Immortem
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

[Natalie] NRS - Kosmograd

2 posters

Strona 8 z 16 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 12 ... 16  Next

Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Pią Lis 11, 2011 9:15 pm

Z tego co pamiętała z mapy sztabowej, Woronicza 72 była gdzieś w centrum strefy przemysłowej.

Ciekawe, czy zainteresował się nami sam towarzysz porucznik generał, czy zwyczajnie podpisuje wszystko co mu podsuną pod nos. Zaciekawiła się Nya.

- Tego pani wielkiego... znajomego? Nie mam zielonego pojęcia - rzuciła dziewczyna odwracając wzrok. - Jakiś nienormalny, rzucać się tak na człowieka bez powodu i grozić mu śmiercią. Mówię to dla pani własnego dobra, jako mojego potencjalnego pracodawcy, ale nie powinna się pani zadawać z takimi typami.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Az Pią Lis 11, 2011 9:27 pm

Natalie roześmiała się lekko słysząc słowa Sviety. Uśmiechnęła się do dziewczyny.
- Pewnie, jest może większy i bardziej agresywny niż ja. Ale nie dość że nie stanowi dla mnie zagrożenia, to mogłabym w każdej chwili go zabić jeśliby zwariował na tyle by zrobić coś głupiego. A skoro już o tym, to powiedz mi Svieta. Miałaś może ostatnio kontakt z trupami...albo może...hmm powiedzmy...niezbyt miłymi z wyglądu zapachu i charakteru klientami...być może w robocie dorywczej poza przekazywaniem wiadomości?

Natalie przekrzywiła lekko głowę obserwując uważnie nastolatkę zarówno jej gesty, mowę ciała jak i twarz. W międzyczasie mruknąwszy parę słów dialogu wewnętrznego.

Z tego co wiem i jedno i drugie jest prawdopodobne w tym komunistycznym burdelu. Chociaż myślę że do podpisywania rzuciliby jakiegoś wypłosza ledwie wyższego stopniem od nas. W sumie ten cały...Arkadij Kiryenko...nie był przypadkiem przełożonym naszych dokumentów? Wtedy wszystko byłoby na miejscu w sumie.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Pią Lis 11, 2011 9:45 pm

Nastolatka nie wyglądała na specjalnie zainteresowaną relacją między nią a Hunterem, wbrew jej słowom. Skinęła tylko głową. Natomiast na wspomnienie trupów, posłała jej szybkie, zaskoczone i mordercze spojrzenie. Jej lśniące oczy zapłonęły strasznym gniewem, maskującym strach i upokorzenie. Zaraz jednak odwróciła wzrok.
- Nic mi o tym nie wiadomo. Co to ma w ogóle za znaczenie? - powiedziała zdecydowanie ostrzej niż przed chwilą. - Przyszłam tu rozmawiać o interesach, nie o jakichś bzdurach. - poczerwieniała na twarzy. - Więc jak będzie, potrzebuje pani posłańca, czy nie?
Svieta założyła ręce na piersi w obronnym geście i zrobiła pół kroku do tyłu.

Kiriyenko Poprawiła odruchowo tamta. Nie, tamten był pułkownikiem i nazywał się jakoś tak... Baich, chyba.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Az Pią Lis 11, 2011 10:05 pm

- Oczywiście. Nic ci o tym nie wiadomo. To mówisz, twoja reakcja z kolei temu zaprzecza. Popracuj nad tym lepiej. Ale wiesz, właśnie mówimy o interesach. I nie, mimo że jestem w armii nie zamierzam w jakikolwiek sposób rozliczać cię z tego co powiesz. Mówiąc wprost, jeśli mi powiesz w jaki sposób zachorowałaś, i faktycznie podejmiesz się pracy dla mnie twoje szanse na przeżycie drastycznie wzrosną. W końcu sama przyznasz że posłaniec umierający w pół drogi do celu to pewien...problem. Zarówno dla posłańca jak i zleceniodawcy. Fakt że zainteresowałaś się tym co mówiła na mój temat Puszka...cóż świadczy albo o tym że pierwsza dostałaś tę informację, albo o tym że jako pierwsza mnie znalazłaś. I w tym i w tym wypadku sprawia to że możesz mi się przydać. Ale, ale....tutaj wracamy do aspektu choroby. Nic mi po martwym posłańcu, na pierwszy rzut oka mogę stwierdzić że raczej nie masz dość pieniędzy na lekarstwa, ale też cokolwiek wyżera twój organizm nie jest jeszcze w najgorszym stadium rozwoju. Stawiam że czujesz się gorzej od zaledwie kilku, może kilkunastu dni, mam rację?

Hmm...właściwie można założyć roboczą teorię że ta cała pleśń to coś w rodzaju zgorzelca. To zgadzałoby się z opisem Huntera....ale za cholerę. To są antyczne informacje. Biologia per se która w tym aspekcie mogłaby się przydać to jeszcze sprzed studiów. Na studiach było raczej trochę o wpływie pracy mózgu na stan psychiczny delikwenta....Hmm...zastanawiam się, ile potrzebne jej lekarstwa by kosztowały w tych warunkach?

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Pią Lis 11, 2011 10:28 pm

Nastolatka zacisnęła spękane wargi w pobielałą kreskę, napięły się jej mięśnie szczęki. Gdy się odezwała akcent jej się pogłębił.
- Proszę mnie posłuchać, dobra? Większość z nas tu nie ma tak dobrze jak pani - rzuciła jej zawistne spojrzenie, wykrzywiła się ironicznie. - Zadbane włoski, cera jak u lalki, ubranko wprost z jakiegoś burżujskiego sklepu.
Skrzywiła się i odwróciła głowę. Musiała się opanować, bo akcent zelżał.
- Większość z nas musi robić, co musi robić. Nikt tu nikogo nie prosi od zaświadczenia medyczne, a poziom klienteli nie jest zbyt wysoki - zacisnęła palce na puchu kombinezonu. - Czasem trafiają się... trupojeby.
Przygryzła dolną wargę, po brodzie spłynęła kropla krwi.
- Pani nie wie jak to jest - spojrzała na Natalie, jakby to ona byłą wszystkiemu winna. - Gdy telepie cię z zimna, ale nie masz siły się ogrzać, bo nie jadłaś od trzech dni. Gdy jedyne na co możesz liczyć to garść śniegu i to co masz na sobie. Ale jeszcze nie umieram, do cholery! - warknęła z taką siłą, że nawet menel się na nie spojrzał.
- Jeszcze jestem silna, mogę przekazywać wiadomości. Póki będę oddychać, będę szła do celu - cofnęła się o krok do tyłu. - Nie dałam się zabić do tej pory i dalej nie zamierzam.

A czy ja wyglądam na aptekarkę? Spytaj ją, powinna wiedzieć. A na moje to może to być cokolwiek, może zbytnio zaniedbałyśmy biologię tylko dlatego, że powłoki mają podrasowany system immunologiczny.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Az Pią Lis 11, 2011 11:23 pm

- Zgadza się. Nie wiem wszystkiego, a jednak byłam w stanie stwierdzić że jesteś chora nim się do tego przyznałaś. Co zaś się tyczy...trupojebów...- Natalie skrzywiła się na myśl o tak żałosnych i ohydnych ludziach - ...wiesz, skoro tak lubią te trupy...ktoś mógłby im pomóc. Zabijając ich. Wszyscy byliby zadowoleni. No dobra, poza nimi. Powolna i bolesna tak bardzo jak się tylko da śmierć hmm. Możnaby rzec że takim tylko to się należy. Ale cóż...jeszcze jedno pytanie i przejdziemy do rzeczy. Powiedz mi czy twój główny pracodawca czyli Toni wie o tym że jesteś chora, hm?

Nevarez odczekała chwilę aż dziewczyna odpowie, mruknąwszy w międzyczasie w umyśle. Cera jak u lalki. Phi...lalki bezapelacyjnie wyglądają gorzej. Ale tak poza tym to ma trochę racji. Wojna to wojna, życie w slumsach to z kolei życie w slumsach.

- A teraz przejdźmy do rzeczy, nie jest to co prawda wiadomość do przekazania ale powinnaś być w stanie odpowiedzieć. Gdzie są w Kosmogradzie kasyna. Ile ich jest. I jakiś całodobowy sklep w okolicy? Tak, to pewno nietakt z mojej strony ale jak skończymy rozmowę nie sądzę byś miała powody do narzekań. Okazyjnie, z kwestii informacji co jeszcze możesz robić poza przekazywaniem wiadomości.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Wto Lis 15, 2011 6:52 pm

Svieta doceniła wypowiedź psionitki krótkim śmiechem z głębi płuc. Na jej usta wypłynął bardzo stary uśmiech, szpecąc jej, młodą przecież, twarz. Zaraz jednak spoważniała.
- Wszystkich nie da rady zabić - mruknęła gorzko, po czym dodała z oburzeniem, jakby oskarżono ją o coś niestosownego:
- Oczywiście że nie! I gdyby nie ten pani znajomy, ten co mnie obwąchał jak jakiś pies, zboczeniec jeden, to nikt nie musiałby wiedzieć. To moja sprawa, mam jeszcze kilka dobrych tygodni, zdołam zarobić na leki - zapewniła, choć Natalie nie wiedziała, w jakich proporcjach miesza się tu nadzieja z niewiedzą. Nastolatka wydawała się też posiadać pewien rodzaj tępej dumy, nie rzucając się na, być może jedyną w jej życiu, obietnicę pomocy ze strony Nevarez. Może rzeczywiście chciała być samowystarczalna, głupiątko.

W tych warunkach pewnie nie ma zbyt wielu porównań dla rzeczy pięknych. Nya westchnęła. Jeśli wciąż masz zamiar jej używać, będziesz musiała wybić jej z głowy te bzdury rodem z rynsztoka. Jak zasłabnie gdzieś po drodze z wiadomością i zrujnuje jakiś nasz plan, to nie będzie wesoło.

Dziewczyna trochę się rozluźniła, gdy zeszli z tematów osobistych na biznesowe.
- Oczywiście. Jeśli chodzi o kasyna to w Kosogradzie Jest ich pięć. W każdej strefie nadziemnej znajdzie pani po jednym, jeden dla strudzonych robotników, jeśli mają ochotę przegrać wypłatę, jeden dla bogatych turystów i jeden dla znudzonych partyjniaków. Nie bywałam w nich co prawda, ale słyszałam to czy tamto. Najłatwiej wejść do kasyna robotniczego, tam nikt na nic nie patrzy. W kasynie przeznaczonym dla turystów gra się tylko na korony, natomiast do partyjnego kasyna wpuszczają oczywiście tylko partyjnych. Są też oczywiście dwa w podziemiu, większe, zaraz przy targu, gdzie może wejść każdy i mniejsze, przy starych duktach powietrznych. O tamtym drugim niewiele wiem, poza tym, że wejść można tylko za zaproszeniem.
- Jeśli chodzi o sklep całodobowy, to jest ale tylko dla partyjnych. Sklepy armii są otwarte od dziesiątej do osiemnastej, zresztą armia i tak bierze większość rzeczy z zaopatrzenie. Są też oczywiście normalne sklepy, ale każdy ma własny rozkład czynnych godzin.
- Co jeszcze mogę? To co będzie potrzebne, nie jestem wybredna, jeśli chodzi o pracę - przez jej twarz przebiegł minimalny skurcz, niedostrzegalny dla kogoś, kto nie uczył się czytać z ludzkiej mimiki. Zapewne znowu trupojeby. Svieta jednak nie zwolniła swoich wyjaśnień: - Oczywiście w mieście non stop brakuje tego czy tamtego, ale jeśli ma się gotówkę i zna odpowiednich ludzi można bardzo wiele załatwić poza oficjalnymi kanałami i obrotem. Lata pracy dla Wielkiego Toniego to nie byle co w tym środowisku.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Az Wto Lis 15, 2011 8:04 pm

Usta Natalie ozdobił drwiący uśmiech osoby wiedzącej do czego jest zdolna, i jak wiele kłopotu może tym sprawić.

- Nie. Wszystkich nie, ale wystarczająco wielu. Z drugiej strony zabawne że od razu założyłaś że moja wiedza ma związek z nosem mojego znajomego. Ktoś mógłby rzec że masz bujną wyobraźnię, albo że szybko kojarzysz fakty. Rzecz w tym że musisz porzucić złudzenia. Nawet jeśli uda ci się zarobić na leki w normalny sposób, unikając ryzykownych dla zdrowia form pracy to wciąż kupowanie na ślepo jakichś leków... Nie masz czasu na takie zabawy. Z mojej wiedzy i doświadczenia wynika że w najlepszym wypadku masz przed sobą jeszcze miesiąc życia. W najgorszym tydzień może dwa. Na chwilę obecną może nie jest choroba jeszcze mocno uciążliwa, ale to się zmieni jeśli nic z tym nie zrobisz. Wtedy może ci się wydać nawet kusząca propozycja mojego znajomego sprzed dwóch godzin. Mówiąc wprost, zamierzam cię zatrudnić - Nevarez skrzyżowała ręce na biuście po czym kontynuowała - Mam jednak wymagania. Po pierwsze musisz się wyleczyć. Sądzę że potrafisz sobie załatwić lekarza bazując na doświadczeniu z pracy u Toniego. Gotówkę będziesz miała z pracy dla mnie. Po drugie porzucisz jakąkolwiek formę prostytucji, co prawda mam pewne możliwości finansowe dzięki którym mogłabyś się wyleczyć i uniknąć tego typu roboty, ale nie mam najmniejszego zamiaru za każdym razem cię wyciągać z każdej choroby jaką złapiesz. Po trzecie żadnych innych klientów bez uzgodnienia tego ze mną, może się nie wydawać z początku ale tak czy inaczej ci się to opłaci. I nie myśl że składam ci tę ofertę dlatego że nie mam co robić z pieniędzmi. Prawda jest brutalna, jak zapewne wiesz nikogo na świecie nie obchodzą twoje problemy. Nie dopóki nie zmienisz kilku ludzi. Jeżeli o mnie chodzi to uważam że zasługujesz na to by cię zatrudnić że tak to ujmę. Kojarzysz fakty, działasz całkiem szybko i raczej dotrzymujesz terminu, jeśli sądzić po punktualności na tym spotkaniu. Musisz więc wiedzieć też że odrzucając moją ofertę skazujesz się na śmierć. Nie sądzę byś była w stanie zarobić na leki minimalizując jednocześnie ryzyko kolejnej infekcji. Nie jeśli nie zamierzasz mówić o tym Toniemu. Bo nie sądzę żebyś natrafiła na kogoś kto będzie w stanie złożyć taką propozycję jak ja.

Natalie przerwała na chwilę dając dziewczynie chwilę na analizę jej słów, w międzyczasie zerknęła w stronę wylotu z alejki czy może menel dalej się ogrzewa przy beczce. Jeśliby tak było, i byłby w zasięgu słuchu jak na gust Nevarez, wyciągnęłaby jednego Glocka i zasugerowałaby delikatnie facetowi by spieprzał, poprzez wycelowanie w niego gnata i sugestywny ruch lufą. W razie potrzeby zwracając uwagę werbalnie. Potem zwróciła swój wzrok ponownie na Svietę. Podeszła do niej i nieco ściszonym głosem kontynuowała.

- Wracając do rzeczy. Adresy kasyn i sklepów. To raz. Dwa Nikolai Varenkov. Wierzę że jesteś w stanie się dowiedzieć o nim tyle ile się da. I to dyskretnie. Tak jak byłaś w stanie zachować swój problem w tajemnicy przed Tonim. Mam z nim zresztą dziś spotkanie a sądzę że dalej nie chcesz by się o tym dowiedział, prawda? Trzy masz się wyleczyć. Koniecznie. Nie muszę chyba mówić że każde zlecenie ma zostać między nami? Świetnie. Teraz to co najbardziej cię interesuje Svieta.

Natalie schowała Glocka do kabury w zamian wyjmując schowek na pieniądze z jakiejś wewnętrznej kieszeni płaszcza. Po chwili wyłowiła z niego dwa banknoty, jeden opiewający na 50 koron i drugi na 20 marek.

- Korony powinny ci starczyć na leki i lekarza, przynajmniej na jedną dawkę. Jeżeli coś ci z tego zostanie potraktuj to jako premię. Marki to zapłata standardowa z której część zapewne musisz oddać Toniemu. Zrozumiałaś? - Nevarez otaksowała wzrokiem Svietę próbując wyczytać z oczu i twarzy jej reakcję i emocje.

Taak, ostatnie czego byśmy chciały to misterny plan sypiący się przez małe niedopatrzenie. Myślę że 50 koron to aż nadto na leki, nawet na czarnym rynku. No i to wciąż nic przy założeniu że idziemy nocą do kasyna. Nawet z setką koron czy marek da radę wykręcić z tego kilka tysięcy, kwestia czasu w końcu. Odmruknęła Nyi.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Wto Lis 15, 2011 9:48 pm

Dziewczyna wywróciła oczami.
- Och proszę, facet rzuca się na mnie zniknąć, obwąchuje, a potem gada do mnie jakbym już nie żyła i proponuje, że mnie sprzątnie dla mojego dobra. Tak się składa, że widziałam już co z ciebie zostaje jak cię zeżre Grzyb. A potem zjawia się, pani, najwyraźniej dobra znajoma tamtego i z miejsca wszystko wie. Więc albo pani powiedział, albo sama się pani domyśliła z tej jego porąbanej gadki.
Wzrok Sviety zintensyfikował się na wieść o zatrudnieniu. Przez dłuższą chwilę tylko kiwała głową, słuchając. Wydawała się dość świadoma, że niewiele osób obchodzi jej los i życie, a także zdawała się przygotowana zarobić na swoje utrzymanie. Po czym przytaknęła:
- Oczywiście, bardzo dobrze. Od początku planowałam się wyleczyć, nawet znam jedno miejsce, choć nie wiem, czy nie będę musiała tam zostać na dzień czy dwa. Mam nadzieję, że nie, zależy co powie konował. Dodam, że prostytucja nie jest moim wymarzonym zawodem. Nie żeby mógł być tak czy siak, z moimi warunkami - wywróciła ponownie oczami. Co prawda, to prawda, pod puchatym kombinezonem zdawała się płaska jak deska i wychudła. Chorobliwie blada cera, ani spękane usta też nie były szczególnie kuszące. - Więc nie widzę problemu. Znalezienie dobrego, wypłacalnego, a co więcej stałego klienta nie jest takie proste w tym mieście, więc jeśli pani płaci, może pani wymagać i żądać co chce. W rozsądnych granicach.

Natalie spojrzała w kierunku wylotu alejki na samotnego żula grzejącego się przy ogniu. Nie zwracał na nie zbytniej uwagi, ale gdy wyciągnęła broń wyraźnie się zdziwił. Szczególnie, gdy wycelowała w niego i gestem kazała spadać. Sarknął coś pod nosem i zaczął kląć niezrozumiale, ale zabrał swoje śmierdzące dupsko i poszedł sobie.

Nastolatka pokiwała głową, kątem oka obserwując pistolet w rękach psycholożki.
- Adresy kasyn mogę podać i od ręki, jeśli ma pani na czym zapisać. Sklepy... jakieś konkretne? Wszystkich musi być w Kosmogradzie ze sto. Może więcej, nigdy nie liczyłam. Zebranie tego wszystkiego trochę by zajęło.
- Nikołai Varenkov, przyjęłam. Nigdy o nim nie słyszałam, ale postaram się dowiedzieć co się da. Oczywiście, poufność to podstawa... i nie trzeba mnie straszyć, jestem lojalnym pracownikiem. O ile dobrze opłacanym - zapewniła z nutką wyrzutu.

Nevarez schowała pistolei i wyciągnęła pieniądze. Sviecie oczy rozbłysły na widok gotówki, tym razem zdrowym, zachłannym blaskiem.
- To powinno załatwić pierwszą fazę leczenia - mruknęła. Na chwilę oderwała oczy od mamony i zmarszczyła brwi. - Nie, ta robota jest poza Wielkim Tonim. Ale oczywiście jestem winna Puszce za informację. Jasno i wyraźnie - dziewczyna wyciągnęła rękę po pieniądze, dziwnie ostrożnie, jakby sięgała po jadowitego węża.

Owszem, ale wcześniej zajrzymy do tego całego Toniego, ciekawe jak z tym wyjdzie.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Az Sro Lis 16, 2011 3:50 pm

Pieniądze przeszły z ręki do ręki, Natalie z zadowoleniem skinęła głową, wyjmując z przepastnych kieszeni płaszcza swój notes i pióro by zapisać adresy.
- Doskonale. Sklepy raczej spożywcze, spożywczo-chemiczne, również monopolowe. Głównie w tej okolicy. I po jednym z każdego typu w pozostałych strefach... A tak z ciekawości...Toni zleca wam czasem śledzenie kogoś, hm? Zapewne tak...cóż jeśliby chciał mi przydzielić ogon, chciałabym żebyś przyjęła taką robotę i zameldowała mi o tym.... Cóż na dziś to już chyba wszystko. - Nevarez zerknęła na zegarek, chowając jednocześnie notes i pióro. - Jutro o tej samej porze. Jeśli łapiduch będzie chciał cię zatrzymać na obserwacji to niech i tak będzie wtedy za dwa dni o tej samej porze. Da? Haraszo. Dasvidaniya, Svieta. - powiedziała jeszcze Nadya odchodząc w stronę koszar wojskowych. W międzyczasie wyciągnęła notes Lamarantiena z kieszeni i zaczęła przeglądać zawartość spisaną przez androida.

Naturalnie, właściwie nie zdziwiłabym się gdybyśmy tam spotkały znowu "Lamarantiena". Z drugiej strony sugestia odnośnie naszych zdolności hmm mm....myślisz że sam coś potrafi, czy może ma kogoś zaufanego kto byłby w stanie nas rozpoznać?

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Czw Lis 17, 2011 9:56 pm

Pieniądze zostały starannie rozdzielone i schowane do oddzielnych kieszeni starego kombinezonu. Svieta podyktowała jej adresy kasyn w odpowiednich strefach i podziemiu.
- Okoliczne? Mogę? - wzięła od niej notes i zastanowiła się chwilę. Na wolnej połowie strony naszkicowała schemat okolicy: dwie ulice w kształcie T, u ich zbiegu zaznaczyła kropką kamienicę Natalie. Potem szybko skreśliła kilka uliczek i ulic odchodzących naokoło. Następnie jeszcze chwilę zaznaczała coś po czym oddała notes i długopis.
- Starałam się przypomnieć sobie najbliższe tutaj sklepy. Kołami zaznaczyłam spożywcze, trójkątami chemiczno-przemysłowe, a kwadratami monopolowe. Przekreślone iksem są przeznaczone dla członków partii, zamalowane dla członków armii, a puste są ogólnodostępne. Oczywiście w partyjnych pani nic nie kupi, ale chciałam dostarczyć perspektywy.

Psionitka od razu zauważyła pewien schemat w rozmieszczeniu sklepów. Były niby rozrzucone wokoło, ale partyjne znajdowały się bliżej centrum strefy czerwonej, armijne szły raczej w stronę Kancelarii i Kwatery Głównej Armii/ląd, a ogólnodostępne były najbardziej rozproszone, chociaż zdawały się podążać ku szarym strefom. Zauważyła, że ma dość blisko, jakiś kwartał w stronę szarej strefy, jakiś spożywczy, a po drodze do Kancelarii można było znaleźć chemiczny i monopolowy, na ten przykład.

- Hmm - dziewczyna się zastanowiła. - Coś takiego zdarza się raczej rzadko, w każdym razie osobiście nigdy nie dostałam misji śledczej. Coś takiego mogłoby wyglądać podejrzanie - mruczała do siebie. - W każdym razie, jeśli o czymś takim usłyszę, na pewno dam znać - powiedziała już pełnym głosem.

Zegarek wskazywał trzydzieści trzy po czwartej.

- Oczywiście. Będę czekała na panią... miłego dnia, pani Levchenko! - rzuciła nastolatka oddalając się w stronę kontenera na śmieci i dziury w siatce miedzy alejkami.

Nevarez wyszła z alejki, mijając płonącą beczkę. Przepuściła samochód dostawczy i przeszła przez ulicę, ruszając chodnikiem w kierunku Kancelarii, gdzie umówiła się z Agrypinem. W międzyczasie przeglądała zdobyczny notatnik.

Everything that has a beginning
Has an end...


Myślisz, że uszaty ma jakieś konszachty z tym całym Tonim? Jeśli Admiralicja, czy jakaś inna junta związały się z tym całym wannabe szefem półświatka to może być nieciekawie.

What has been lost
Can never be returned...


Co do zdolności... sama nie wiem. Choć mam jeszcze wątpliwości, jestem skłonna powiązać to dziwne oświadczenie z tym wkurzającym wzrokiem, z tą wścibską parą oczu, która śledziła nas kilkukrotnie.

The children who were thrown
Into cold darkness...


Ale nawet jeśli to ma coś wspólnego z tym całym Tonim, to wątpię, żeby sam za nami łaził. Prędzej ma jakiegoś pachołka, odwalającego za niego robotę.

Would you help them?
Would you set them free?
Or would you not...?

If so, what person that makes you?
What it makes me?


Minęła róg i jej krótki spacer dobiegł końca. Przed bramą Kwatery Głównej, zauważyła zaparkowanego mercedesa, jednego z tych dość uroczych, osobliwych potworków dawnej cywilizacji i opartego o maskę Agrypina. Chłopak przebrał się w spodnie z ciemnej, gęsto tkanej wełny i ocieplaną kurtkę sportową, spod której wystawał golf. Ale nawet pomimo czapki i rękawiczek kulił się przed okazyjnymi porywami zimnego wiatru. Choć pogoda była ładna, nie znaczyło to, że temperatura podniosła się choćby powyżej zera.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Pią Lis 18, 2011 8:27 pm

Az napisał:Nah, raczej nie bardziej niż my. Sądzę raczej, że ten cwaniaczek może mieć dostęp do registrów celników, może w ten sposób wyłapuje podejrzane osoby, potencjalnych nowych klientów. W naszym wypadku można założyć, że te wścibskie, wszędobylskie oczy wyczuły machinacje czasoprzestrzenne od naszego przybycia tu. Hmmm... właściwie to zauważyłaś te spojrzenia głównie niedługo po lub przed wykorzystaniem zdolności, nie? Przy powitaniu patrolu z Serioginem... hmm to mi przypomina o kaszkiecie, trzeba będzie go w końcu odebrać. Potem przy Stacji Wschód... hmm... hmm.. przy kłapouchym ze skarpetkami na uszach też zauważyłaś zdaje się?

Mruknęła Natalie jednocześnie idąc a właściwie skradając się w stronę Agrypina, mylnie sądzącego, że jest metaforycznym myśliwym. A przynajmniej skradałaby się, gdyby merc z sołdatem opartym o maskę nie byłby skierowany w jej stronę. W przeciwnym wypadku skradanie się nie miałoby sensu, nawet z jej zdolnościami do bezbłędnego znikania z oczu w tłumie w tych warunkach byłoby problemy. Po pierwsze brak dostatecznego tłumu, po drugie jej włosy odcinające się w śnieżnym krajobrazie czerniawym ogniem.

Może... Zastanawia mnie to od dłuższego czasu. Przeglądałam twoje wspomnienia, pamiętasz jak coś cię zaniepokoiło podczas tej sprzeczki z tym robakiem, Walio? Jakby ktoś cię obserwował, po tym jak się cofnęłaś? Wtedy tego nie czułam, ale znowu gdy się obudziłam, ty jakoś przestałaś dostrzegać ten irytujący wzrok. Nic nie czułaś ani przy Serioginie, ani przy awanturze przy Stacji Wschód. Z androidem było chyba inaczej, nie chodziło o wzrok, a o to, że ktoś cofał się wraz z nami w czasie. A potem pojawiła się Leah... hmm.

Tak, to był taki ładny kaszkiet...

Jednak chciałam powiedzieć coś innego. Zwykle nie spotykałyśmy zbyt wielu psionitów, no bo jaka jest na to szansa, nie? Natomiast tu już dwóch, potencjalnie więcej. Dlatego wysnułam taką teorię: a co jeśli psionici wyczuwają się wzajemnie? Ale jeśli tak, to czemu wyczułyśmy Leah - jeśli to była ona - a nie tego podglądacza? Może to zależy od specjalizacji, albo zdolności?
Szczerze mówiąc to ta planeta zaczyna mnie mocno irytować, znajdźmy naszego starego znajomego, zaróbmy trochę grosza i spadajmy stąd.


Warunki nie były zbyt sprzyjające: ludzi było jak na lekarstwo, a Agrypin stał po stronie ulicy. Na szczęście samochód stał tyłem do niej, nie było tak źle. W końcu nie wiedział z której strony się jej spodziewać i najwyraźniej rozglądał się dookoła, rozcierając co jakiś czas brodę o kołnierz kurtki. Mogła spróbować się podkraść, ewentualnie momentalnie przechodząc w zwykły chód, gdyby jednak spojrzał w jej stronę. Obejrzała swoją trasę, zapamiętała, gdzie jest najmniej skrzypiącego śniegu, zmieniła ułożenie ciała i poczekała aż spojrzy w drugą stronę.

Jak pantera ruszyła w jego stronę, stawiając lekkie, szybkie, sprężyste kroki. W połowie drogi spostrzegła parę żołnierzy palących pety za osłoną filaru bramy. Oni też ją dostrzegli. Ale oczywiście tylko amatorzy się płoszą, więc potraktowała sprawę jak coś całkiem normalnego i mrugnęła do nich porozumiewawczo. Ich małe móżdżki same sobie wyjaśnią całą sytuację. Zobaczyła jeszcze jak uśmiechają się głupkowato i wracają do popalania skrętów i już prawie byłą przy Agrypinie. Zatrzymała się w samą porę, nie więcej niż metr od niego, bo właśnie obracał się w jej stronę. Spojrzał nieco bezmyślnie na nią, a potem w ułamku sekundy źrenice mu się rozszerzyły, krzyknął cicho i podskoczył, kładąc odruchowo rękę na biodrze, gdzie brakowało służbowego Makarova.

- Och, to ty, cześć. - Odetchnął, kładąc rękę na sercu i pochylając się lekko. Wyprostował się z tym samym olśniewającym uśmiechem, którym powitał ją dziś popołudniem. No może nie olśniewającym jak na obecne standardy, ale z pewnością wybijającym się z szarej otoczki. - Aleś mnie przestraszyła! Często się tak skradasz? Pozwól, że ci otworzę...
Poszedł otworzyć jej drzwi pasażera.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Sob Lis 19, 2011 9:14 pm

Az napisał:Natalie uśmiechnęła się przywdziewając najniewinniejszy w świecie wyraz twarzy.
- Ależ mój drogi, dlaczegoż bym miała się skradać? Czyżby coś mi groziło z twojej strony, że tak uważasz? - wsiadając mrugnęła do Agrypina. Zaraz potem w typowy dla siebie sposób rozsiadła się wygodnie w fotelu. Zanim jeszcze zdążyłby zamknąć drzwi odezwała się:
- A tak poza tym... nie sądzisz, że trochę za wcześnie na zawał? W końcu to zaledwie początek spotkania.
Nadya rzuciła w kierunku porucznika rozbrajający w zamierzeniu uśmiech i mruknęła do Nyi:

Całkiem nieźle, to już trzeci szofer w ciągu doby. Chociaż chętnie bym trochę poprowadziła, trochę szybciej niż to dozwolone i bezpieczne... mmmh... Oj tam, irytująca zaraz? Myśl pozytywnie, teraz mamy trochę czasu na rozrywkę. A ewentualny nadmiar psionitów da radę zlikwidować, w końcu czego NIE jesteśmy w stanie zlikwidować?

W międzyczasie Nevarez rozejrzała się po aucie kalkulując wyposażenie i klasę samochodu, oraz pojemność silnika która powinna być na klapie bagażnika wymieniona. Wszystko to by oszacować stan majątkowy Agrypina i koszt samochodu. Gdy kierowca wsiadł zwróciła się do niego z uśmiechem:
- A więc, gdzie teraz? Fotel jest wygodny, ale chyba nie planowałeś żebyśmy ot siedzieli cały czas w samochodzie, prawda?

- Co? Ależ nie, tak tylko się mówi - chłopak zdążył odzyskać rezon. - I nie pozwolę tu na żadne zawały, przynajmniej do czasu - odwzajemnił jej uśmiech, zamknął drzwi i obszedł samochód dookoła.

Gdy tak mówisz, to wręcz cieszę się, że mamy szofera. Widziałaś tutejsze ulice? Nie? Bo tu nie ma ulic - tylko jedno wielkie lodowisko. Zakładają na koła jakieś badziewne łańcuchy i myślą, że nie skończą na pierwszej lepszej latarni. Cometa miała przynajmniej przyczepność do podłoża.
Cieszę się, że ty myślisz pozytywnie, ale ktoś tu musi dbać o naszą skórę, póki jeszcze ją mamy. Sama nie wiem, nie mówię, że jest cokolwiek czego nie potrafiłybyśmy zlikwidować. Martwi mnie, jakim to się odbędzie kosztem, a w szczególności, że odbędzie się tutaj, na ostatnim zadupiu, gdzie w promieniu setek kilometrów nie ma przyzwoitego lekarza, albo porządnego sprzętu. Nawet Infosfera praktycznie tu nie istnieje.


Sam mercedes prezentował się nieźle. Z tego co zdążyła zaobserwować z tyłu, podczas skradania, był to model wzorowany na stareńkim E 63 AMG z silnikiem 6.2 litra, prawdopodobnie jakieś V8 przynajmniej. Oczywiście w środku postarano się o minimalną ilość technologii, zamieniono siedmiobiogową, automatyczną skrzynię biegów na sześciobiegową ręczną. Fotele obito prawdziwą skórą. Czarna tapicerka błyszczała, kierownicę obito czymś pośrednim pomiędzy zamszem, a krótkim futrem, choć w niewiadomym celu. Wokół drążka skrzyni biegów opleciono sznur pereł, wyglądający na prawdziwy.
Właściwie całość wyglądała na dość kosztowną, trochę zbyt kosztowną jak na oficera armii, nawet specnazu.

Agrypin otworzył drzwi, otrzepał buty i wśliznął się do środka, zasiadając za kierownicą.
- No cóż, mogłoby być miło... - zaczął z uśmiechem. Po początkowym zaskoczeniu, atmosfera szybko się rozgrzewała w promieniach uśmiechów, jak i wnętrze samochodu, gdy tylko przekręcił kluczyk w stacyjce. - Ale zaplanowałem coś innego. Klasyka, spodoba ci się - mrugnął do niej, ale nie zdradził nic więcej.

Mercedes ruszył i choć nie tak z kopyta jak Cometa, zdecydowanie płynniej i odważniej niż BMW Smirnoffa. Pojechali na wschód kawałek, po czym skręcili w lewo. Przecięli Mińską i ruszyli na północ, by zatrzymać się po paru minutach, gdzieś przy północnym krańcu czerwonej strefy. Agrypin zaparkował, zgasił silnik i wysiadł, otworzył jej drzwi. Stanęli przed pozornie niczym nie wyróżniającym się lokalem. Nie miał okien, a drzwi we wnęce wyglądały dość prosto, niemal oficjalnie. Jedynie nad nimi można było przeczytać nazwę miejsca: "Wieliczije", ozdobioną znakiem, który Nevarez zdążyła zrozumieć jako oznaczenie lokali partyjnych.

Chłopak ruszył do drzwi, gestem zapraszając ją do środka. Za drzwiami trafili do sieni-szatni. Na wprost znajdowało się wejście na salę, po lewej, za ladą stała młoda dziewczyna. Agrypin uśmiechnął się do niej, podając swoją kurtkę i odbierając numerek. Podszedł do widocznego przy pulpicie w sali kierownika.
- Mogę poprosić pani kurtkę, madame? - poprosiła szatniarka z uśmiechem. Natalie zauważyła jak jej randka pochyla się ku ubranemu na czarno mężczyźnie. Banknoty przeszły z rąk do rąk, pojawiło się dużo uprzejmego kiwania głową. W czasie, gdy Natalie decydowała, czy zostawić płaszcz, czy też nie, wrócił Agrypin.
- Chodź, mają dla nas stolik - powiedział, najwyraźniej zadowolony z siebie.

Było pięć po piątej, gdy weszli na salę i skierowali się ku stolikowi. Lokal miał miłą atmosferę półmroku, w strategicznych punktach umieszczono lampy i kinkiety gazowe. Na ścianach w kolorze piasku wisiały przeplatające się motywy morza, martwej natury i socjalistycznej świetności. Restauracja była w połowie pełna, zapewne zapełniała się bardziej wieczorem. Po lewej, bardziej otwartej części, gdzie poustawiano wolne stoliki i stołu siedziały pary lub grupki, wystawnie ubrani mężczyźni i kobiety, albo grupki mężczyzn, śmiejących się albo dyskutujących o czymś co ginęło w ogólnym cichym szmerze. Oni jednak skierowali się na prawą stronę sali, gdzie ustawiono szereg oddzielonych boksów z krzesłami dla par, lub kanapami dla grup. Młodzieniec poprowadził ją do narożnego boksu od strony drzwi, skąd mieli doskonały widok na salę, samemu nie będąc zbytnio widocznymi. Usiedli na krzesłach, które choć miały siedzenia obite pluszem, oparcia miały rzeźbione ręcznie w drewnie.

Pośrodku sali znajdowały się drzwi, z pewnością prowadzące do kuchni, skąd co jakiś czas wychodzili lub w których znikali kelnerzy z tacami. Jeden z takich właśnie zbliżył się do ich stolika. Położył dwie karty dań i oddalił się z lekkim ukłonem. Poza tym na stoliku można było znaleźć serwetki, sól, pieprz i oliwę, gdyby ktoś sobie życzył doprawić potrawę.
- Jak mi na razie idzie? - spytał Agrypin najwyraźniej zadowolony z siebie, sięgając po kartę dań.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Pon Lis 21, 2011 12:38 pm

Az napisał:Natalie zdjęła rękawiczki i położyła je na stole ukazując smukłe dłonie i zadbane pomalowane na bordowo paznokcie. Sięgnęła po kartę dań uśmiechając się tajemniczo, zaczęła nieco niedbale przeglądać menu jednocześnie mówiąc:
- Jak idzie? No nie wiem, nie wiem. Obiecywałeś kawę i spacer, a zamiast tego restauracja i przejażdżka dobrym samochodem. Ktoś mógłby rzec, że jesteś niesłowny, chociaż mi taki obrót spraw nie przeszkadza. Ale przecież nie mogę powiedzieć wszystkiego, nieprawdaż? To zrujnowałoby nastrój. - Nadya uśmiechnęła się znad karty dań po czym dodała z przekorą w głosie - Z ciekawości, zabierasz tu każdą spotkaną, piękną dziewczynę, czy jestem pierwsza?

No i voila, to załatwia kwestię porządnego posiłku. Nawet się stara nie sądzisz? To nasuwa na myśl wniosek, że na kosmogradzkie standardy pochodzi z bogatej rodziny, albo partyjnej co tutaj znaczy tyle samo. Ciekawe co by zrobił, gdyby wiedział, że niegdyś miałyśmy dostęp do większej ilości pieniędzy i władzy... to drugie co prawda potencjalnie bardziej, ale niż się jemu mogło śnić? Nie wspominając już o tym, że żyje zdecydowanie krócej i jest z góry na straconej pozycji zważywszy na doświadczenie. Co czyni sytuację jeszcze zabawniejszą. Mieszanie ludziom w głowach jak zawsze przyjemne... Co do prowadzenia samochodu... Nie pamiętasz jak... Hmmm... ile to lat... z ćwierć wieku temu jeździłyśmy dla rozrywki po prywatnym torze wyścigowym? Zdarzało się też zimą po lodzie i to nawet bez łańcuchów, co prawda parę razy trzeba było się cofnąć w czasie, ale tylko na początku. Nie sądzę by były większe problemy tutaj, co prawda warunki są bardziej skrajne... I pewnym problemem są braki w dziedzinie tutejszej medycyny i techniki, ale nie będzie problemu raczej. Dopóki prędkość będzie mniejsza niż 200 km/h nic nam nie grozi. Podciągnięcie alteracji czasu na samochód może być nieco trudniejsze ale bez przesady, nie sądzę by była po temu konieczność. Poza tym, wierzę, że z odpowiednią ilością koron, czy też marek da radę dostosować auto by miało faktycznie pożądaną przyczepność. A tak właściwie to jak tobie się podoba sytuacja? Mnie jak zwykle bawi norma wielokrotnych standardów, które można wykorzystać, ale jak z tobą?

Agrypin roześmiał się, samemu sięgając po kartę dań.
- Zaraz niesłowny. Powiedziałbym raczej, że starający się naprawić własne błędy. Zwyczajnie uświadomiłem sobie, że tak pięknej kobiety zwyczajnie nie przystoi zapraszać na coś tak zwykłego jak kawa. Która mogłaby być początkiem, ale jestem przekonany, że zasługujesz na coś więcej, Nadyo.
Przekręcił kilka stron i odwzajemniając jej uśmiech odparł wymijająco:
- A czy uwierzyłabyś mi, gdybym powiedział, że jesteś pierwsza?

Chociaż tyle. Może i się stara, ale takie bogate, rozpieszczone bachory działają mi na nerwy. Choć z drugiej strony zawsze można pomyśleć jak to bogactwo przenieść na nas. Nya na chwilę porzuciła ponuractwo dla ożywczej myśli. Zaraz jednak zmarkotniała.
Och, nawet mu o tym nie wspominaj. Przekłujesz takiemu przerośnięte ego, a gotów wybuchnąć. Nie żeby mnie to szczególnie interesowało - gnojek działa mi na nerwy - ale bycie w pobliżu gdy pęka balon jest zwykle nieprzyjemne.
O tak pamiętam, tak się składa, że pamiętam. A ty pamiętaj, że to było ćwierć wieku temu i gdzie indziej. Wiem, że jesteś dobra w pilotowaniu autolotów i jeżdżeniu samochodem, ale to coś co tu mają ciężko nazwać cackami jakie miał nasz ojciec, nie wspominając o braku ewentualnego lekarza, czy czegokolwiek...
Czy ty myślisz o rozciąganiu tej sztuczki z notatnikiem na samochód? Pogłupiałaś nareszcie, nie pamiętasz już co było ostatnim razem? Właśnie o tym mówię: żadnych szpitali ani lekarzy, które do czegokolwiek by się nadawały. Słowo daję, byłam pewna, że już po nas i nie wiem czy nie tak by się to skończyło, gdyby ta psycholka nas nie uleczyła. Trzymaj się tego w czym jesteś dobra: cofania czasu. Twój mózg ma dość napięć od tego, żeby znosić mieszanie w prawidłach rzeczywistości, wiem coś o tym, mieszkam tu.
No, ale wracając do kwestii auta, jestem pewna, że można tu coś porządnego dostać za odpowiednią kasę i przecież nawet jestem za tym, żeby tak zrobić. Odmrażanie sobie tyłka na mrozie nie jest dla nas. Zwyczajnie uważam, żeby nie dawać wiary ani temu co tu sprzedają ani warunkom jakie tu panują.
A sytuacja, bo ja wiem... jak na razie chłopak mnie niczym nie zdobył. No i pieprzy głupoty. Zaczynam się wręcz zastanawiać, czy kasą i luksusami sobie nie leczy jakichś kompleksów.


Karta dań wpierw sugerowała przekąski: ziemniaczki zapiekane w orzeszkach i ziołach, kurki w sosie z czerwonego wina, czy kurze serca w puszystym cieście. Później proponowano danie główne: różne rodzaje mięs m. in. steki, żeberka, czy kotlety z ziemniakami czy kilkoma odmianami ryżu, a do tego jedna z kilku surówek, m. in. z czerwonej kapusty czy z buraczków. Oprócz tego proponowano makarony m. in. spaghetti bolońskie lub carbonarra czy taglaiatellę i inne. Na drugie danie oferowano jedną z zup jak ogórkową, pomidorową, rosół, czy grzybową lub jedną z sałatek wśród których były zawsze popularna grecka, wyspiarska (owocowa) i domowa (z mięsem kurczaka). Znalazło się miejsce jeszcze na desery: kilka rodzajów ciast, ciastek i lodów. Na końcu umieszczono napoje, od wody gazowanej i niegazowanej poprzez soki i herbatę po kawę i cappuccino. Za okładkę włożono kartę win, zawierającą tak białe jak i czerwone jak i słodkie, półsłodkie czy wytrawne. Na odwrocie znalazła się jeszcze niewielka sekcja poświęcona drinkom i shotom gdzie miejsce miały same klasyki w tylu mohito, czy wściekłych psów.

Przy ich stoliku zjawił się ten sam kelner. Tym razem miał ze sobą bloczek i długopis.
- Czy są państwo gotowi by zamówić? Czy mogę coś zaproponować? - spytał miękko.
- Owszem, jeśli tylko dama jest gotowa - Agrypin skinął głową w jej stronę. Kelner natychmiast przeniósł uwagę z niego na nią.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Wto Lis 22, 2011 10:26 pm

Az napisał:Co? Nigdy w życiu. Jeżeli bym chciała kraść samochód to w cywilizowany sposób, nie jak ten notatnik. Miałam na myśli raczej objęcie samochodu ewentualnym przyśpieszeniem, tak jak siebie podczas "pokazu" na Devine. Ale zaraz, zdawało mi się, że to ty zwykle śpisz nie ja. A nie przypominam sobie by ktoś nas tu leczył? Poza tym nie tylko w cofaniu czasu jestem dobra, w końcu nie mam trudności zbytnio ze zmuszaniem materii by przyjęła jakąś formę, no i drobnymi przemieszczeniami z pkt A do C omijając pkt B. Gorzej idzie z wpływaniem na organizmy innych, zwykle próba wywołania bólu poprzez ingerencję w system nerwowy kończyła się śmiercią obiektu. W tej kwestii zostają tylko impulsy elektryczne na wierzchnią warstwę skóry powodujące pożądane skurcze. Niestety, nie zawładniemy światem przez kontrolę umysłów innych w ten sposób... Nie żeby to było komukolwiek potrzebne, nudny motyw w literaturze. Po co komu władza nad światem? Toż to jeden wielki burdel, a co dopiero idiotyczna kontrola umysłu przy pomocy jakichś zdolności czy technologii. Pomińmy kwestie, że to jest absolutnie możliwe przy naszej wiedzy, kwestia doboru substancji chemicznych... nie mniej jednak to nudne. W każdym razie, nie planuję zniszczyć mu ego. Na pewno nie przed tym jak zjemy. Myślałam raczej o paru drobnych nakłuciach w odpowiednich miejscach. Swoją drogą, nie chciałabyś sama go pomęczyć? Skoro tak cię irytuje, mogłabym przez chwilę nic nie robić żebyś mogla się odprężyć wbijając mu parę szpil tam gdzie boli. Mnie osobiście raczej nuży i trochę bawi jego zachowanie. Ewentualnie wszystkie kobiety jakie kiedykolwiek poznał były krótkowzroczne i pod olbrzymim wrażeniem jego drobnego majątku. Nigdy nie rozumiałam takiego zachowania; dostawać świra z ekscytacji że się przespały z kimś bogatszym czy wyżej sytuowanym społecznie. To świadczy o kompleksach. Nudne, w końcu wszyscy to tylko ludzie.

- Może... jak na razie wszystko przemawia za tym bym uwierzyła. - Uśmiechnęła się przekornie rozważając kurki, kotlety vel. filety z kurczaka z ziemniakami i sałatkę wyspiarską na zakończenie. W sumie zerknęła też na listę win szacując który rocznik i marka byłyby najlepsze. Gdy przyszedł kelner zawiesiła na nim wzrok o chwilę za długo, prawdopodobnie by sprowokować więcej wysiłku ze strony Agrypina, gdy uwaga została skierowana na nią zamówiła to co uważała za smaczne czyli winne kurki, filet z kurczaka z ziemniakami i sałatkę wyspiarską. Na dobry początek, potem zwróciła się z pytaniem do osoby teoretycznie prowadzącej to spotkanie czy zamierza zamówić wino.

No cóż, uważaj z tym. Ty to ty, samochód to samochód. Może to i nie kradzenie czegoś wprost z kontinuum czasoprzestrzennego, ale wciąż jest to dość uciążliwe.
Władza nad światem? Brzmi uciążliwie i męcząco. Poza tym już dawno wyrosłyśmy z bawienia się lalkami, więc nie widzę sensu w kontroli umysłu.
Oj tam, przecież rozumiesz to. Proste umysły, proste potrzeby. A reszta to tylko własne urojenia. W jakiś pokrętny sposób wydaje im się, że stając się szmatą kogoś majętniejszego, same rosną. Tak to jest jak myśli za ciebie małpa, albo kto wie jaki gad z początku gatunku.


Kelner sumienne przyjął jej zamówienie, stenotypując sprawnie.
- A dla pana? - spytał zwracając się do Agrypina.
- Hmm, a macie może jeszcze trochę tej pysznej kaczki smażonej w miodzie i soku z cytryny?
- Owszem, proszę pana.
- Więc poproszę porcję, a do tego może sałatkę grecką - kelner zanotował. Porucznik złapał spojrzenie Natalie i przytaknął jej.
- Wino, oczywiście - zerknął na kartę - jakie macie roczniki Amarone della Valpolicella Bertani?
- Z 2554, 2550 i 2540 proszę pana.
- 2540 brzmi doskonale, poprosimy całą butelkę.
- Oczywiście, proszę pana, zaraz przyniosę - kelner zamrugał i zmył się do kuchni.
No, no, no, coś takiego. Gwizdnęła pod nosem Nya. Agrypin zamówił właśnie wino za 620k za butelkę. Nigdy nie rozumiałam tego, że ludzie są skłonni płacić tyle za trochę skisłych winogron.

Ale, ale, naprawdę nie pamiętasz? Myślałaś, że pojawiły się małe skrzydlate wróżki w małych kitlach i... Hmm... W sumie nic dziwnego, ale byłam pewna, że sprawdzałaś to w mojej pamięci... Dobra, wiesz, co, zrobimy tak. Skorzystam z twojej propozycji i pogadam sobie z tym młodzieniaszkiem - mam nadzieję, że nie będziesz tego żałować - a tymczasem pomogę ci sobie przypomnieć, dobrze? No to trzymaj się mała...

Nya wysunęła się naprzód, a Natalie cofnęła trochę w głąb siebie, poczuła jak otaczają ją wspomnienia jej drugiego wcielenia - w pewnym sensie przecież jej własne wspomnienia. Słyszała siebie jak mówi do Agrypina:
- Zdradzisz mi, skąd prostego porucznika stać na takie luksusy?
Mężczyzna musiał coś odpowiedzieć, ale Nevarez tego nie słyszała, ona...

"...nigdy nie byłą wrażliwa na przeciążenia i dobrze znosiła treningi nawet w wysokim g, ale tym razem ktoś wbił niewidzialne włócznie w jej ciało, stalowa siatka się zacisnęła i opadła na nią ciemność. Zdawało jej się jeszcze, że wykręcają nad miastem, lśniącym w dole łuną latarni gazowych i lecą ku lodowej pustyni. Owinął je prawdziwie arktyczny wiatr, wizg wypełnił uszy, ale Natalie już tego nie czuła. Odpłynęła w ciemność."

Nya przebudziła się gwałtownie, poczuwszy, że osobowość Natalie mdleje. Sama od jakiegoś czasu wierciła się i miotała we śnie, śniąc koszmary. Jednak po przebudzeniu niewiele się zmieniło. Zaatakowało ją zimno i bezwład. Zwykle, gdy osobowość dominująca zasypiała, zyskiwała przynajmniej częściową kontrolę nad ciałem i czuła się mniej jak więzień, ale nie w tym przypadku. To było niczym spadanie w otchłań w trumnie. Ciało było odrętwiałe i bezwładne, nie mogła nim poruszyć. Próbowała otworzyć oczy, ale widziała tylko ciemność. Pomimo pozornego odrętwienia coś kuło ją boleśnie pod pachą i żebrami, a jakaś niewidzialna pieść próbowała zgnieść jej serce. Rzeczony organ uderzał mocno, rozpaczliwie, chaotycznie i przerażająco rzadko. Słyszała samą siebie, jak charkocze, walcząc o każdy oddech szczytami płuc.

Nie wiedziała ile to trwało, zapewne nie więcej jak dwie, może trzy minuty, ale panika jaka ogarnęła Nyę byłą pierwotna, zwierzęca i wydłużała każdą sekundę w godziny. Nie wiedziała co ma robić, osobowość Natalie zapadła w dziwny letarg, a ona nie potrafiła odzyskać kontroli nad sytuacją. Wszystko co mogła robić to walczyć o każdy kolejny oddech i prosić swoje serce by nie przestawało bić.

Alter ego Nevarez poczuło wokół siebie zaniepokojoną uwagę i dopiero wtedy zrozumiała, że ktoś ją niesie. Obecność poruszyła się w nieskończonym ciągu arktycznych wichrów i zaciśnięte już gardło kobiety ścisnął krzyk, a raczej charkot, gdy zaczęły gwałtownie pikować w dół.

Wylądowały. Skupiła się na tym co czuła, że się działo z jej ciałem - jakby obserwowała scenerię za oknem - bo było to lepsze niż oczekiwanie, aż się ono podda w tej niespodziewanej walce na śmierć i życie. Wniesiono ją gdzieś, gdzie były osłonięte od wiatru. Trzasnął rozpalony ogień. Położono ją na czymś twardym - skale? - choć głowa spoczęła na czymś względnie miękkim, choć kościstym: kolana.

Ktoś zanucił jakąś melodię. Nagle jej ciało przeszył elektryzujący bodziec. Wszystkie mięśnie się napięły, kończyny zadrżały konwulsyjnie, palce zacisnęły się w pięści. Usłyszała jak jej umęczone płuca napełniają się z ulgą powietrzem, świat się przejaśnił. Nie żeby widoki były zachęcające: blada, zniszczona twarz Śnieżnego Anioła - później poznanego jako Leah - i nierówne ściany jaskini muskane refleksami płomieni. Nya podniosła lewą rękę do oczu i spostrzegła, że ta świeci, ciepłym, różowawym światłem przebijającym się przez jej ciało i rękawiczkę. Jak i reszta jej ciała. Czuła ogromną ulgę.

Leah zabrała rękę spod lewej piersi psycholożki i wewnętrzny blask znikł, a drugie wcielenie Nevarez poczuło jak opuszczają je siły, ale w dobrym sensie, jakby rozluźniała się po bardzo długim wysiłku. Ręka pobrudzona rdzawą krwią przeczesała jej włosy, a Nya spojrzała w krwawe oczy albinoski. Jednak za ciepłym uśmiechem zobaczyła zniszczony umysł i wbrew sobie poczuła strach.

Zamknęła oczy, udając, że zapadła w sen. Tamta się nie przejęła, kontynuowała nucenie tej samej dziecięcej melodyjki i głaskanie włosów psionitki. Pełna złych przeczuć, Nya zaczęła nawoływać swojego drugiego ja...


Natalie ocknęła się słysząc:
- ...nic dziwnego. Mój ojciec jest sekretarzem partii, moja rodzina ma pieniądze - Agrypin powiedział to w sposób sugerujący, że powinno to wywrzeć wrażenie na każdej kobiecie. Choć wydawało się, że Natalie spędziła na wspomnieniach więcej czasu, nie mogło minąć więcej jak pół minuty. Nya musiała wyglądać na nieprzekonaną, gdyż chłopak dodał: - Może słyszałaś o towarzyszu sekretarzu Nosovie? To mój ojciec.
- Rozumiem, że to ktoś ważny? - mruknęło jej drugie ja.
- Jeśli o sekretarzu obrony Kosmogradu można powiedzieć, że to ktoś ważny... - burknął Agypin, najwyraźniej trochę zawiedziony a trochę urażony.

Tymczasem kelner przyniósł ich butelkę wina w kubełku lodu. Co jak co, ale lodu mieli tu jak lodu. Postawił kubełek na stoliku, obok dwa kieliszki. Fachowym ruchem odkorkował butelkę korkociągiem, pozwalając unieść się smużce aromatycznej mgiełki. Czarna plakietka ze złoconymi literami i ciemnozielone szkło kryjące wino prezentowały się niezgorzej.
- Nalać? - spytał kelner.
- Nie, dziękuję, poradzimy sobie - Agrypin odprawił go ruchem ręki.
Kelner się zmył, a młody porucznik nalał im po pół kieliszka, zaczynając od Nevarez. Odłożył, butelkę do kubełka, ale kieliszka nie ruszał jeszcze, najwyraźniej czekając aż wino odetchnie.
- Nie mówmy jednak o mnie - machnął ręką, nieszczerze. - Zdradziłem ci swoje pochodzeniem, może więc i ty mi zdradzisz co tu robisz?

Jak się czujesz? Chcesz przejąć z powrotem pałeczkę?


Ostatnio zmieniony przez Deithe dnia Sro Lis 23, 2011 12:25 am, w całości zmieniany 1 raz
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Sro Lis 23, 2011 9:32 pm

Az napisał:Zastanawiam się. Czuję się... dziwnie. Nie powinno nastąpić takie nawrócenie efektów ubocznych. Co dziwniejsze... uleczyła nas? To... zastanawiające. Wykorzystać moce psi do... hmm leczenia. W sumie chyba nigdy nie próbowałyśmy czegoś takiego, prawda? Intrygująca myśl. Wiesz, dopóki nie zdawałam sobie sprawy z tego, że oddaliła od nas widmo zawału, śmierci perspektywa wyleczenia jej raz a dobrze kulą w łeb po zaspokojeniu ciekawości wydawała się... prawidłowa. Teraz trochę... hmm... Muszę pomyśleć. Z drugiej strony co to za pytanie? "Co tu robisz?" Oddycham, pracuje... czekam na kelnera aż przypałęta się z zamówionymi daniami... Ech. Przecież NIE jest na tyle inteligentny by stwierdzić, że nie pochodzimy z Kosmogradu. Pomęcz go jeszcze przez chwile, ale bez przesady, jakkolwiek nie jest najbardziej wygadany w świecie jego nazwisko może się przydać bardziej niż on sam. W końcu w kasynie dla partyjniaków zapewne można wygrać najwięcej grosza, zaraz po turystycznym jak sądzę. Albo na odwrót. W każdym razie jak na mój gust nie powiedział dostatecznie dużo o sobie raczej pochwalił się bogatym i wpływowym tatusiem. I próbuje zrzucić część opowiadania o sobie na nas. Może ćwierć wieku temu by to zadziałało, ale przecież wtedy jego istnienie nie było nawet zakładane zapewne. Więc jak mówię, pomęcz go trochę, ale bez przesady a ja przyjrzę się w miedzy czasie tym wścibskim oczom na które zwróciłaś uwagę.

Natalie jeszcze zerknęła co się dzieje po czym zatopiła się znowu we wspomnieniach. Tym razem innych.

Nic dziwnego, zwykle, gdy próbowałyśmy przy kimś majstrować kończył martwy. Jeśli miał szczęście.
To pomyśl, choć moim zdaniem to nic nie zmienia. Nadal uważam, że jest zbyt niebezpieczna i nie powinnyśmy zbliżać się do niej na mniej niż strzał ze snajperki.
No to cały czas mówię, że nie ma się co nim zachwycać, pewnie takie coś odchodzi tu za pozory konwersacji...


- A co tu dużo mówić? Urodziłam się tutaj, wyjechałam, a teraz wróciłam, ku chwale ojczyzny, że tak to ujmę. Ale poważnie, nie wiedziałam, że można zostać porucznikiem w tak młodym wieku? Co zrobiłeś, rozbiłeś siatkę wywrotowców?
Agrypin się roześmiał.
- Właściwie to nie takie dziwne, cała moja rodzina to wojskowi, więc...

Natalie wyciszyła rozgrywającą się w tle rozmowę i zanurzyła się we wspomnieniach swojej drugiej połówki, poszukując informacji o tajemniczym wścibskim wzroku.

Cofnęła się myślami. Drzwi zamykające się z kliknięciem przy pomostach technicznych... nie, tam nic takiego nie wyczuła. Poza tym Nya spała. Bliżej. Spotkanie z patrolem Seriogina, tak...

Gdy tylko stworzyła tarczę, pojawił się: niewidzialny wzrok. Otaczał je, był wszędzie, niczym niewidoczna bańka zamykająca się wokół nich. Żadnych oczu, czy innych wizualizacji, po prostu przeszywające wrażenie spojrzenia. Czuła zakłopotanie, irytację, a w końcu gniew Nyi. Dla niej było to jak wyjście nago na plac pełen ludzi. Jednak nie mogła znaleźć źródła. Skupiła się na prowokującym je Isaiu i skupiła na nim swój gniew. Natalie zaprotestowała. Nya nie zrozumiała, czemu jej dominująca połówka nie podziela jej odczuć, ale zrozumiała też, że najwyraźniej to nie starlej jest winny i wycofała się, skręcając w środku. Nachalne spojrzenie oddaliło się stopniowo we wszystkich kierunkach, ale tak jak użycie mocy zdawało się działać jak aktywator, tak zaprzestanie nie miało szczególnego wpływu na obserwatora, przynajmniej w tym przypadku... Co jeszcze? A tak, Stacja Wschód.

Wróciła pamięcią do tamtych wydarzeń, z punktu widzenia Nyi. Schemat wydawał się podobny: rozpoczęcie walki przy bramie, a tym samym użycie mocy, zwabiło do nich tajemniczego obserwatora. Kule latały w powietrzu, czas zwolnił. Co ciekawe, wzrok także, jakby nie mógł nadążyć za nową szybkością walki hipertemporalnej.
Tym razem Nya wiedziała mniej więcej czego się spodziewać, ale wciąż dręczyło ją upokorzenie i złość, jakby położono ją nagą na stole operacyjnym i analizowano, niczym rzecz. Albo przeciwnika.
Choć się starała, nie mogła zlokalizować źródła, które zdawało się być wszędzie. Obserwator już po zakończeniu walki zaczął się stopniowo oddalać, aż wreszcie zostawił ją gdy dotarła do gruzów po spotkaniu z Leah poprzedniego dnia. Czy gdzieś jeszcze mogła...

Nagle coś wyrwało ją z otoczki wspomnień. Zrównała się psychicznie z Nyą i zdała sobie sprawę, że tamta siedzi z otwartymi ustami, jak idiotka. Agrypin zmarszczył brwi zdziwiony.
- Czy coś się stało...?
Z kuchni wyszedł kelner niosąc tace, ale Nya go nie widziała. Nie widziała też Agrypina, czy reszty lokalu. Podążając za nadnaturalnym wzrokiem swojej przyjaciółki - biorącym się przecież z jej własnych struktur psi - spojrzała poza ściany budynku.

Natali nigdy właściwie się nad tym nie zastanawiała, ale musiała nie być zbyt dobra w dostrzeganiu innych psionitów, czy też ich mocy. Jednak to co się teraz działo przypominało pojawienie się słońca w nocy, albo wybuch bomby atomowej: ciężko coś takiego przeoczyć.

Na psionicznym horyzoncie rozbłysła nowa gwiazda. Była niczym wybuch wulkanu, kolumna ognia i Nevarez z wielkim trudem rozpoznała w niej sygnaturę Leah. W niczym nie przypominało to Anielicy jaką spotkała: zamkniętej w sobie, nieco odległej, ale zasadniczo przyjacielskiej. To co zobaczyła teraz to była inkarnacja furii i pierwotnej żądzy mordu.
Natalie wiedziała, że Leah jest przyzwyczajona do lekkomyślnego korzystania ze swojej mocy, ale to zostawiało granice rozsądku daleko w tyle i gnało naprzód. Choć całą sytuacja rozgrywała się co najmniej kilka kilometrów od restauracji, czuła ciarki w całym ciele od siły rezonansu. Absurd.

Gorsze było jednak co innego: druga moc biorąca udział w starciu. Moc, której nie było. A raczej była jedynie na zasadzie granic wyznaczanych przez pustkę. Niczym bańka powietrza widoczna pod wodą tylko dzięki obecności wody, tak i ta obca moc istniała jedynie jako pustka oblewana falami mocy Leah. Całość trwałą nie więcej jak trzy sekundy, gdyż rozpoczęło się nagle i natychmiast przeszło w starcie hipertemporalne - na takim poziomie, że z tej odległości nawet Natalie nie miała bladego pojęcia ile trwało w rzeczywistości - a potem znikło. Tajemnicza "pusta" moc rozpłynęła się w powietrzu, a rozbłysk sygnatury Leah stopniowo stopniał i zniknął, co znaczyło że weszła w spektrum niewyczuwalne z tej odległości.

W chwilę potem dotarła do nich fala uderzeniowa: stoliki i kinkiety zadrżały, ludzie na chwilę zamilkli, szkło zabrzęczało dźwięcznie. Jednak wszystko to ustało i powróciły rozmowy. Nikt z obecnych nie przejął się zbytnio. Kelner postawił przed nimi parujące tace i rozłożył czyste sztućce, życząc im smacznego.
- Wszystko w porządku? - zapytał podobnie syn Nosova.
- Co to było? - powiedziała Nya. Musiała zapomnieć, że może mówić głośno, bo słowa były skierowane do Natalie.
- Och, to? Zwykła burza, czasem tak bywa. Pewnie gdzieś pękł lodowiec, takie tam. Wiele hałasu o nic, naprawdę. Musiałaś się odzwyczaić, ludzie tutaj nie zwracają już na to uwagi. - Wzniósł swój kieliszek. - Może toast? Za Republikę?
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Czw Lis 24, 2011 9:40 pm

Az napisał:A czy naprawdę oczekiwałaś czegoś więcej niż pozorów konwersacji? Wiadomo przecież o co mu tak naprawdę chodzi. Z drugiej strony trochę dziwnie zabrzmiało zdziwienie odnośnie jego stopnia zważywszy na to, że wedle papierów mamy wyższy stopień i podobny wiek. W każdym razie mam całkiem zgrabną, jak sądzę teorię odnośnie tego wzroku, współgrającą z fajerwerkami, które zaobserwowałyśmy przed chwilą. To nie musi być osoba nawet. Może coś z polem EM planety świruje, gdy korzystamy z mocy przez co powstaje efekt uboczny wrażenia obserwowania lub inna anomalia np. pusta przestrzeń nie poddająca się atakowi, jeśli dobrze zrozumiałam sytuację. W efekcie wyczuwania nieprawidłowości pojawia się dyskomfort prowokujący do alogicznych działań. Ewentualna możliwość jest też że mamy do czynienia z upierdliwym psionitą-specjalistą od materii który może swoją świadomość wykopać z ciała i się poruszać niezależnie. W końcu skoro jest możliwość transferu z ciała do nieśmiertelnika to czemu nie miałoby być w ten sposób? Ale wtedy po co by dawał do zrozumienia, że obserwuje? Uniemożliwia obserwowanie wtedy działań podejmowanych z przeświadczeniem, że nikt nie obserwuje. To nie ma żadnego sensu z praktycznego punktu widzenia. Myślę, że może z powodu takiej furii wywołanej przez efekt uboczny korzystania z mocy mogłoby się właśnie coś stać. Może zniszczyła jakąś rurę z gazem w ulicy że tak poszło. Bo chyba raczej nie jest w stanie sama wywołać takiego efektu. A teraz, wracamy do standardowego układu.

Natalie wysunęła się przed mentalny szereg ponownie obejmując pełnię władzy.

- Albo precyzyjnie ułożona bomba przy instalacji gazowej lamp ulicznych, zdolna zniszczyć bezproblemowo kwartał czy dwa. Na przykład. Idealny sposób by zamaskować działania wywrotowe. Ale, miejmy nadzieję, że to faktycznie lodowiec. - Nevarez sięgnęła po swój kieliszek i podjęła sugestię. - Tak, za Republikę.

Swoją drogą bardziej wyświechtanego i nieadekwatnego toastu nie można było w wybrać? Co to jest w końcu spotkanie partyjniaków planujących jak okraść ludzi z każdej marki jaką kiedykolwiek posiadali?

Natalie zerknęła kątem oka na potrawy najwyraźniej czekając czy może dla odmiany Agrypin powie coś błyskotliwego i nie z serii "Tak naprawdę to wszystko zawdzięczam nepotyzmowi... To nic dziwnego". przed rozpoczęciem konsumpcji.

Nya bez oporów zatonęła ponownie wewnątrz ich umysłu. Natalie nie mogła się oprzeć wrażeniu, że tamta jest wstrząśnięta.

Może wedle papierów, ale on tego póki co nie wie o ile pamiętam. Dobrze mu zrobi na te jego nadmuchane ego. Jednak wracając do ważniejszych rzeczy.

Twoja teoria ma swoje zalety: wyjaśniałaby chociażby czemu tu tylu psionitów. Może taka anomalia nas podświadomie przyciąga? No i zwykli ludzie raczej nie odróżniliby tego wybuchu emanacji psi, czy też czegoś podobnego, od naturalnych zjawisk. Coś takiego też dużo lepiej brzmi, niż ktoś poza tą psycholką, kto potrafi wygenerować takie pole i je dokładnie ukryć.

Choć przyznam, że ten wzrok, był... znaczy, zdawał się być, bardzo osobisty. Jakby kryło się za nim coś świadomego. Oczywiście, pewnie gdybym dostała świra przez jakieś zakłócenia pola to nie byłabym świadoma, że to coś sztucznego, hmm.

Jeśli to jednak człowiek, jak mi się zdaje, to też nie wiem, czemu wkłada tyle wysiłku w ukrycie się, a jednocześnie się pokazuje, to nie ma sensu.


Nya przez chwilę się wahała.

Nie wiem, naprawdę nie wiem. Choć to wydawało się takie... realne. Z drugiej strony oczywiście, jeśli to jakieś zakłócenie, to takie by się wydawało. To w sumie wyjaśnia czemu od przylotu tutaj miałam takie paskudne przeczucia... W każdym razie, co by to nie było, nadal zamierzasz tu siedzieć? Z każdą minutą robi się gorzej słowo daje. Jak na mój gust powinnyśmy iść prosto do kosmoportu i wsiąść na pierwszy prom powrotny z tego zamarzniętego piekiełka.

Uśmiech zamarł na ustach Agrypinach, spoważniał.
- O tym nie pomyślałem - powiedział trochę speszony. - Jak człowiek tu mieszka to się przyzwyczaja i przestaje uważać, a faktycznie chyba nawet dzisiaj widziałem artykuł o wybuchu instalacji gazowej. Dwa domu zniszczone, zabici, ranni, przykra sprawa. Możliwe, że to była bomba
Stuknął kieliszkiem o jej i upił łyk.

Synalek sekretarza. Tylko czekać aż zechce omówić ichnią pięciolatkę, czy coś.

- Mmm, pyszne - nadział na widelec kawałek kaczki i zjadł. - Czasem jak sobie myślę, że miałbym jeść te "trufle" czy inszy mech, to dreszcze mnie przechodzą. Brr. Poważnie, dziwię się, że nie wywozimy ciał samobójców całymi tonami - zaśmiał się, a potem najwyraźniej zreflektował się, że jest z kobietą, a nie z kumplem, bo spoważniał. Odchrząknął.
- Przepraszam, nie chciałem poruszać takich tematów - widziała jak przerzuca w myślach inne tematy i porównuje je z nią. Chyba kończyły mu się pasujące. - Fascynują mnie twoje piękne oczy - rzucił nagle. - O ile to ci nie przeszkadza, może o nich opowiesz? Pewnie nie mogłaś się opędzić od mężczyzn.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Az Sob Lis 26, 2011 10:35 am

Fakt, zdawał się być. Niemniej jednak nie ma powodu do obaw moim zdaniem. Dopóki wybuchy czy emanacje psi nie dotyczą nas bezpośrednio, nie stanie się nic złego. Złego dla nas w każdym razie. W końcu nie jest naprawdę tak źle znowu, nie wspominając o tym że nie ma możemy pozwolić komuś bezkarnie żyć za skradzione nam pieniądze, prawda? Prawda. Z drugiej strony z tego co ja pamiętam to młodzik wie o naszym stopniu. W sumie dziwiąc się temu że jest porucznikiem zasugerowałaś może "alternatywną ścieżkę kariery". Ale kogo to obchodzi? W końcu już się tak plącze w zeznaniach że nie wie co powiedzieć i pyta o "fascynującą" historię oczu.

Natalie upiła łyk wina, nieco większy niż Agrypin. Wcale nic nie sugerując. Następnie zabrała się za konsumpcję przystawki, po zjedzeniu porcji akurat znajdującej się na widelcu powiedziała ;

- Och? Dlaczego sądzisz że opowiadanie o moich oczach miałoby być dyskomfortowe, skoro nie przeszkadzała mi jakże piękna wizja ciężarówek wypełnionych trupami samobójców? Poważnie, nic nie działa lepiej na apetyt. - mruknęła z nieco ironicznym uśmieszkiem po czym kontynuowała - Właściwie nie ma co opowiadać, nie ma żadnej fascynującej historii o pomyłce w produkcji kropli do oczu, że niby zamiast nich zakropliłam oczy czymś dziwnym co spowodowało zmianę koloru tęczówek. Najzwyczajniej w świecie miałam szczęście na loterii genetycznej, mam takie oczy od kiedy tylko pamiętam. - wzruszyła lekko ramionami, upiła kolejny łyk wina. - Ale ale...wciąż nie mogę. Jesteś na to żywym dowodem. Chyba że... - następna porcja przystawki kurkowej została brutalnie nadziana na widelec i skonsumowana - Chyba że chcesz mi powiedzieć Agrypinie że nie jesteś mężczyzną? - mruknęła na wpół kąśliwie na wpół żartobliwie - Wiesz, lubię hazard, ale wolałabym wiedzieć na czym stoję w tej kwestii akurat.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Sob Lis 26, 2011 2:46 pm

A fakt, powiedziałaś mu. No nieważne, chłopak jest akurat ostatnim z moich zmartwień. Nya przez chwilę milczała, po czym dodała: Moje zdanie już znasz, ale zrobisz jak zechcesz. Muszę nad tym pomyśleć. Co rzekłszy, zamilkła na dobre. Natalie poczuła jak tamta mentalnie się wycofuje, zupełnie jakby przeszła na drugi koniec pokoju który obie dzieliły. Może to przez zbędny bagaż emocjonalny, a może to tylko jej wyobraźnia, ale wydawało się, że od przylotu do NRS, Nya stała się strasznie humorzasta.

O dziwo wino okazało cię całkiem przyzwoite i pasowało do posiłku: kurki okazały się przyjemnie cierpkie i słodkie zarazem.

Agrypin machnął ręką przepraszająco:
- Wybacz, nie chciałem schodzić na temat pracy. - Uśmiechnął się rozbrajająco. - Ale naprawdę mnie to ciekawi. Możesz mnie uważać za głupka, ale otrzymałem klasyczne wykształcenie z dobrego domu i nie spotkałem jeszcze nigdy nikogo z heterochromia iridium. Dlatego chciałem wiedzieć, czy ci to przeszkadzało w życiu, czy wręcz przeciwnie...

Przez chwilę wpatrywał się w nią zamrożony jej słowami, kawałek kaczki w połowie drogi do ust, a potem się zaśmiał.
- Jesteś naprawdę zabawna! Ale zapewniam cię, jestem w stu procentach mężczyzną - dodał dumnie. Kaczka znalazła drogę do ust. - Ale na cóż to jestem żywym dowodem? Że piękne kobiety są niczym lep na mężczyzn? Na to dowodów daleko nie trzeba szukać - zapewnił.

Uwagę Natalie zwrócił podniesiony głos. Ledwo wybijał się poza ogólny szum rozmów panujący w restauracji, ale pewne ostre tonu w nim poruszyły wyczulone struny w psycholożce. Spojrzała i zlokalizowała źródło owego głosu: po drugiej stronie sali, przy jednym ze stolików siedziało naprzeciw siebie dwóch mężczyzn, zwróconych do niej profilami. Sądząc po zastawionym stole jedli już od jakiegoś czasu. Mężczyzna po prawej, był starszawy, pod czterdziestkę, z czupryną czarnych włosów i sporą nadwagą. Poliki i podgardle miał obwisłe, a stylowy garnitur musiał być szyty na miarę, żeby zadbać o te wszystkie fałdy. Mężczyzna siedział wygodnie, niemal leniwie, z rękami założonymi na kałdunie. Patrzył z rozbawieniem małymi oczkami na drugiego mężczyznę, chudawego, żylastego, pod trzydziestkę. Skórę miał niezdrową, pożółkłą, na nosie okulary a na ramionach płaszcz, pod którym widać było garnitur. W tej chwili opierał ręce na stole i pochylał się w stronę grubasa. Natalie wyczytała z mowy jego ciała silne wzburzenie. Mówił coś, ale nie mogła rozróżnić słów w ogólnym harmidrze.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Az Sob Lis 26, 2011 7:54 pm

Gdy ostatnie utopione w winie kurki zostały skonsumowane, Natalie upiła łyk wina po czym przeszła do dania mięsnego, zaczynając od krojenia mięsa.

- Właściwie to heterochromia iridum, nie iridium. Częsty błąd. Czy przeszkadzało w życiu? Nie, nie sądzę. Co prawda choćby dzisiaj jeden z pacjentów śmiertelnie się przeraził moich oczu, ale to wynikało jedynie z jego problemów - lekkie wzruszenie ramion - Trafiłeś w sumie z większym niż zwykle zainteresowaniem moją osobą, ale właściwie nic poza tym. Nic co by się tyczyło samych oczu bez kreowania sytuacji. - ukrojony kawałek smażonego drobiu przeżył ciężką chwilę nadziewania na widelec, a zaraz potem został posiekany przez nieskazitelnie białe zęby Nevarez. W międzyczasie kobieta zerknęła w stronę kłócących się mężczyzn, wpadła przy tym na genialny pomysł.

Dźwięki to fale, fale to energia, a ona sobie radziła doskonale zarówno z czasem jak i energią. Skupiła się więc na tym by subtelnie wzmocnić dźwięki dobiegające od okularnika i chodzącej..akurat siedzącej beczki wielorybiego tłuszczu, kładąc nacisk na słowa i na to by dźwięki dobiegły jej, najlepiej jedynie jej. Jednocześnie obserwowała z lekkim zaciekawieniem, czyżby miała być burda w lokalu partyjnym? Miło byłoby zobaczyć znowu coś takim jakim jest a nie takim jak to opiszą w gazecie umiejętnie wciskając najgłupsze wyjaśnienia w tekst.

Jasne. Mi też się nie śpieszy do umierania tutaj czy gdziekolwiek, więc jak się pojawią jakieś jeszcze niewyjaśnione efekty pewno zwiejemy stąd.

- A czy posiadanie zwykłych oczu utrudniło bądź ułatwiło ci życie? I swoją drogą...nie znasz może tych ludzi? - wskazała ruchem oczu lub w razie nieskuteczności ruchem głowy w kłócących się. Potem czekając na odpowiedź jak gdyby nic skonsumowała kolejną porcję kurczaka.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Sob Lis 26, 2011 9:02 pm

Natlie poczuła, że jej ciało zaczyna produkować endorfiny, najwyraźniej zadowolone całkiem smacznym posiłkiem. Choć powłoka potrzebowała niewiele jedzenia, miliony lat ewolucji próbowały jej wmówić, że powinna jadać regularne posiłki. No i nie dało się ukryć, że było to lepsze od starej kiełbasy, a nawet abstrahując od kiełbasy, kurczak okazał się niezły.

- Och, naprawdę? Nie miałem pojęcia. Powiedz mi, Nadyu, mówił ci już ktoś kiedyś, że zabawnie składasz zdania? - przełknął kawałek kaczki, wziął kieliszek w jedną rękę, drugą podparł sobie brodę. - W ogóle jesteś taka odmienna od tutejszych kobiet. Inaczej wyglądasz, zachowujesz, ubierasz, a nawet mówisz inaczej. Wybacz jeśli wpadam w sidła egzotycznej piękności, dla ciebie to pewnie brzmi banalnie.

Nevarez skupiła się i wzmocniła lekko tamte głosy, a następnie skierowała ich tor ku sobie.
- ...nie może być prawda! - protestował okularnik. - Oddałem panu najlepsze lata swojego życia!
- Takie jest życie, młody. - grubas nie wyglądał na poruszonego. Właściwie to chyba nieźle się bawił.
- Tyle lat pracy i co dostaję? Wypowiedzenie bez ostrzeżenia? To niemożliwe! Potrzebuję tej pracy, przecież pan wie! Proszę to jeszcze przemyśleć!...


- Kobiety nigdy nie narzekały - Agrypin błysnął uśmiechem, po czym wychylił się, nie widząc dobrze ze swojej pozycji. - Kto? A ci dwaj... ten postawny to sekretarz finansów Kosmogradu, Sherman Woodland. A ten drugi to nie wiem, wygląda jak jakiś księgowy, czy inszy urzędnik. Trochę późno na lunch - porucznik zmarszczył brwi.

... - przemyśleć? Co niby mam przemyśleć, dzieciaku? Na jakim świecie ty żyjesz? Jak mam to powiedzieć, tak żebyś zrozumiał? Skończyłeś się, wypaliłeś, przeterminowałeś. Jesteś jak puszka przeterminowanej konserwy, a przeterminowane konserwy wyrzuca się na śmietnik. Panimajesz, towariszcz'? - usta sekretarza wykrzywił złośliwy uśmieszek.

Natalie widziała jak anonimowy urzędnik blednie i wytrzeszcza oczy z niedowierzaniem. Widziała jak zaciska zęby, jak napinają się mięśnie szczęki. Wiedziała już co się mniej więcej stanie, zanim ręka tamtego trafiła do kieszeni płaszcza. Zdaje się, że zwolnienie nie było na tyle nieprzewidziane jak mogło się wydawać.
Okularnik wstał tak szybko, że jego krzesło się przewróciło. Oburącz trzymał czarnorynkowego Walthera P207. Potoczył nim wokoło, a ludzie siedzący najbliżej albo z przestrachu pospadali z krzeseł, albo wstawali pośpiesznie, starając się odsunąć od broni. Brzęknęły talerze i kieliszki, jakaś kobieta krzyknęła, podniosły się głowy, gdy okularnik wrzasnął:
- Zamknąć mordy, bo was powystrzelam!!

Zapadła względna cisza, przerywana czyimś przerażonym pochlipywaniem i jękami.
- No pięknie - mruknął Agrypin, sięgając drugi raz dzisiaj do kabury, której nie miał. . Syknął przez zęby. Natalie nie potrzebowała już sztuczki z energią, by słyszeć o czym była mowa. Zwolniony wycelował w sekretarza, który jako jedyny zdawał się niezbyt poruszony całym zajściem.
- A teraz ty! - huknął okularnik. - Myślisz, że wszystko ci wolno? Że każdego możesz traktować jak ci się podoba? Na kolana i błagaj o życie, śmieciu! - ryknął.
- Bo co? - drwina na chwilę zbiła chudzielca z tropu. - Zabijesz mnie? Nie masz jaj, Kiński. Nigdy nie miałeś. Jesteś tylko małym zasrańcem i niczym więcej. Daję ci ostatnią szansę, żebyś wyszedł stąd w jednym kawałku. Doprawdy, wydłubywałem już z podeszwy godniejsze rzeczy od ciebie.
- Myślisz, że tego nie zrobię, Woodland?! Myślisz, że możesz mnie kontrolować nawet w tej sytuacji?! Błagaj o życie, albo będą zdrapywać twój mózg łyżeczką! - wrzasnął tamten, najwyraźniej tracąc trochę sens wypowiedzi.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Az Sob Lis 26, 2011 9:44 pm

Natalie uśmiechnęła się rozkosznie po czym z nietypową dla większości ludzi w takiej sytuacji energią i rozbawieniem odezwała się.
- Zgadzam się to jest piękne. - zerknęła w stronę urzędników upiwszy kolejny łyk wina. W międzyczasie skupiła się na tym by wykorzystując swoją znajomość konstrukcji broni ręcznej i moce psi zanihilować iglicę Walthera Kińskiego najlepiej nie pozostawiając żadnych widocznych śladów. Ot, skłonić atomy iglicy do rozejścia się w pokoju. - Wiesz, z psychologami jest jeden podstawowy problem. Dostrzegają mnogość możliwości rozwiązania każdego problemu, ja wybieram zwykle najzabawniejszą. Dolej proszę wina, zamierzam się tym zająć, i nie martw się. Cokolwiek powiem nikt nie zginie. - wyciągnęła kieliszek by Agrypin dolał wina, następnie wstała trzymając kielich w lewej dłoni, podczas gdy prawą wyciągnęła Glocka i ruszyła w stronę incydentu. W połowie drogi odezwała się tak by słyszał to urzędnik z Waltherem w którego celowała.

- Protestuję, Kiński. Jako oficer armii nie mogę ci pozwolić na zabicie tego człowieka. Mam rozkaz dokonać egzekucji osobiście, w ramach wyroku za udowodnione towarzyszowi Woodlandowi malwersacje finansowe dokonane na środkach finansowych przeznaczonych na sprawy armii.

Natalie kontynuowała spacer aż do momentu w którym znalazła się jakieś 2-3 metry od obydwu mężczyzn. Wtedy znalazła jakiś wygodny punkt oparcia, może krzesło wolne, a może jakaś przypadkowa kolumna. W każdym razie upiła łyk wina po czym powiedziała wodząc lufą Glocka od jednego do drugiego.

- A skoro już mamy uprzejmości za sobą, może mi powiesz dlaczego chcesz mi odebrać satysfakcję z dobrze wykonanej pracy jednocześnie skazując siebie na tortury, albo dożywocie, albo egzekucję zależnie od humoru orzekającego wyrok? To całkiem ciekawe, poza tym do zdrapywania mózgu ze ścian nie użyto by łyżeczki. Prędzej szczotkę, albo skrobaczkę...Ale to nieważne, a więc?

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Nie Lis 27, 2011 1:42 am

Agrypin spojrzał na nią dziwnie i otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale je zamknął. Zasadniczo była to sprawa wojskowa, a ona miała wyższy stopnień o czym mu powiedziała. A on nie miał broni. Zachował się więc jak na dobrego żołnierza przystało i napełnił jej kieliszek.

Zlokalizowanie teoretyczne iglicy nie było problemem. Gorzej było ją zwizualizować, szczególnie, że Kiński tak tym gnatem machał. Poza tym materia nie była jej specjalnością, łatwiej chyba byłoby stopić cholerstwo, albo w ogóle wysadzić całe ustrojstwo. Zanim jednak chaotyczna gestykulacja okularnika zdążyła wyprowadzić ją z równowagi, Nya podała jej pomocną dłoń, choćby i wirtualną. Razem udało im się zlokalizować iglicę i skłonić ją do wyparowania, przynajmniej większej części. Taka precyzyjna robota była trudniejsza niż na to wyglądała, ale zdaje się, że nikt nic nie zauważył. Natalie poczuła ciśnienie rosnące, gdzieś w zatokach, ale przegnała je siłą woli, wstając i wyciągając Glocka. .

Agrypin jakkolwiek potulny, najwyraźniej jednak nie chciał puścić jej samej, bo wstał i ruszył razem z nią.
- Spodziewałaś się kłopotów na randce? - mruknął spoglądając na pistolet. Na szczęście miał dość oleju w głowie, żeby zatrzymać się na skraju martwego kręgu, utworzonego przez kulących się klientów restauracji.

Kiński był tak skupiony na opornym Shermanie, że nie zauważył, że się zbliża, póki się nie odezwała. Zwrócił się w jej kierunku jak oparzony.
- Nie zbliżaj się! Słyszysz co mówię?! Zastrzelę cię tego chcesz?!

Po chwili wybałuszył na nią oczy całkiem zaskoczony zwrotem akcji. Sekretarz wyglądał na ubawionego, jakby oglądał dobry spektakl.
- Malwersacje? - chudzielec powtórzył to słowo, jakby było mu obce. Nevarez widziała, że jej nie uwierzył, ale całkiem go zaskoczyła, a emocje nie pozwalały jasno myśleć. Gdy znalazła się trzy metry od nich, poprawił cel swoim bezużytecznym Waltherem. Z tej odległości mógłby nawet trafić ją w głowę, gdyby kiedyś miał okazję strzelić.

Natalie użyła porzuconego przez kogoś w trakcie ucieczki krzesła z wysokim oparciem z sąsiedniego stolika i upiła wina. O dziwo, pomagało nawet trochę rozproszyć napięcie na neuronach.

- Zamknij się! - wrzasnął Kiński. Do tej pory nawet nieźle mu szło, jak na cywila, braki w treningu i doświadczeniu nadrabiał poprawną postawą strzelecką i pewnym chwytem, nawet jeśli ponosiły go emocje. Teraz jednak popełnił podstawowy błąd: przełożył broń do jednej ręki i ustawił się bokiem, zwiększając zasięg ramienia. Lufa podpłynęła bliżej do twarzy Natalie, ale wedle wszystkich znaków na niebie i ziemi, miał większe szansę ją trafić jeśli już z poprzedniej pozycji. Poza tym chyba najwyraźniej uważał, że skoro oboje mają pistolety to są na równych warunkach. - Gówno wiesz, czego chcę! Chcę, żeby on - machnął spluwą w stronę Woodlanda - pełzał po ziemi i żarł brud! Słyszeć jak skomli i błaga o litość! Tyle lat znosiłem tego skurwiela... - spojrzał na nią i zobaczyła niezdrowy błysk w jego oku. - Nawet jeśli mają mnie za to zabić, jeśli go zabiję to będzie warto!

- Skończyłeś już? To się nudne robi - sekretarz wziął i upił łyk swojego wina, choć najwidoczniej preferował białe.
- Coś ty powiedział?
- Jak mam to powiedzieć, żebyś w końcu zrozumiał, Kiński? Jesteś małym, żałosnym gównem. Gdyby nasze role się odwróciły, to nie musiałbym cię nawet zwalniać, bo inni zrobiliby to za mnie. Wiesz dlaczego? Bo jesteś małym, żałosnym gównem. A wiesz, czemu nasze role są jakie są? Bo jestem małym, żałosnym gównem. W zasadzie nie mam nawet nic do twoich umiejętności jako księgowego... zwyczajnie brzydzi mnie myśl, że musiałbym przychodzić codziennie do biura nasiąkniętego twoim smrodem.
- Ty... ty...

Natalie widziała, jak tamtego pochłania furia: od zaciskania szczęk żyły wystąpiły mu na czole. A Sherman Woodland nie przestawał na niego naciskać jak idiota. Choć jego usta przestały chwilowo mówić zajęte winem, jego oczy patrzyły na swojego byłego pracownika jak na coś co trzeba zdrapać z podeszwy buta.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Az Nie Lis 27, 2011 11:15 am

- Ja? Skądże. Niemal wszędzie spodziewam się kłopotów, takie już moje szczęście. I doświadczenie mówiące o takich sytuacjach - mruknęła jeszcze do Agrypina nim doszła na miejsce.

Zmarszczyła brwi obserwując rozwój sytuacji. Upiła kolejny łyk wina...

- Panowie, nie wiem właściwie jak...Nie kłamię, wiem doskonale jak to ująć byście obaj zrozumieli powagę sytuacji. - odezwała się nieco ostrzejszym tonem do sekretarza - Więc tak, panie Woodland, dla pańskiej wiedzy ludzie którzy zwykle wyciągają nielegalną broń w środku lokalu grożąc zabiciem jednej osoby, mają z reguły pewne...problemy. Można ich porównać zbiorczo do zepsutej, zamkniętej konserwy. Pozostawionej na słońcu, na pustyni. Taka konserwa ma skłonności do wybuchu. Zwykle nieprzyjemnego dla obserwatora. A teraz pan, Kiński. - w czasie krótkiej przerwy łyk wina zdążył opuścić kielich - Jest pan urzędnikiem, uzbrojonym w Walthera P 207, najpewniej nielegalnego pochodzenia. Co prawda dobrze go pan trzyma ale i co z tego? Nie jest pan zabójcą, w przeciwieństwie do mnie. Ja zarabiam tym na życie, na ogół. Masz 12 naboi w magazynku podczas gdy ja 20. Czysta matematyka zakłada że w ewentualnym starciu nie miałbyś szans. Ze mną, nie wspominam o conajmniej dwóch uzbrojonych osobach które są na tej sali poza nami. Nie licząc sekretarza i jego zatrudnionych ochroniarzy którzy gdzieś tutaj powinni się kręcić jeżeli sytuacja jest taka jaką ją widzę. Sugerowałabym im nie zgrywać bohaterów ostatniej szansy, to by definitywnie źle się skończyło. Dla wszystkich. - Natalie przerwała po czym upiła znów wina

- Jedna rzecz której kompletnie nie bierzecie pod uwagę panowie to fakt że ja tu faktycznie jestem. Żaden z was nic o mnie nie wie, nie ma żadnej gwarancji co do tego co zrobię. Można dodać do tego bycie pod wpływem alkoholu. Ale ale...do czego zmierzam... - Natalie skupiła się na tym by zwolnić na chwilę czas, wycelowała Glocka w okulary Kińskiego, tak by kula zniszczyła oprawki, nie szkła i nie Kińskiego. Może żeby trochę osmaliła mu nos, w razie czego korygując tor lotu pocisku. Następnie skierowała lufę w Shermana, najpierw w głowę, potem przycelowała niżej tak by kula trafiła kilka centymetrów od ciała sekretarza, między nogami. Zwolniła palcem magazynek z rękojeści, natychmiast skupiając się na tym by mocą psi podtrzymać go w odrobinę niższej pozycji, tak by zamek nie nabrał kolejnego naboju, ale też żeby nie wyglądało na to że nie jest magazynek na miejscu. Wystrzeliła, chyba że stolik zasłaniał, wtedy wspaniałomyślnie posłała kulę koło ucha Woodlandowego - Musicie panowie wiedzieć że ja nie żartuję, siłą rzeczy obaj przerwaliście mój posiłek ingerując w czas który przeznaczyłam na relaks. Nie wiem tylko jeszcze czy dostarczacie mi rozrywki czy irytujecie mnie. Pytałeś pan, Kiński czy chcę zginąć, tak? -zwróciła dla odmiany lufę Glocka w kierunku swojej głowy, odgarnęła tłumikiem włosy za ucho - Nie wiem. Ale nie widzę wielkiej różnicy w tym czy zginę dziś czy jutro czy za tydzień. Właściwie to teoretycznie został mi tydzień. Rak wątroby, nieprzyjemna sprawa...aale.. - Nevarez wychyliła pozostałą zawartość kielicha w jednym hauście, odłożyła kielich na stolik czy siedzisko fotela, zaraz potem sięgając wolną ręką do wewnętrznej kieszeni płaszcza - Ma to swoje plusy, na przykład mogę robić co chcę nie zważając na konsekwencje. Dlaczego? Ponieważ pojemnik z nitrogliceryną który mam w tej oto kieszeni w której trzymam lewą rękę może zmieść z powierzchni ziemi wszystko w promieniu kilometra. A nikt tutaj sądzę tego by nie chciał......prawda? - zerknęła z uśmiechem szaleńca to na sekretarza to na Kińskiego - Świetnie! Nie mam co prawda przy sobie rewolweru, niemniej jednak rosyjska ruletka to idealne rozwiązanie dla tej sytuacji. Więc powiem wam teraz co się stanie - lufa Glocka zawędrowała w stronę Kińskiego - Teraz pociągnę za spust celując w pana, Kiński. Jeśli zostaniesz postrzelony, masz szansę w skurczu przedśmiertnym strzelić w sekretarza choć szczerze wątpię by się to udało rannemu. Jeśli nie, daję ci wolną rękę pod warunkiem że zagrasz tak samo jak i ja. Et wycelujesz we mnie lufę swojego Waltera i pociągniesz za spust. Jeśli mnie zabijesz, zdobędziesz 2 gnaty z 38 nabojami i pojemnik z nitrogliceryną który w ciągu 10 sekund zniszczy wszystko w promieniu kilometra, jeżeli tylko mnie postrzelisz to z kolei będziesz musiał zastrzelić sekretarza, inaczej ja zastrzelę ciebie, nienawidzę gdy ktoś rujnuje moją urodę choćby w najmniejszym stopniu. Aha i nikt nie przeszkodzi ci w zastrzeleniu sekretarza, jeśli będę martwa. Z drugiej strony, jeżeli ja przeżyję zdasz broń, obaj panowie się przeprosicie, i odejdziecie w różnych odstępach czasu z tego lokalu i nikt nigdy nie będzie wracał do tej kwestii. Zgoda? - dała Kińskiemu 5 sekund na decyzję po czym pociągnęła za spust celując między oczy uzbrojonemu i niebezpiecznemu księgowemu. Dopiero gdy nastąpił suchy trzask oznajmiający brak naboju w komorze pchnęła mocą psi magazynek na swoje miejsce. - Cóż, twoja kolej.

Az

Liczba postów : 270
Join date : 11/10/2011

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Deithe Pon Lis 28, 2011 4:39 am

Woodland wyglądał na poły nie przekonanego, na poły na znudzonego.
- No i? A co ja tu próbuję zrobić? Przecież nie będę czekał aż wybuchnie mi w twarz. Co za banał... - Sherman odstawił kieliszek na stół. - Co za rozczarowanie. - Pchnął rzeczony kieliszek, a wino rozlało się plamiąc obrus. Czerwone pewnie dałoby lepszy efekt, ale sekretarz nie wyglądał jakby się tym przejmował. Wręcz przeciwnie, siedział niczym lekko znudzony widz spektaklu.

Kiński wciąż celował mu w głowę z wściekłością. Tym razem nie zmienił celu, ledwie przechylił głowę, gdy odezwał się do Nevarez:
- Nic mnie to nie obchodzi, bo nie zamierzam do ciebie strzelać, paniusiu. Wystarczy mi jedna kulka, prosto w łeb tej świni... - palec zadrżał mu na spuście, ale powstrzymała go uwaga o "innych uzbrojonych osobach" rozejrzał się podejrzliwie po skulonych gościach restauracji. Jednak najwyraźniej nie dostrzegł nikogo niepokojącego, bo spojrzał ponownie na Woodlanda. Przy okazji Natalie miała możliwość zobaczyć jakie przekrwione ma oczy za tymi szkłami.

Obaj spojrzeli na nią, gdy niespodziewanie zaczęła im grozić, jakby do tej pory w ogóle im nie przyszło, że może stanowić realne zagrożenie, nawet mimo to, że cały czas trzymała broń.

Spowolniła nieco czas. Wtem stało się coś dziwnego. Świat nie tylko zszarzał lekko, ale pociemniał, jakby cofała się w czasie, choć nie miała takiej intencji. Czas stanął, jednak nie ruszył do tyłu. Psionitka poczuła się dziwnie, jednocześnie działo się więcej niż wiedziała, że powinno się dziać, więcej niż czuła, że użyła swojej mocy, a jednocześnie była do tego wszystkiego zdystansowana, jakby dała krok w tył i teraz obserwowała samą siebie, niczym obcą osobę na ulicy. Nadal była sobą, ale nie czuła, żeby to się realnie działo, a przynajmniej nie jej.

Nawiedziły ją też wrażenia. Wydało jej się, że słyszy wybuch uszkodzonej broni. Rozżarzone kawałki metalu przeszyły jej ciałom choć nie odniosła żadnych ran. Szczęk odpalanego pocisku, kula rozrywająca jej gardło. Krzyki. Mocne uderzenie w kark, które omal nie posłało jej na podłogę restauracji.

Nic z tego nie było realne, ale w miarę jak świat ciemniał i jej pole widzenia zawężało się do niecałego metra wokół jej osoby, te wrażenia, nad wyraz przekonujące, a jednak nie pozostawiające po sobie śladów zdarzenia napływały coraz szybciej i wyraźniej. Nie wiadomo było co się właściwie dzieje, Nya skręcała się w gdzieś w głębi różnie zdezorientowana, co Natalie. Miało to w sobie jakiś delikatny posmak znajomości, jakby jej coś przypominało, ale pod naporem urojonych doznań nie mogła sobie przypomnieć co takiego.

Wszystko skończyło się w jednej chwili: wizje obrażeń, śmierci i krzywdy rozwiały się jakby ich nigdy nie było. Tuż za Natalie rozległ się dziwny dźwięk, ni to chrobot, ni skrzypnięcie. Zupełnie jakby ktoś przejechał nożem po drewnie. Psycholożkę nawiedziło niespodziewane, ale przemożnie silne przekonanie: coś za nią stanęło.

Nagła pewność była niczym wiedza, zupełnie jakby to coś stanęło tuż przed nią. Nie miało jednak nic wspólnego ze wzrokiem, gdyż Natalie nie mogła się odwrócić. Nigdy nie miała się za strachliwą, szczególnie nie w stosunku do przesądnych bredni. Tym razem jej ciało zamarło w objęciach pierwotnej grozy. Plecy rozbolały ją od napięcia, jakby porażono je prądem, płuca zacisnęły się, niemal uniemożliwiając oddychanie, natomiast serce skoczyło do przodu.

Cokolwiek to było to nie mógł być człowiek. Całkowicie obca aura, którą to coś wydzielało temu przeczyła. Pomijając już, że Natalie trudno było sobie wyobrazić człowieka, który mógłby ją przerazić. Nie było to też złudzenie, gdyż wraz z dźwiękiem, na atramentowym mroku pojawiło się delikatne, złote lśnienie. Światło migotało i falowało słabo, niczym żywa istota. Jeśli jednak to coś było żywe, to nie potrzebowało powietrza: Nevarez słyszała tylko swój własny, świszczący oddech, z tyłu natomiast nic, ani oddechu, ani skrzypnięcia ubrania, nic. Nya była równie sparaliżowana co ona i nie mogła jej tu pomóc.

Obca obecność jednak nie zrobiła nic w kierunku Natalie, a zwyczajnie stała, czy też może istniała, za jej plecami przez chwilę. Potem rozległ się drugi taki dźwięk, identyczny z pierwszym, być może nawet krok i Natalie uderzyło wyraźne przemieszczenie się czegoś, rodzaj zmiany napięcia, albo może ciśnienia. Cokolwiek to było znikło równie niespodziewanie co się pojawiło. Przez ciało kobiety przeszła fala ulgi, a psionitka ze zgrozą uświadomiła sobie, że o mało się nie popłakała.

Świat wskoczył na swoje prawidłowe tory, rozjaśnił się i nabrał odcieni lekkiej szarości, podejmując wątek w miejscu, w którym został przerwany. Co więcej ani wszystkie te ataki, ani tajemnicze coś, ani w ogóle cała ta przygoda zdawała się nie pozostawiać na niej trwałych, fizycznych efektów.

Przybrała swoją najlepszą maskę pokerzysty, by ukryć ewentualne ślady jakie pozostawiło na niej tajemnicze spotkanie. Przedstawienie musi trwać dalej i inne banały. Precyzyjnie wymierzony pocisk, wspomagany mocą psi, strzaskał oprawkę okularów, nie naruszając ni szkieł, ni ciała. Kiński pisnął wcale niemęsko. Jedno szkło obluzowało się i spadło roztrzaskując na drewnianej klepce restauracji. "Zamachowiec" przytrzymał drugie przy oku wolną ręką. Był teraz na wpół ślepy. Stolik utrudniał czysty strzał, poza tym nietrafienie w te rozlazłe, słoniowate uda byłoby prawdziwą sztuką, więc Natalie zadowoliła się połaskotaniem ucha sekretarza kulką.

Ze względu na tłumik goście zdawali się nie rozumieć, że właśnie padły dwa strzały. Kiński natomiast odskoczył o krok i zataczał właśnie szerokie łuki bronią od Woodlanda do Nevarez. Najwyraźniej sam nie bardzo wiedział co się właściwie stało pomimo cienkiej smużki dymu unoszącej się z lufy Glocka. Natalie zauważyła, z niejaką satysfakcją, że szyderczy uśmieszek na twarzy Shermana zastygł niczym u woskowej figurki.

Natomiast o ile Kiński staczał się po równi pochyłej z punktu dezorientacji ku panice, Woodland zaskakująco szybko się opanował. Obrzucił ją taksującym spojrzeniem od góry do dołu, gdy przypatrywała im się z uśmiechem szaleńca. A potem uśmiechnął się naprawdę paskudnie. Uniósł otwarte ręce na wysokość twarzy, jakby w geście poddania, ale patrzył na nią nie ze strachem, a niczym pan na psa, któremu udało się wykonać nową, zaskakującą sztuczkę.

- Rosyjską ruletkę...? - powtórzył księgowy bezmyślnie. Wodził oczami teraz już tylko od niej do Glocka. Oczywiście w komorze nie było naboju, ale on o tym nie wiedział. Oblizał usta, wytrzeszczając oczy, gdy tłumaczyła zasady pojedynku. Chyba do końca nie wierzył, że mówi poważnie. Walther P207 w jego ręku drżał wyraźnie. Wątpliwe, czy w tym stanie byłby w stanie trawić w wieżowiec, gdyby ten go przygniótł. Musiał jednak uwierzyć w tej ostatniej chwili, gdy zobaczył jak jej palec zaciska się na spuście.

W tym momencie, zamiast pociągnąć za własny spust, co dawało mu minimalne szanse, w teorii, zasłonił rękami głowę niczym ostatni idiota.
- Nie, proszę... - zdołał wymamrotać, gdy rozległ się suchy trzask Glocka. Kiński spojrzał na nią i dookoła, najwyraźniej nie mogąc uwierzyć w to, że żyje. Uniósł powoli ręce do góry otwierając je i wypuszczając z dłoni pistolet, który spadł na podłogę.

A ponieważ był odbezpieczony, nastąpił suchy klik, kiedy mechanizm spustowy zatrzymał się w połowie wystrzału przy braku iglicy. Chudzielec spojrzał z niedowierzaniem i najwidoczniej kolana musiały się pod nim ugiąć, bo opadł na klęczki. Złamany i zdruzgotany zaczął zwyczajnie łkać.

Sherman zaczął klaskać, powoli i metodycznie, krótko.
- Brawo. Przyłączy się pani do mnie... czy może nadal chce nas pani wysadzić w powietrze? - zadrwił. Pstryknął palcami. Dwóch panów, którzy do tej pory kryli się wraz z resztą gości wstało i podeszło do byłego księgowego. Jeden z nich wyjął kajdanki i skuli delikwenta szybko i beznamiętnie. Ogółem obaj wyglądali jak typowa menażeria od brudnej roboty z wyższej półki: obojętnie i nijako.
Deithe
Deithe
World Designer

Liczba postów : 711
Join date : 08/10/2011

https://immortem.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

[Natalie] NRS - Kosmograd - Page 8 Empty Re: [Natalie] NRS - Kosmograd

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 16 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 12 ... 16  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach