.

Zostawiła rodzeństwo i przeszła do hangaru. Czy też ula. Wszystkie Jedynki zostały zaprzątnięte do intensywnej pracy, przeglądając, oceniając, sortując, składając, pakując, przenosząc i układając zawartość bazy. Nieustannie kręciły się miedzy hangarem, a magazynami, jednak nie oszczędzały też biur, warsztatów, czy kwater mieszkalnych.
Engine stał obok Leviatana.
- ...Mother...
Powitał ją, gdy zeszła po schodach na najniższy poziom, wymijając uwijające się roboty. Konstrukt przyłożył dłoń do jednolitego pokrycia statku i na jego srebrnej powierzchni pojawił się lśniący, złoty obrys dłoni. Obok, u dołu kolosa, można by wręcz rzec, niemal na podbrzuszu, pojawił się większy złoty obrys, nieco większy od człowieka. Chciało by się powiedzieć, że drzwi otworzyły się niczym śluza albo opadły jak schody. Zamiast tego jednak część poszycia odpadła niczym kawałek grubego materiału. Odcięty kawałek skróry. Płatek kwiatu. Srebrzysty materiał opadł i samoistnie uformował się w kaskadę - czy też raczej iluzję schodów. En puścił ją przodem i weszli do środka, mniej więcej w miejscu gdzie tylna część zaczynała się rozszerzać na dobre, mniej więcej w 1/4 całej długości. Wnętrze było nieco obce, gdyż zamiast kątów zwykłych budynków i maszyn miała opływowe ściany, które łączyły się nie pod kątem, ale jak wygięty kawałek tego samego metalu. Poręcze, schodki i drabinki wyglądały nie jak zamontowane, ale jak wytopione wprost z jednej bryły.
- ...the ship is very similar in construction to my brother...
- ...although the engeneers made some accomodations...
- ...the ship has two decks...
- ...lower is primary a cargo storage...
- ...and internal wiring of the ship...
- ...in the back is the heavy cargo storage...
- ...under the rest of the ship is the smaller cargo storage...
- ...on the upper deck...
- ...in the back there are the AI compartment...
- ...and synthetic atmosphere control stations on the sides...
- ...in the middle there is the main reactor room...
- ...on the front side of the ship, there are...
- ...four crew cabins...
- ...bridge with communications and defensive-offensive capabilities...
- ...four next rooms are the medical bay...
- ...combined kitchen and dining room...
- ...captain's quarters...
- ...and combined technical and research station...
- ...lastly there is a smaller version of the bridge...
- ...being the cockpit for the pilot...
- ...both decks are linked by a dozen vertical passageways all over the ship...

Faktycznie, po lewej, za większą śluzą znajdowała się przestrzeń na ciężki łądunek, podczas gdy po prawej widniał długi, słabo oświetlony pasaż na mniejszy bagaż. Ściany pasażu pokryte były plątaniną żył, guzów i wypustek, w których pewnie poukrywano okablowanie i sprzęt. Kolejne śluzy nie odrywały się od całości, ale jakby kurczyły się jakieś niewidoczne mięśnie, odsuwając metal na boki i tworząc przejście. Oba pokłady połączone były siecią poziomych śluz, które łatwo było wypatrzyć dzięki drabinkom przy nich. Jednak w przeciwieństwie do starych, stalowych szczebli wpuszczonych w beton jak przy wejściu do bazy, te tu były jak cała reszta, wyrastające wprost z metalu, niczym wykute w jednej bryle.

Na górze, z tyłu, sekcje określone jako miejsce na sztuczną inteligencję i kontrolę atmosfery były puste. En powiedział, że można wejść do reaktora, więc weszli. Pomieszczenie reaktora było sferą. Z podłogi i sufitu wyrastały piedestały niczym stalagmit i stalagnat, które jeszcze nie spotkały się w środku. Ściany pokryte były równymi rzędami wklęsłych okręgów, które dla odmiany nie były wykonane ze srebrnego metalu, ale z czegoś co wyglądało jak kryształ. En podszedł i przesunął dłonią obok pustej przestrzeni między piedestałami.
- ...this place was designed...
- ...for Core and me...
Powiedział, zaraz jednak się odsunął i przeszli dalej, do pomieszczeń załogi. Te jednak przyniosły ze sobą nieco zawodu, gdyż były zupełnie puste. Tak jak kabina kapitana i reszta dalszych pomieszczeń. Mostek przyniósł jej na myśl pomieszczenie dowodzenia, które pierwszy raz zobaczyła w Bazie Badawczej. Jednak miejsze, nie tak zatłoczone. Ściany były zatłoczone jeszcze większą ilością ekranów niż w bazie Alicii, jednak liczne stanowiska i ich krzesła zastąpiono ośmioma fotelami, które były czymś pomiędzy głębokim fotelem, a leżanką. Te stały pod ścianami, cztery bardziej przypominające normalne fotele ustawiono wokół podwyższenia na środku. Jednak zamiast ogromnego projektora holograficznego stało na nim kolejne stanowisko, bardziej skłaniając się ku kapsule niż najbardziej nawet wygodnemu fotelowi. Kokpit wyglądał bardzo podobnie, zupełnie jakby ścisnąć mostek dla jednej osoby. Pośrodku ostawiono taki sam fotel-kapsułę, jednak osoba leżąca w nim miała kilka dodatkowych konsoli w zasięgu rąk, a nad nim znajdował się ogromny ekran, zajmujący większość ściany.

Wnętrze całego statku od poszycia odgradzał korytarz podzielony na grodzie, szeroki na tyle by mogły minąć się w nim dwie osoby. W razie uszkodzenia poszycia mógł służyć za gródź dekompresyjną.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Selainwila Pon Paź 14, 2013 3:24 pm

- Are you sure that my siblings are safe? I haven't seen any One near entrance. - wyraziłam moje zaniepokojenie, a później weszłam za Engine do środka. - Could you bring them inside, carefully? To one of the rooms for crew. - dodałam.

- Which material is this made from? - zapytałam Ena, spoglądając na niego i zapalając na końcu magiczną, świetlną kulę, która rozproszyła półmrok i zbudowała cienie biegające po ścianach. Pytanie mogło zdać się retoryczne, ale wolałam się upewnić. W normalnych okolicznościach metale nie mają takich właściwości.
- You've said the place is for you and Core.. but we don't need him to lounch the aircraft? - znowu zadałam upewniające pytanie i dotknęłam najbliższej ściany, po czym przeszłam do fotela w centrum.
- Nine people. Do you know why it was designed that way? - przesunęłam ręką nad kontrolkami. - And... your brother is like this aircraft? - nagle sobie przypomniałam - Vessel? - zmrużyłam oczy i wskoczyłam na podwyższenie, po czym "siadłam" w fotelu, szukając najpierw potwierdzenia w wyrazie twarzy Ena, a może jego zachowaniu. Zamknęłam oczy i wypuściłam zmysły w konsolę, narzędzia, badając to, co znajduje się dookoła mnie magicznym zmysłem. Czy znowu zostanę powstrzymana przez tą dziwną barierę? Czy to właściwość tego metalu?

Gdy skończyłam, zeskoczyłam w podniesienia i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Oh, and bring later 27 here too, to one of the free rooms, with guards. I think we need her more than Capitol. Do you think that Alicia will be suitable AI for these free rooms? And do we have any smaller aircraft? I should go to Glendale in 10 minutes and I don't want to take this one there. - zaśmiałam się pod nosem na samą myśl tak absurdalnego pomysłu.
Selainwila
Selainwila

Liczba postów : 327
Join date : 16/10/2011

Powrót do góry Go down

Denwheel (Jasmine) - Page 12 Empty Re: Denwheel (Jasmine)

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 12 z 25 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 18 ... 25  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach